Strony

10 cze 2018

Od Whites cd. Rachel

Dziewczyna odczuła nieco zmieszane uczucia, podczas gdy Rachel nie za specjalnie była chętna do rozmów. Siedziała więc cicho, powolutku bujając się do przodu i do tyłu, ze schowanymi między kolana rękoma. Kiepsko zapoznana nowa znajomość, była tego świadoma, gdyż nie znajduje żadnych znajomych poprzez jej właśnie niezbyt normalne zachowanie. Kelnerka przyniosła zamówioną gorącą czarną kawę, gdyż dopiero co zaparzona. Whites nie bardzo przepadała za smakiem mocnej kawy, szczególnie podczas dość ciepłych dni. Gdy nasza bohaterka odwróciła głowę, spoglądając na towarzystwo z drugiego końca baru, w ten usłyszała niewielki huk. Fretka wylała gorącą ciecz wprost na Rachel, która zareagowała dość szybko, podskakując jak poparzona. Miała cienkie spodnie, co spowodowało mocne odczucie na skórze wrzącej kawy.
- Kedra! - właścicielka delikatnie podniosła głos. - O mój boże... znowu... - Załamała się Whites, gdyż zapewne dostanie po głowie.
- Auć. - Cicho stęknęła brunetka, prędzej się wystraszyła niż zraniła. Przynajmniej taką nadzieję miała młoda artystka.
- Czekaj, boziu, bardzo przepraszam. - Zaczęła nerwowo, po czym łapczywie wzięła za chusteczki które leżały na każdym stoliku jako gest dekoracyjny, pomogła wytrzeć najbardziej poplamione miejsca. Najbardziej ucierpiały nogi dziewczyny, stół, oraz skórzana tapicerka, na której siedzieli klienci.
-Ekstra - stwierdziła niezbyt już zadowolona nowo poznana osoba. Wstała i odeszła troszeczkę od stolika, by do końca się doprowadzić do porządku. Whites w tym czasie złapała fretkę i nerwowo kazała jej siedzieć na swoim ramieniu, bez możliwości poruszania się. Nigdy aż tak nie była zła na zwierzątko, młoda Kedzia była nieco zszokowana zachowaniem właścicielki. Whites podniosła się również i podeszła do Rachel.
- Wybacz, mam nadzieję, że się to więcej nie powtórzy. - Zmieszana nieco dziewczyna była bliska załamania. Chciała zaprosić Rachel do siebie, by nawet uprać jej te spodenki, ale nie miała odwagi, by aż tak wkopać się jeszcze bardziej. Rachel była zajęta jeszcze wycieraniem się do końca, gdy Whites już dawno wyszła, nerwowo pędząc do domu, prawie że na sprincie. Kedzia ledwo co się trzymała na ramieniu. Dobiegła do domu i zamknęła nerwowo drzwi, opierając się na nich. Poczuła ogromny wstyd i nerwicę na zwierzątko.
- Jak mogłaś. Ledwo co tu przybyłyśmy i takie kłopoty mi sprawiasz!? - Fretka zeszła z ramienia i podkuliła się na łóżku. Nie chciała wywołać aż takiej paniki, kremowa łasiczka nie była świadoma.
- Świetnie, tera to dopiero nie znajdzie się znajomych, a matka mówiła. Zapoznaj się z ludźmi, bo to ważne... bla bla bla. - No i wybuchła. Nie była świadoma, że zostawiła dokumenty na stoliku podczas krótkiej rozmowy z nową dziewczyną. Rzuciła kurtkę, w której była przekonana, że ma tam wszystko, co potrzebuje, na wieszak. Wyjęła tylko telefon, który zawsze ma blisko siebie.
- Jutro nie chcę cię widzieć u siebie w pracy, Kedra. - Nie złagodniała ani odrobinę na nieświadome zwierzę. Była świadoma, że czeka na nią trudny okres, gdzie musi ukazać swoje wykształcenie i fizyczne udoskonalenie pracownicze, jako zastępczyni głównej dowodzącej wojskowej, zwłaszcza, iż była to jej własna matka. Nie potrafiłaby zawieść rodziny. Musi jutro ukazać dokumenty w wojsku, by mogła uczestniczyć w naradzie, nie może się spóźnić a nieświadomość tego, iż jej dokumentów nie ma w domu może spowodować mały naskok napięcia i poddenerwowania.


Rachel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz