Następny dzień, piękny poranek i świat budzi się do życia. Phi, piękny. Może nie dla mnie. Nowy dzionek zaczęłam z niesamowitym kacem i kompletną pustką w głowie, co do poprzedniego wieczoru. Nie pamiętałam nic, prócz wyjścia na imprezę, wypicia wielu drinków i początku spotkania z Danielem. Daniel… Słysząc jego imię, czułam dziwne dreszcze… Czy coś się stało ostatniej nocy, a ja tego w ogóle nie pamiętam? Boże… Oby tylko nie to, o czym myślę.
Podniosłam się szybko do siadu i momentalnie złapałam za głowę. Od mojego nagłego ruchu zakręciło mi się porządnie w głowie i zebrało na mdłości. Nienawidzę tego przechodzić. To chyba będzie koniec z piciem. Tak, a za tydzień znowu wyjdziesz na imprezę i naprujesz się tak, jak zawsze.
Przez pół dnia chodziłam w trzy miejsca: do łazienki, do kuchni i na kanapę. Zawsze w tej samej kolejności. Na stole przede mną stała szklanka, zapełniona wodą zmieszaną z jakimiś proszkami na kaca. Na razie to nic nie dawało, ale może w końcu przyniesie jakieś rezultaty. Kto wie?
Nie siliłam się nawet, żeby się przebrać. Ciągle miałam na sobie dresowe spodenki i strasznie porozciągana koszulkę - czyli to, w co najprawdopodobniej ubrałam się przed snem, albo w co ktoś mnie ubrał… Szybko wyrzuciłam te myśli z głowy, wsłuchując się jedynie w tykanie zegara, które z każdą chwilą stawało się coraz to bardziej uciążliwie. Warknęłam pod nosem, ledwo powstrzymując się przed jego roztrzaskaniem.
Rozbrzmiewający nagle dzwonek do drzwi, przyprawił mnie o jeszcze mocniejszy ból głowy. Kogo tu przywiało o tej porze? Złapałam szybko za szczotkę i przeczesałam swoje włosy, nie chcąc wyglądać aż tak źle, chociaż nawet to nie zmieni tego, że nie prezentowałam się za ciekawie. Otworzyłam drzwi, cały czas trzymając się za głowę i patrzyłam na gościa spod przymrużonych powiek. Był nim Daniel we własnej osobie. Zadrżałam lekko, ale nie dawałam tego po sobie poznać. O cholerę chodzi z tymi moimi reakcjami?
- Coś się stało? - spytałam cicho, odgarniając sobie włosy z czoła.
- Mieliśmy umówione spotkanie, znowu zapomniałaś? - zaśmiał się dźwięcznie. Rzeczywiście, trzymał jakąś teczkę w ręce.
Jęknęłam niezadowolona.
- To już dzisiaj? - zadałam kolejne pytanie, nie dowierzając, że tyle rzeczy ostatnio mi umyka. Mogłam nie iść do tego zasranego klubu.
- Tak. - Z uśmiechem wszedł do środka, gdy otworzyłam przed nim drzwi. - Nie wyspała się księżniczka?
- Daj spokój - westchnęłam i zamknęłam za nim drzwi, wchodząc do kuchni. - To jest jeden z najgorszych kaców w moim życiu. - Przetarłam oko wierzchem dłoni, biorąc do ręki czajnik. - Kawy, herbaty, wody? Spokojnie, tym razem będę pilnować mojego kota - zaśmiałam się melodyjnie, spoglądając na niego.
- Możesz zrobić kawę, akurat dzisiaj nie piłem - uśmiechnął się, siadając na kanapie w samym środku tego wielkiego burdelu… O ile wielkim burdelem można nazwać parę koców, leżących prawie że wszędzie. Nagle, jak grom z jasnego nieba dotarły do mnie wspomnienia z poprzedniego wieczoru. Momentalnie zrobiłam się cała czerwona na twarzy. Błagam, żeby do niczego poważniejszego wtedy nie doszło. Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę! Kurwa błagam! To było ostatnie, czego potrzebowałam.
Gdy woda się zagotowała, zalałam nią kawę, nadal nie wiedząc, jaką lubi i stawiając cukierniczkę razem z małym kartonikiem mleka na tackę. Dla mnie oczywiście była woda z tym dziwnym specyfikiem, zawierającym magnez, wapń i jeszcze parę innych pierwiastków, które powinny postawić mnie na nogi. Nie napisali jednak na opakowaniu, po jakim czasie mają się pojawić rezultaty.
Postawiłam przed nim tackę i usiadłam obok niego po turecku, łapiąc w dłonie moją szklankę z wodą i popijając ją co chwile niedużymi łykami. Mężczyzna wyjął na stół plany sypialni. Spoglądałam na nie z zaciekawieniem i oglądałam to wszystko w 3D, wyobrażając sobie, jak to może wyglądać na żywo, gdy nagle znowu dotarły do mnie wspomnienia z poprzedniego wieczoru. Urywki, które uświadamiały mi to, czego prawdopodobnie dopuściłam się poprzedniego dnia. Rozpinanie koszuli, pocałunek… Robiłam się coraz bardziej czerwona na twarzy. Nie, to na pewno nie jest prawda. Nie może być. Nie mogłam przespać się z facetem, którego ledwo znam. Obiecałam coś sobie, że już nigdy tego nie zrobię.
- Daniel? - spytałam cichym głosem, chowając się wśród koców z lekkiego zażenowania.
Spojrzał na mnie pytająco, podając do rąk jeden z proponowanych wyglądów sypialni.
- Czy… - zamilkłam na chwilę, oddychając głęboko, - stało się coś, czego moglibyśmy żałować? Tylko proszę, nie ukrywaj niczego.
< Daniel? Kici kici taś taś >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz