Jak zwykle o 8 nad ranem obudziła mnie Pallas. Otworzyłam oczy i ukazała mi się słodki pyszczek Pallas mówiący wstawaj do roboty. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją za uszkiem.
- Dzień dobry Pall - odparłam zaspanym jeszcze głosem.
Po chwili kotka zeszła ze mnie a ja mogłam wstać i usiąść na łóżku. Patrzyłam na terrarium mojej małej złośnicy. Wstałam i rzuciłam jej świerszcza. Spoglądałam jak wychodzi ze swej jamy i od razu szybką akcją łapie żywego jeszcze świerszcza.
- Dzień dobry i smacznego - odparłam do pająka.
Poszłam w stronę łazienki. Przejrzałam sie w lustrze i się uśmiechnęłam.
Pallas wskoczyła na koszyk z praniem i mnie pilnowała. Umyłam twarz i skorzystałam z toalety. Wróciłam później do sypialni by wziąć ciuchy. Spojrzałam przez okno by sprawdzić jaka jest pogoda. Była dość ciepła wiec postanowiłam ubrać się w spódniczkę.
Okulary założyłam na razie na głowę by mi nie przeszkadzały. Zeszłam na duł i gdy miałam wyjść Pallas miałka.
- Nie mogę cię wziąć przecież wiesz.
Wyszłam zamykając na klucz dom. Spojrzałam jeszcze czy na pewno zabrałam torebkę. Bo jak wiadomo głowę gdzieś zawszę gubię. Ruszyłam na autobus. Zawszę jak jechałam rano po materiały musiałam zajść do kawiarni nieopodal , gdzie je kupowałam. Robili tam pyszną kawę ze świeżo mielonych ziaren. Mieli różnego rodzaju kawy z rożnych krajów.
Gdy weszłam od razu sprzedawca mnie poznał.
- Alice jak miło cie widzieć- uśmiechnął się.
Właścicielem kawiarni był starszy już pan. Może miał 60 na karku ale jego kawa była wyborna. nazywał się Jeremi. Miał 2 synów. Jego zona zmarła dawno temu. Jeden z synów wyjechał do europy a drugiego uczy kawy by kiedyś to on przejął kawiarnie. Jego syn co został na imię ma Sam. Często się spotykamy w kawiarni jak i poza nią. Jest moim dobrym przyjacielem.
- Witam proszę pana - uśmiechnęłam sie do starszego pana
- Sama nie ma pojechał po ziarna. Jaką wiec dziś kawę chcesz spróbować ?- spytał się mnie łagodnym tonem
Rozejrzałam sie po półce. Tanio miał kawę. Ciągle jak do niego przychodziłam mówiłam mu by zwiększył cenę bo za tak wyśmienitą kawę można więcej płacić. Lecz on nie chciał. Mówił że chce by jego kawa dawała uśmiech ludziom nawet biednym więc jego kawa musi być taka tania.
Uwielbiał patrzeć jak ludzie po spróbowaniu jego kawy uśmiechają się. Nawet jakby przyszedł tu najpoważniejszy prezes uśmiechnąłby się również.
- Poproszę dziś kawę z Brazylii - odpowiedziałam i usiadłam przy stoliku.
Chwilkę czekałam i starszy pan przyniósł mi kawę w filiżance.
Codziennie gdy przychodziłam wymyślał nowe wzory. Również jak klient sobie życzył coś innego to tworzył. Był artystą.
- Znów mnie pan zaskoczył - uśmiechnełam się
- Nie chce cie zagadywać dziecko bo wiem że musisz szybko wypić kawę ale proszę przyjdź na moje urodziny w sobotę.
- Oh, to będzie zaszczyt proszę pana.
- Cieszę się że się zgodziłaś dziecko.- Starszy pan uśmiechnął się ciepło.
Po chwili poszedł za ladę bo kolejka po kawę nie była mała. Gdy skończyłam pić i delektować się kawą. Zapłaciłam i wyszłam. Była już 10. Wskoczyłam do sklepu obok po materiały i guziki. Wracając na przestanek autobusowy z pełnymi torbami wpadłam na kogos i wszystko mi wyleciało.
- Przepraszam najmocniej nie widziałam pana - odparłam i zaczełam szyko zbierać rzeczy.
Ktoś coś ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz