- Przez moją nieuwagę poniosłaś szkody, więc za własne fundusze kupię ci nowe łóżko. Najlepsze, jakie znajdę - powiedział dosyć poważnie, na co ja się zaśmiałam.
- Nie trze…
- I tak to zrobię - przerwał mi, drapiąc się zakłopotany po karku. Zaraz potem wrócił do pracy i zbierał pomiary pomieszczenia z jak największą dokładnością, zapisując starannie wyniki w notatniku. Usiadłam w nogach mojego rozwalonego już łóżka i obserwowałam jego poczynania, czekając, aż skończy. Z nudów poczęłam obserwować jego wyraźnie zarysowane mięśnie, które było widać przez lekko prześwitujący materiał jego białej koszuli. Dawno nie widziałam tak dobrze zbudowanego mężczyzny.
- Muszę zadać ci kilka pytań. - Jego głos wybił mnie z transu.
Spojrzałam na niego, splatając ze sobą palce u dłoni i kładąc je na kolano.
- Nie ma problemu.
- Muszę zebrać ogólne informacje o twoim zamyśle. Mianowicie... - zamilkł na moment, by później kontynuować. - Jaką kolorystykę i styl preferujesz? Czy wolisz bardziej przestrzenne, minimalistyczne pokoje, a może raczej pełne różnych przedmiotów, wypełnione? Jaka moc oświetlenia? - Pytał i uśmiechał się ciepło. - Na podstawie twoich odpowiedzi, stworzę zarys pokoju i kosztorys.
Spojrzałam w okno i głęboko się zamyśliłam, próbując wygrzebać z głębi umysłu mój pomysł na sypialnię. Już po chwili przed oczami miałam ideę swojego wymarzonego pokoju. Podniosłam się i zaczęłam rozglądać po pomieszczeniu.
- Chcę, żeby pokój był zachowany w zimnych, niebieskich barwach… Może jeszcze z jakimiś białymi elementami. - Podrapałam się po brodzie, w zamyśleniu spoglądając w kąt pokoju. - Nie lubię przepychu i wolę minimalistyczne wnętrza. - Przeszłam się po pokoju, cały czas myśląc nad wystrojem. - Tu bym chciała jakąś niewielką szafę… albo w sumie trochę większą, bo się nie zmieszczę - zachichotałam, wskazując na miejsce, gdzie chciałam, by był ustawiony mebel. - Obok biurko. - Obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i wskazałam na to, co niegdyś nazywało się łóżkiem. - I łóżko. Najlepiej białe i jakieś solidne, by nie rozwalało się za szybko. Żeby tu nie było za jasno, ani za ciemno. - Podrapałam się po głowie i spojrzałam na mężczyznę. - I w sumie to już nie wiem, zdaję się na ciebie. Ja nie jestem wymagająca, więc pewnie mi się spodoba - uśmiechnęłam się promiennie. - Kiedy będę mogła się spodziewać wstępnego planu?
Zamyślił się na chwilkę, spoglądając w swój notatnik.
- Za jakiś tydzień. - Podrapał się po brodzie i schował notes do torby. - To chyba byłoby na tyle.
- Na pewno nie skusiłbyś się na herbatę? - spytałam po raz kolejny, nie przestając się uśmiechać. Nie miałam żadnego towarzystwa od rana, nie licząc kota, a jeśli chodzi o mnie, to strasznie tego towarzystwa potrzebuję. Nie potrafię spędzić jednego dnia, bez otwierania do kogoś gęby. Muszę z kimś rozmawiać, bo w innym wypadku często mam wrażenie, że wariuję.
- A w sumie czemu nie? - odpowiedział mi po chwili zastanowienia z uśmiechem. Zaprowadziłam go do saloniku i wskazałam na kanapę.
- Rozgość się i czuj się jak u siebie - uśmiechnęłam się, wchodząc za wyspę kuchenną. Wyciągnęłam dwa kubki z szafki i nastawiłam wodę, po czym odwróciłam się w stronę mężczyzny i oparłam o chłodny blat.
- Czym się interesujesz? - zadałam jedno z wielu pytań, jak to robię na początku znajomości.
- Rysunkiem. - Spojrzał na sztalugę, z moim zaczętym obrazem i dodał - jak i językami obcymi. Widzę, że ty lubisz malować.
- I ogólnie tworzyć. Komponuję własną muzykę. Śpiewam.
Pokiwał głową z szacunkiem.
- Nie każdy potrafi.
- Ano - wrzuciłam woreczki z herbatą do kubków. - A co konkretnie rysujesz? - Spojrzałam na niego przez swoje ramię, na co ten odpowiedział mi uśmiechem.
- Krajobrazy.
- To tak jak ja - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i zalałam herbatę wrzątkiem. Położyłam obydwa kubki na tacce razem z cukierniczką, jakimiś ciasteczkami i miseczką z plastrami cytryny - nie wiem, może lubi. Zaniosłam to wszystko i położyłam na stoliku w salonie.
- Częstuj się - uśmiechnęłam się do niego, wsypując sobie jedną łyżeczkę cukru do kubka, na co on kiwnął głową w geście podziękowania. Chwilę później zauważyłam, jak mój kocur wskakuje na blat i powoli zbliża się do nowego gościa. - Rich, zejdź. - Powiedziałam do niego, jednak ten nie zareagował, tylko wpatrywał się w Daniela groźnie i ostrzegawczo. Potem jakby “przypadkowo” strącił kubek ze stolika, oblewając przy tym białą koszulę i spodnie mężczyzny. Jak poparzona momentalnie wstałam i zabrałam kota, podnosząc przy tym kubek z podłogi.
- Jejku, najmocniej cię przepraszam! - Spojrzałam na niego błagalnie, a zaraz później na jego zalaną białą koszulę. - Na tym pewnie zostanie plama, przeprać ci ją? Pewnie do tanich nie należała.
Boże jak mi głupio…
< Daniel? ( ͡° ͜ʖ ͡°) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz