- Powinnaś iść coś zjeść przed wyjazdem- upomniała mnie przyjaciółka jednak ja pokręciłam głową zaprzeczając jej słowom.
- Nie chce, wsiadaj nie mamy dużo czasu - rzekłam tylko i wrzuciłam potrzebny sprzęt do nurkowania na niezbyt dużą motorówkę. Wsiadłam do niej, a zaraz za mną Hannah, która zajęła swoje miejsce odpalając łódź i sterując nią. Ja zajęłam miejsce z tyłu i usiadłam na znanym mi już miejscu. Oparłam się o metal, który był za mną i wyciągnęłam się wygodnie patrząc jak brzeg powoli się oddala. Zamknęłam swoje powieki i wdychając słoną bryzę czułam się jak w domu. Kiedy ojciec siedział ze mną na plaży i patrzyliśmy na zachody słońca. A gdy wracaliśmy do domu, który był oddalony dosłownie pięćset metrów od plaży rozmawialiśmy o swoim dniu. Uśmiechnęłam się lekko na te wspomnienie. Jako dziecko bardzo lubiłam spędzać czas z ojcem, gdy wkroczyłam w wiek dojrzewania zaczęło się robić coraz gorzej. Niszczyłam ten kontakt jak tylko mogłam. Byłam bardzo głupia. Żałuje tego, jednak gdyby nie te wydarzenia nie byłabym taka jak teraz. Każda chwila ma znaczenie w naszym życiu.
- Jesteśmy - usłyszałam, a po tych słowach uniosłam powieki by spostrzec, że brzeg, który niedawno był tak blisko teraz jest prawie niewidoczny. Wstałam i otrzepałam swój tyłek z niepotrzebnych brudów. Podeszłam do swojego sprzętu i zdjęłam z siebie ubrania zostając tylko w bieliźnie i sięgnęłam po skafander i założyłam go na siebie zapinając. Hannah podała mi butle i pomogła ją przypiąć.
- Dzięki - powiedziałam nieco cicho, zresztą jak zawsze. Hannah przykręciła mi automat oddechowy, a ja założyłam czarne płetwy. Kolor mego serca przechodzi na rzeczy. Sięgnęłam po maskę i szybko wsunęłam ją na głowę. Nóż oraz latarka i inne duperele były na swoim miejscu. Odwróciłam się do dziewczyny, która jak zawsze zrobiła mi zdjęcie przed moim wpłynięciem do wody. Wywróciłam oczami, a Hannah wyszczerzyła się do mnie. Usiadłam tyłem do wody i wsadziłam fajkę do ust zaciągając się powietrzem i sprawdzając czy wszystko działa sprawnie. Kiedy okazało się, że żadna z rzeczy nie jest uszkodzona pochyliłam się do tyłu i wpadłam do wody. Normalne było to, że zawsze gdy znalazłeś się już w wodzie zamykałeś kurczowo powieki by nic ci nie wleciało jednak sprzęt był sprawny więc nic nie przeciekało. Uniosłam więc powieki i wypłynęłam na powierzchnie. Skinęłam głową Hannah, co oznaczało, że wszystko jest dobrze. Ta tylko spojrzała na mnie i zajęła swoje ulubione miejsce zakładając okulary przeciwsłoneczne z zamiarem opalania się. Jaka ta praca cudowna, prawda? Uśmiechnęłam się lekko i zanurkowałam zagłębiając się w inny świat. Ten był dużo piękniejszy, ale przede wszystkim pełny życia. Kochałam to. Moim zadaniem było zbadanie czemu ostatnio na plaże fale wywalają martwe ryby. Wczoraj pływałam z miejscu oddalonym o zaledwie dwa kilometry od brzegu, na zachodzie nic nie było. Teraz próbujemy ogarnąć północ i oddaliłyśmy się dość spory kawałek od brzegu ponieważ aż dziesięć kilometrów. Rozejrzałam się po otaczającej mnie ciemności, latarka nie dawała dużo światła jednak wystarczająco by zobaczyć rekina lamparciego, który leżał na samym dnie. Piękny okaz miał około sto trzydzieści centymetrów. Stwierdziłam, że najlepszym pomysłem było danie mu spokoju i możliwości na spokojne polowanie czy odpoczynek. Miałam inne zadanie.
~~~~**~~~~
Kiedy wypłynęłam na łódź miałam przy sobie dwie zdechłe ryby, oraz jednego rannego kraba, który wręcz prosił się o pomoc. Hannah gdy go zobaczyła od razu pokręciła głową jednak nic nie powiedziała. Wiedziała, że ma że mam miękkie serce do zwierząt. Zresztą kraby są słodkie. Oddałam zwierze dziewczynie, które bardzo chciało ją dziabnąć, ta wrzuciła do do wiaderka i napełniła je wodą. Wrzuciłam na motorówkę ryby i weszłam po małej drabinie na łódź,
- Wracajmy - powiedziałam jedynie i zrzuciłam z siebie butle, która była już niemal pusta ale mimo to dość ciężka. Zdjęłam płetwy i rozsunęłam lekko skafander.
- Zmęczona? - zapytała, a ja skinęłam głową i usiadłam przy wiadrze z krabem. Spojrzałam na czerwone stworzenie, które uspokoił się już trochę, uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam powieki.
~~~~**~~~~
Kiedy dopłynęłyśmy do brzegu dalej byłam w skafandrze jednak, maskę zdjęłam w czasie drogi, chwyciłam za wiadro z krabem i ryby, które w czasie drogi zaczęły śmierdzieć. Wyszłam z motorówki na molo, a na przywitanie nas wyszła jedna z fok, podeszła do nas i wydała swój charakterystyczny dźwięk. Powąchała wiadro jednak nie zainteresowała się nim, na zapach ryb od razu odsunęła się jakby zdziwiona.
- Dziś ma przyjechać jakiś gościu od tego trupa co znalazłyśmy na brzegu - powiedziała Hanna idąc za mną.
- Oby nie było to długie bo moje ryby zepsują się do końca - odpowiedziała i ruszyłam do mojego pracy jaki był budynek z drewna znajdujący się w połowie na skale, a w połowie na pomoście. Weszłam do środka, od razu włożyłam ryby w lód, stwierdziłam, że zajęcie się krabem jest ważniejsze. Nim jednak się do tego zabrałam usłyszałam pukanie do drzwi.
- Hann otwórz, teraz nie mam ręki - krzyknęłam do niej i mimo gościa postanowiłam zbadać kraba.
- Witam, nazywam się Matt Bower i jestem tu by zbadać spra...
- Tak od tego jebanego trupa, to nie do mnie tylko do Cassandry, prosto i na prawo - usłyszałam jak Hanna mu przerywa. Dziękuje miła pracownico, a zarazem przyjaciółko.
- Yyy, dziękuje - powiedział i usłyszałam jak zmierza w moją stronę.
Matt?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz