Ostatnie dwie godziny spędziłem na sofie, obok Chestera i
Lawrence, blondyneczki, z którą kumpel znał się już wcześniej, była miła, ale
niezbyt bystra. Nie za bardzo ogarniała moje poczucie humoru, za każdym razem,
gdy coś mówiłem, to tylko śmiała się głupiutko i przytulała mocniej do
Chestera. W końcu odpuściłem sobie rozmowę z nimi i przyglądałem się pracującej
barmance, sącząc spokojnie drugie piwo, uwijała się zgrabnie, choć nerwowo
pomiędzy stolikami, co chwilę zamieniając z kimś parę słów. Powoli zaczynało mi
się już nudzić, byłem skłonny zawinąć się nawet do domu i odespać ostatni
tydzień, ale Chest namawiał mnie jeszcze, żebym trochę posiedział.
Około pierwszej po północy zauważyłem, że Anastasia zniknęła, za to obok mnie
pojawili się jacyś siedemnastolatkowie, właśnie zagadywali mnie o ostatnią
płytę, kiedy dziewczyna wyłoniła się zza baru i skierowała w stronę wyjścia z
pubu. W rękach niosła kurtkę i torebkę, w której jeszcze za czymś grzebała,
włosy opadły jej na czoło, odgarnęła je gwałtownie, a wtedy z torby wysunął się
portfel i upadł na podłogę. Nie zauważyła tego, podreptała szybko w stronę
schodów. Uśmiechnąłem się pod nosem, jeden z chłopaków o coś mnie zapytał, ale
nie zrozumiałem, co chciał. Popatrzyłem na niego pytająco, ale zaraz potem
przeprosiłem obydwóch i zerwałem się z miejsca, by podnieść własność
dziewczyny.
- Anastasia! - zawołałem i podbiegłem do niej, odwróciła się i zmierzyła mnie
cierpkim spojrzeniem.
- Wie pan, że za nękanie grozi panu do trzech lat pozbawienia wolności? -
powiedziała ostrym tonem. Zaśmiałem się pod nosem, słysząc groźby dziewczyny.
- Przecież już przeszliśmy na ty, niepotrzebna ta uprzejmość - przypomniałem
jej. Pokręciła głową i ruszyła schodami do góry, chcąc jak najszybciej się ode
mnie uwolnić. Ochroniarz przy wyjściu zmarszczył brwi, ale nie odezwał się, gdy
go wyminęliśmy.
- Daj mi spokój człowieku, jestem już po pracy, nie muszę być dla ciebie miła -
syknęła.
- Lepiej na tym wyjdziesz, jeśli będziesz - powiedziałem wesoło, wyciągając
telefon i pisząc sms’a Chesterowi, żeby na mnie nie czekał.
- Ponieważ? - spytała. - Ej, David! - zawołała w stronę byczka przy drzwiach.
Ochroniarz wyłonił się zza drzwi i zaczął iść w naszą stronę. W odpowiedzi na
jej pytanie, podniosłem dłoń, w której trzymałem różowy portfel dziewczyny.
- Skąd to masz?! - podniosła głos i spróbowała mi go wyrwać. Wyprostowałem rękę
i uniemożliwiłem jej to.
- Coś się stało? - spytał kark z pubu, równając się ze mną. Uniosłem głowę, by
popatrzeć mu w twarz i uśmiechnąłem się przepraszająco. K#rwa, jednak to piwo
troszeczkę mi zaburzyło właściwe postrzeganie świata.
- Zupełnie nic, tylko sobie rozmawiamy z Anastasią, wypadł jej portfel, jak
wychodziła i chciałem zwrócić - wytłumaczyłem się spokojnie, a facet wzruszył
ramionami i popatrzył pytająco na dziewczynę. Tamta zaczerwieniła się trochę,
oddałem jej kasetkę i włożyłem ręce do kieszeni. David mruknął coś
niezrozumiale i odszedł, dalej pilnować klubu. Dziewczyna pokręciła głową.
- Dzięki, myślałam, że… - zaczęła niepewnie, ale machnąłem ręką, by darowała
sobie tłumaczenia.
- Jakaś taka strachliwa jesteś - stwierdziłem.
- Wybacz, ale przebywanie w mieście po północy, będąc dziewczyną, stwarza
pewnego rodzaju zagrożenie - odparła i zaczęła iść w stronę przystanku
autobusowego.
- Może masz rację - przytaknąłem - mieszkasz tu gdzieś? - spytałem, rozglądając
się. Obskurnie, blisko mojej meliny, ale dojazd do centrum w sumie dobry.
- Nie… Muszę iść na nocny - powiedziała, zakładając na siebie kurtkę,
dzisiejsza noc była chłodna. Po chwili znaleźliśmy się w zasięgu świateł
latarni ulicznych, stanęliśmy pod wiatą i czekaliśmy spokojnie na miejską.
Niezbyt wiedziałem, co mam powiedzieć, z reguły laski były bardziej rozmowne, a
ona jakaś spięta i niespokojna. Oparłem się ramieniem o szklaną ścianę
przystanku i przyjrzałem ponownie Anastasii. Wyłamywała sobie głośno palce, z
pomalowanymi na ciemno paznokciami. Teraz zauważyłem, że jej włosy, które
wcześniej wydawały mi się jasne, mają fioletowy odcień. Anastasia otuliła się
mocniej kurtką i spojrzała na zegarek.
- Długo się będziesz jeszcze tak gapił? - odezwała się w końcu, patrząc na mnie
dużymi oczyma.
- Gapię się? - zdziwiłem się.
- Bardzo, krępuje mnie to - westchnęła. Zaśmiałem się i usiadłem na
ławeczce.
- Pewnie za chwilę twój autobus przyjedzie, wsiądziesz do niego, i już się
nigdy więcej w życiu nie zobaczymy, nie masz się czym przejmować - uśmiechnąłem
się do niej ciepło, a ona w końcu to odwzajemniła. - W ogóle, to Igor jestem,
możesz mówić Priskit - wyciągnąłem ku niej rękę.
Podała mi swoją i uścisnęła lekko, a zaraz potem zajęła miejsce obok mnie i
oparła głowę o szybę za sobą, westchnęła głęboko, najwyraźniej ze
zmęczenia.
- Dlaczego Priskit? - spytała, ale nie dane jej było usłyszeć odpowiedzi,
ponieważ na ulicę wjechał właśnie autobus i charakterystycznym sykiem zagłuszył
wszystko.
- Powiem ci następnym razem, jak się spotkamy - uniosłem brwi, a ona zbliżyła
się do krawędzi chodnika. Dziewczyna pokręciła głową i wsiadła do pojazdu,
pożegnała się ze mną krótkim pa, i od razu skierowała do kierowcy, bo bilet.
Przyglądałem się przez chwilę jej plecom, po czym zaraz przed zamknięciem się
drzwi, wskoczyłem razem z nią do nocnego.
Anastasia zajęła miejsce siedzące i wyciągnęła telefon ze słuchawkami.
Podszedłem ku niej i z hukiem usadowiłem się na krzesełku zaraz
naprzeciwko.
- Od nazwiska - odezwałem się, a ona zaskoczona podniosła głowę.
Anastasia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz