Obudziłem się wcześnie, miałem
dużo pracy przed koncertem w pobliskim parku, gdzie odbywał się właśnie
festiwal muzyczny, dość duże wydarzenie. Musiałem zając się sceną, miałem
zademonstrować dziś nową piosenkę nad którą pracowałem już dość długo. Wchodząc
do łazienki, rzuciłem czyste ubrania na kosz na pranie, aby szybko je założyć,
po czym wziąłem szybki prysznic. Byłem zestresowany, mimo że to nie był mój
pierwszy koncert, bałem się że coś pójdzie nie tak, a tego bym nie zniósł, poza
tym, w tym roku moja siostra dostała pozwolenie na przyjazd na ten festiwal,
moją głowę przepełniały myśli o tym, jak mogłoby wyglądać nasze spotkanie, a
zwłaszcza, moje spotkanie z ojcem bo ten facet nie puściłby jej samej.
Wychodząc z pod prysznica,
owinąłem się ręcznikiem po czym wyczesałem włosy. Tym razem, zrezygnowałem z
żelu, zostawiając je do swobodnego ułożenia. Już suchy, założyłem na siebie
białą podkoszulkę, czarną bluzę oraz czarne jeansy poprzecierane na kolanach.
Włożyłem też swoje kolczyki, na które składał się jeden kolczyk w lewym uchu i
jeden w wardze. Na szyi miałem łańcuszek z krzyżem, który dostałem od matki w
przed dzień wyprowadzki. Włożyłem też swoje soczewki.
Wychodząc z domu po zjedzonym
śniadaniu, byłem zadowolony, że tego dnia ludzie najwyraźniej postanowili
zebrać się później, wchodząc na teren festiwalu a następnie za scenę, pokazując
swój dowód, mogłem zabrać się za ustawienie sprzętu. Dziś miało grać kilka zespołów,
ja miałem być gwiazdą wieczoru. Kiedy ustawiałem głośniki, zobaczyłem czarnego
vana mojego kumpla z innego zespołu, mimo wszystko, utrzymywałem przyjazne
stosunki z innymi muzykami. Blondyn podszedł do mnie i przybił piątkę.
- Widzę, że nie tylko ja
chciałem pomóc – Kalvin podszedł do mnie i złapał głośnik z drugiej strony,
razem podnieśliśmy go wysoko i umocowaliśmy. Potem, postanowiłem zrobić sobie
przerwę po czym razem z Kalvinem poszliśmy do pobliskiego baru.
- Co tam stary? Trochę się nie
widzieliśmy, widzę, że twój zespół Crowstorm trzyma się dobrze, tak jak jego
lider. Billy, nic się nie zmieniłeś! No, może oprócz jednego… - Kalvin spojrzał
na mnie, a ja po chwili wybuchłem śmiechem. Szybko dołączył do mnie.
- Nie, sorry stary. Dalej nie
kręcą mnie faceci. Ty też dobrze się trzymasz, jak tam trasa? Słyszałem, że
niezłe show tam robiliście, naprawdę żałuję, że nie mogłem być na żadnym
koncercie – Piliśmy zamówione piwo, opowiadaliśmy sobie historie z czasu, kiedy
się nie widzieliśmy. Można powiedzieć, że ja i Kalvin byliśmy jak bracia, ale
nie powiązani więzami krwi.
Nasze spotkanie skończyło się na
tym, że około dwunastej Kelvin stwierdził, że musi jechać do domu nakarmić
Godzillę, swoją… kotkę. Tak. Nazwał tak kota, ale nie dziwiłem mu się. Kotka
była wielka i gruba. Nie raz z niej żartowałem.
Ja sam, zadzwoniłem do chłopaków z zespołu, okazało się, że są już na festiwalu.
Szybko znalazłem się na miejscu. Chłopaki już byli gotowi, kiedy zobaczyłem
mojego gitarzystę, Caluma, tylko skinąłem mu głową. Przez dwie kolejne godziny,
obserwowałem zespoły, cóż za zdziwienie, większość z nim znałem bardzo dobrze.
Po tym czasie, w końcu wyszedłem
na scenę. W tamtym momencie, kiedy zacząłem grać poczułem przypływ adrenaliny.
Byłem wręcz wulkanem energii, jak zawsze pokazywałem się z tej szalonej strony
a w losowych momentach koncertu, rozdawałem osobiście schodząc ze sceny płyty,
czy inne upominki. Kiedy skończyliśmy występ, za sceną już był duży tłum,
jednak moją uwagę przykuła dziewczyna która klepała inną dziewczynę obok
siebie. Uśmiechnąłem się.
- Billy! Billy Joe! Można prosić
o zdjęcie z autografem?! Moja przyjaciółka jest wielką fanką Crowstorm, prawda Althea?
– Spojrzałem na dziewczynę, którą poklepała znajoma.
Althea?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz