Zapewne gdybym nie chowała twarzy w każdy możliwy sposób, dostrzegła bym czerwoną twarz Davida. Chłopak odchylił się i popatrzył w moje oczy, poczułam, że moja twarz jest jeszcze bardziej zarumieniona. niż wcześniej.
- Ależ porażająca niebieskość.
- Masz takie same David - uśmiechnęłam się, może odrobinę zbyt sztucznie.
- Nie powiedziałbym. A wracając, jeżeli chcesz, możesz się tak częściej do mnie przytulać. Mi to zupełnie pasuje.
Carter uśmiechnął się łobuzersko, a ja nieco się zarumieniłam, chociaż nie zrobiło to większej różnicy w moim wyglądzie. Już wcześniej wyglądałam jak pomidor.
- Nie ma problemu - zaśmiałam się i wtuliłam się w jego szyję, by chociaż chwilę móc odpocząć od patrzenia na świat.
Poczułam, jak David oplata ręce wokół mojej talii.
- Tylko rób to w bezpieczniejszych miejscach. Nie musisz zrzucać mnie ze schodów, żebym cię przytulił.
Cicho bądź, Carter.
Zaśmiałam się, po chwili dołączył do mnie David. Śmialiśmy się, jednocześnie próbując powstrzymać rumieńce, których kolor, ku mojemu zadowoleniu, lekko stracił na intensywności.
•
- Kuźwa, przepraszam - usłyszałam pełen przerażenia krzyk siostry Davida. Tym razem ja też się przestraszyłam. Może nie zabrzmi to zbyt mądrze, ale w końcu ogarnęłam, co robię. Znaleźliśmy się z Davidem w komicznej, z naszej perspektywy, sytuacji, za to jego biedna siostra mogła odebrać to inaczej. Dziewczyna odeszła, byle nie musieć na nas patrzeć.
Nagle chłopak przewrócił nas tak, że tym razem to ja leżałam na podłodze, usiłując nie zacząć wrzeszczeć. David przytulił mnie.
- Ja też nie potrafię - chwilę zajęło mi zrozumienie, co chłopak ma na myśli, lecz ostatecznie zaczęłam się cholernie rumienić.
Szatyn wstał, a ja zasłoniłam twarz dłońmi.
Pewnie gdybym mogła wszystko widzieć, zapobiegłabym sytuacji, która zaraz miała nastąpić. Poczułam, jak David mnie podnosi i odruchowo chwyciłam się jego koszulki, nie zwracając uwagi na to, że odsłaniam właśnie moją buraczano-pomidorową twarz.
Chłopak odłożył mnie na sofę i usiadł obok, uśmiechając się pogodnie. No kurwaaaaaa, jak gdyby nigdy nic.
- To jak, piszemy, czy się przytulamy?
Łaskawie raczyłam popatrzeć na Davida, który właśnie poprawiał rozczochraną grzywkę. Zamyśliłam się.
- Zależy - wymamrotałam. - Jeżeli dasz mi kocyk i poduszkę, może cię przytulę.
Trzeba grać tsundere. Carter zaśmiał się cicho i wstał z sofy. Po chwili podał mi Małą, szarą poduszkę i miękki koc. W bonusie dostarczył jeszcze kartkę z moimi zapiskami i długopis.
- A teraz, gdzie moja "zapłata"? - zapytał.
Teraz się policzymy, pora wprowadzić mój plan w życie.
- Powiedziałam MOŻE, prawda?
Bardzo zadowolona i dumna z samej siebie, usiadłam, zawinęłam się w kocyk i przytuliłam poduszkę.
David? :'D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz