Strony

15 sie 2018

Od Daniela CD. Idy

Moja twarz zbladła, ręce zaczęły drżeć, a przez ciało przeszedł zimny, przeszywający dreszcz, który wywołał u mnie zabawne, niekontrolowane dygnięcie.
— Jest pan zakochany. Pocałujcie się, proszę! — krzyknęła swym wysokim głosikiem, radośnie podskakując i mierząc raz mnie, raz Idę błagalnym spojrzeniem.
Daniel, nie.
Nagle w mieszkaniu nastała zupełna cisza. Wszyscy patrzyli na siebie ze zdezorientowaniem, a w tle dało się słyszeć moje nerwowe stukanie palcami o sofę.
Pora chwycić byka za rogi.
Nie.
Powoli poderwałem się z kanapy, czując na sobie wzrok wszystkich domowników, a w szczególności Idy, która bacznie obserwowała każdy mój ruch.
Dumnym krokiem zbliżałem się w stronę kobiety, a po chwili zatrzymałem się dosłownie kilkanaście centymetrów od niej tak, że czułem ciepło jej ciała.
Uniosłem wzrok na jej twarz, która wyrażała zadziwiająco wiele emocji. Strach, ciekawość, a nawet domieszkę ekscytacji.
Momentalnie obdarowałem dziewczynę swoim szelmowskim uśmiechem, poprawiłem grzywkę i z rozbawieniem słuchałem dopingu Daisy.
— Daniel! Daniel! — chichotała, obserwując całe to widowisko.
Nachyliłem się powoli w stronę Idy, złożyłem na jej policzku delikatny pocałunek i wróciłem na kanapę, podstępnie się uśmiechając.
— Ale... — zawiedziona dziewczynka uniosła brew i tupnęła nóżką, aby nas przestraszyć. — Nie o to mi chodziło! — dodała, patrząc na nas z grymasem.
— No cóż, szansa przepadła. Trzeba było dokładniej się określić. — zaśmiałem się cicho i wymieniłem spojrzenie z Idą, która przybrała iście buraczany kolor.
* * *
— Chyba już na mnie pora. — podniosłem się z kanapy, przygładziłem włosy i zerknąłem na domowniczki, a w szczególności Daisy, która nie mówiła nic, jednak swoim wzrokiem wręcz błagała, abym został.
Przykro mi, nie mieszkam tutaj. I tak całe to nocowanie, czy wypad do wesołego miasteczka było wystarczająco... śmiałe, jak na tak krótką znajomość z dziewczynką.
Zarzuciłem płaszcz, przybrałem pewny siebie uśmieszek, po czym uściskałem małą, a później Idę.
— Mam nadzieję, że wybierzemy się jeszcze razem na jakąś imprezę. — szepnąłem jej do ucha, po czym pomachałem ręką na pożegnanie, a następnie wsiadłem do samochodu i skierowałem się w stronę rezydencji, do której wcale nie chciałem wracać.
Po raz kolejny przekonałem się, że drobne, klimatyczne mieszkanko może być lepsze, niż ogromna, pusta willa, która wręcz przytłacza swoją przestrzenią i minimalizmem.
* * *
— Cześć. — krzyknąłem, jednak w środku nikogo nie było. 
Znów zostałem sam z własnymi myślami.
Zbliżał się już wieczór, a ja siedziałem na sofie, popijając wodę.
Czułem się dziwnie, jak nigdy dotąd. Cała moja znajomość z Idą rozpoczęła się dosyć normalnie, jednak to wszystko toczyło się bardzo szybko. Zniszczenie łóżka, impreza, której swoją drogą zawdzięczam pocałunek, spotkanie Daisy, nasze wspólne zabawy lalkami, wesołe miasteczko i moje obdarte knykcie... Towarzystwo tej dwójki dziewczyn, dawało mi poczucie szczęścia i napawało niewyjaśnioną radością.
Nagle usłyszałem trzask drzwi.
— Hej Dan.
— Dobry wieczór.
Który to już raz wraca podpity, ze śladami szminki na szyi i zmierzwionymi włosami?
Usiedliśmy razem na sofie, przełączając kolejne kanały w telewizji, jak gdyby nigdy nic.
— Będziesz jutro w domu?
— Około szesnastej wychodzę, a co?
— Nic, tak tylko pytam.
Tak, w mojej głowie zaistniał już plan, który zamierzałem zrealizować.
* * *
Właśnie odetchnąłem z ulgą, kiedy Carlo wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi.
a Ja: Może do mnie wpadniesz?

Ida? ♥




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz