Tak naprawdę, nie rozumiałam co się dzieje.
Dwóch z nich, zabrało dziewczyną a dwóch pozostałych zostało ze mną. Patrzyłam na wyprowadzaną, było mi jej szkoda. Chciałabym pomóc bardziej...
Po odwiezieniu na komisariat, oraz rozmowie z policjantami, pozwolono mi wrócić do domu. Byłam tak zmęczona, że nawet nie myślałam o tym, że ktoś mnie rozpozna. Szłam pewnie przez miasto ignorując piski i prośby o zdjęcia. Pierwszy raz ignorowałam tłumy.
Zadzwoniłam po Joey'a, zgodził się po mnie przyjechać i zabrać do domu. Kiedy przyjechał, nie odzywałam się. Nie miałam ochoty opowiadać o tym wszystkim, to było... trudne. Dalej miałam przed oczami tamtą dziewczynę.
- Joey, mogę prosić cię, abyś odwołał moje spotkania? Tylko spotkania, na sesjach będę. Do końca tygodnia - Chłopak pokiwał głową, martwił się o mnie. Położył dłoń na moim udzie.
- Nie martw się, będzie dobrze, tak gwiazdko? - Uśmiechnął się, nie odwracając głowy od jezdni. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Jasne, że będzie. Muszę tylko odpocząć - Chłopak ścisnął mnie za rękę, którą położyłam na jego dłoni. Byliśmy pod moim blokiem, spojrzał na mnie wymownie - I, muszę zjeść porządną kolację?
Uśmiechnął się. Był zadowolony.
Wysiadłam z pojazdu, Joey stał pod budynkiem dopóki nie zobaczył mnie w oknie kuchni. Kiedy odjechał, zgasiłam światło i poszłam do salonu. Nic nie zjadłam tamtego wieczoru, siedziałam do późna oglądając telewizję, po czym zasnęłam na kanapie przykryta kocem.
Whites?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz