Podała mi kopertę, po czym żwawo się odwróciła i już chwyciła klamkę do drzwi, jednak w ostatnim momencie powoli się odwróciła, a na jej twarzy zagościł nieco podstępny uśmieszek, który mówił mi, że zaraz wydarzy się coś zabawnego.
— Mogę usiąść w twoim fotelu?
Nie wytrzymałem. Z ust zapracowanej pani detektyw to brzmiało do oporu komicznie i sprawiło, że wybuchnąłem salwą niekontrolowanego, głośnego śmiechu, a może nawet i ryku.
Cóż, złożyłem obietnicę, więc się z niej wywiążę.
— Proszę bardzo. — zerwałem się z fotela i wskazałem na niego ręką, z szerokim uśmiechem na twarzy.
Dziewczyna bez słowa rozsiadła się wygodnie i położyła nogi na biurku, wydając z siebie ciche westchnienie ulgi.
Moja praca wielu osobom może wydawać się łatwa, przyjemna i banalna, ale postanowiłem, że nieco rozczaruję szanowną panią detektyw, która zapewne również jest tego zdania.
— Kawy, herbaty? — nachyliłem się przed nią, a humor ciągle mi dopisywał. — Ach, zapomniałbym! To są papiery, które musi pani wypełnić. — kiwnięciem głowy wskazałem gruby stosik dokumentów. — A i jeszcze ma pani dzisiaj spotkanie biznesowe oraz rozmowę z potencjalnym klientem, od której dużo zależy. Rzecz jasna, jeszcze nadgodziny, bo tylu papierów nie da się przerobić podczas jednej zmiany, nawet intensywnie pracując. A do tego…
— Dobrze, dobrze, już się zmywam. — spojrzała z utęsknieniem na wygodny, skórzany fotel, po czym kierowała się do wyjścia.
— Poczekaj! — chwyciłem ją za rękawek bluzki, prawie się przewracając. Z pewnością musiało wyglądać to żałośnie.
No już Aaron, wysłów się. — Co powiesz na… — zamilkłem na moment, przez co sytuacja wydała się jeszcze bardziej niezręczna. — Wieczorny wypad na jakiegoś drinka? Rzecz jasna, na mój koszt. — uśmiechnąłem się szeroko, próbując zatuszować swoje lekkie wahanie.
J.C.? Pardon za długość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz