Nie. Nie można tak.
— Niestety, dzisiaj nie mogę dotrzymać ci towarzystwa.
— Oj Jacob! Aleś ty uparty! — nachyliła się i zmierzwiła mi włosy.
— No dobrze, ale tylko na chwilkę. — wyciągnąłem klucze i wysiadłem z samochodu, po czym ruszyłem za rozradowaną dziewczyną w kierunku jej mieszkania.
Szczerze powiedziawszy, jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy z tego, że jestem trzeźwy. Teraz ze spokojem mogę popilnować Lau i odciąć jej dostęp do jakiegokolwiek innego alkoholu. Koniec.
* * *
— Pij.
— Nie chcę.
Przewróciłem oczyma i podsunąłem szklankę bliżej niej.
— Nie chcesz słuchać, to nie. — zaplotłem ręce na wysokości klatki piersiowej, po czym wstałem i zmierzyłem dziewczynę wzrokiem. — To chociaż odpocznij i połóż się spać.
— Nie ma mooowy. — przeciągnęła i zachichotała.
— Dobrze, nie dajesz mi innego wyboru. — podniosłem ją niczym niemowlę i powoli kierowałem się w stronę sypialni, jednak zatrzymałem się, gdy poczułem delikatne buziaki na swojej szyi. Postawiłem kobietę i spojrzałem jej głęboko w oczy. — Przystopuj Lau.
— Oj, nie gadaj tyle. — sprawiła, że milczałem. Jak? Za pomocą pocałunku.
Delikatnie odsunąłem ją od siebie, jednak po chwili przyciągnąłem ją bliżej i odwzajemniłem pocałunek.
Nie powinieneś, dobrze o tym wiesz.
Tak, nie posłuchałem swojego głosu rozsądku, jednak nie zamierzałem robić nic więcej. Pocałunek był granicą, której nie zamierzałem przekraczać, możecie być tego pewni, ale...
Niespodziewanie usłyszeliśmy cichy, wysoki głos.
— Co tu się...?
Obróciliśmy głowy w kierunku dźwięku i momentalnie odskoczyliśmy od siebie.
— Cath, to nie tak jak myślisz! — krzyknąłem, ustawiając ręce w geście kapitulacji.
Lau? Przepraszam, że krótkie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz