- Owszem, podoba mi się - powiedział, chichocząc cicho i musnąłem ręką delikatnie moje ramię. Zadrżałam, zatrzymując się na chwilę w miejscu. To na pewno było przypadkiem. - Czekam na jej urzeczywistnienie. - Uśmiechnął się w moją stronę flirciarsko, po czym wrócił do salonu i usiadł obok mojej siostry na dywanie. Stanęłam w miejscu jak wryta i zamrugałam parę razy. Czułam, jak na moich policzkach rozkwita delikatny rumieniec. Miałam całkowitą pustkę w głowie, kompletnie nie wiedziałam, co o tym myśleć. Jedyne, co rozkwitało w moim umyśle, to jedno wielkie aha. Wszystko, co się tutaj dzieje, idzie do przodu zdecydowanie za szybko. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. To nie myśl, weź głęboki oddech i zachowuj się tak jak zawsze… Dobry pomysł.
- Możemy zaczynać? - spytała Daisy, wyrywając mnie z zamyślenia. Wyglądała już na niesamowicie zniecierpliwioną, więc wolałam jej nie denerwować i posłusznie usiadłam naprzeciwko niej.
- Jasne. - Uśmiechnęłam się do niej i odebrałam “swoją” lalkę, czekając, aż ona znowu coś zainicjuje. Prawda jest taka, że młoda od razu coś wymyśliła, wyciągając kolejną lalkę-mężczyznę z torby. Ciekawi mnie ile ona tych zabawek zabrała ze sobą…
- Mamo, czemu zdradzasz tatę? - spytała, przybliżając męską lalkę do mojej postaci. Męska lalka. To tak zabawnie brzmi.
- Ja? Nie zdradzam go - zaparłam się, odsuwając lalkę od tamtego mężczyzny. Czego ta dziewczynka nie potrafi wymyślić…
- To, co to za pan?
- Pan z opieki społecznej, przyszedł cię zabrać - powiedziałam momentalnie, dusząc śmiech w zarodku i zabrałam jej lalkę z ręki.
- A-ale… psujesz zabawę! - pisnęła, nieco rozdrażniona moim ruchem. Westchnęłam cicho i oddałam jej lalkę, klepiąc po głowie.
- Kontynuuj, misia. - Uśmiechnęłam się. Odkąd pamiętam, to ją tak nazywałam i jakoś nigdy jej to nie przeszkadzało. Wręcz uwielbiała to przezwisko.
Dziewczynka odwzajemniła mój uśmiech i ponownie podeszła tamtą lalką do mojej.
- Mamo, czemu zdradzasz tatę? - powtórzyła pytanie, układając swoją lalkę tak, żeby swoimi rękami “obejmowała” moją. Od razu swoją odsunęłam.
- Nie zdradzam, skąd ten pomysł?
- To co to za pan?
- Listonosz - powiedziałam, na co Daniel parsknął cichym śmiechem.
- To dlaczego zdradzasz z nim tatę?
- Nie zdradzam - powtórzyłam, na co Daniel odparł swoją lalką. Wczuł się, skubany.
- Nawet nie wiesz, jak mi teraz przykro…
- Mamo! Przeproś tatę - krzyknęła Daisy, podskakując w miejscu swoją lalką.
- Przepraszam tato - zaśmiałam się, na co Daniel odpowiedział mi tym samym.
- Wybaczam.
Tego typu zabawa trwała do wieczora. Nawet nie zorientowałam się, kiedy tyle czasu minęło. Niestety, ale nadchodził koniec tego dobrego i musiałam dopilnować, żeby Daisy poszła wcześnie spać… Chociaż znając mnie, to pozwoliłabym jej siedzieć nawet do drugiej w nocy. Skoro chce, to niech siedzi. Nie chciałam jej niczego bronić.
- Młoda. - Spojrzałam na zegar na ścianie i odłożyłam lalkę na ziemię. - Dochodzi już dziewiętnasta. Powinnaś się iść myć, nie uważasz?
- Nie! - powiedziała, wyszczerzając w moją stronę swoje szczerbate ząbki.
- Bo inaczej wykopie Daniela z mieszkania i nie będziesz się miała z kim bawić - zagroziłam, przybierając poważną minę i utrzymywałam na niej swój wzrok.
- No… no dobrze - powiedziała po chwili, wyciągając grzecznie z plecaka piżamkę w misie i szczoteczkę do zębów razem z pastą.
- Tylko nie myj jeszcze zębów. Umyjesz, jak zjesz kolację. - Podniosłam się z ziemi i poczochrałam ją po czuprynie. Razem ze mną wstał też Daniel.
- Ja już powinienem się zbierać - powiedział i spojrzał na mnie, drapiąc się niepewnie po karku.
- Nie idź! - krzyknęła Daisy, upuszczając wszystko tą podłogę i przytulając się do niego. - Zostań jeszcze. Na noc! Tak! Zostań na noc! - Skakała przy nim z szerokim uśmiechem, czekając na odpowiedź. On, jakby nie wiedząc, co powiedzieć, spojrzał na mnie, pytając o pozwolenie. Wzruszyłam ramionami i odpowiedziałam mu na jego nieme pytanie.
- Możesz zostać, jeśli chcesz.
- Tak! Zostań! Tak, tak, tak, tak! Proszę! - Nadal skakała wokół niego, szczerząc się jak nigdy i błagając o to, żeby został.
Daniel po chwili westchnął i odpowiedział:
- Dobrze, zostanę.
Daisy zaczęła skakać i piszczeć ze szczęścia. Musiałam ją zacząć uciszać, nie chciałam, by po raz kolejny tabuny sąsiadów przychodziły pod moje drzwi ze skargami, że jest u mnie za głośno i zakłócam ich spokój. Miałam takich zdarzeń serdecznie dość i mam nadzieję, że nigdy się już one nie powtórzą.
Odprawiłam siostrę do łazienki i postanowiłam zabrać się za kolację.
- Możesz tu przenocować, ale nie ma niczego za darmo - zaśmiałam się i rzuciłam do niego jednego pomidora, którego on momentalnie złapał. - Robisz ze mną kolację.
< Daniel? ♥ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz