Patrzyłam na chłopaka szeroko
otwartymi oczami. Oddychałam głęboko, próbując się uspokoić. Nie puszczaj go Lau, obie wiemy, że tego nie
chcesz. Podniosłam wzrok, po czym
zabrałam swoje ręce, jednocześnie wyplątując się z objęć Jacoba. Usiadłam na
kanapie.
- Myślę, że powinieneś już iść
Jacob… - Powiedziałam, nie patrząc w jego stronę. Mężczyzna chciał coś jeszcze
powiedzieć, ale mu przerwałam – Po prostu wyjdź. Proszę.
Jacob patrzył na mnie jeszcze
chwilę, po czym wyszedł z mieszkania. W oknie widziałam jeszcze jak odjeżdża.
Zamknęłam drzwi, po czym wyłączyłam wszystko z gniazdek. Sama porzuciłam
szlafrok w salonie i poszłam do swojego pokoju. Kiedy położyłam się w łóżku,
nie mogłam długo zasnąć. „Ja nadal coś do
ciebie czuję”. Słowa Jacoba odbijały się echem w mojej głowie. Leżałam tak,
aż w pewnym momencie zasnęłam, jednak sen który się pojawił, zaskoczył mnie
całkowicie.
" Stałam
na moście, znałam to miejsce i tą scenerię. Wpatrywałam się w taflę wody, aż w
pewnym momencie ktoś zaszedł mnie od tyłu. Zaśmiałam się cicho, po czym szybko
odwróciłam. Przede mną stał Jacob. W ręku trzymał różę.
-
Wszystkiego najlepszego Lau – Podał mi kwiat, a ja niemal od razu go
powąchałam. Po chwili jednak wziął mnie za rękę, a ja spojrzałam na niego.
Uśmiechał się, jego uśmiech to najpiękniejsze co mogłam widzieć.
-
Dziękuję, miło, że pamiętałeś – powiedziałam, zarzucając mu ręce na szyję.
Jacob przytulił mnie, a po chwili złączył nasze usta w pocałunku. – Kocham cię.
-
Ja ciebie też Lau…"
W tym momencie wszystko znikło, a ja znów
byłam w swoim pokoju. Usiadłam szybko, przez co zakręciło mi się w głowie.
Cholera, co za pojebany sen. Spojrzałam na telefon, była już godzina jedenasta.
Wstałam, ogarnęłam się w łazience, ubrałam w sukienkę, po czym poszłam do
kuchni coś zjeść. I w tym momencie nie wytrzymałam. Coś we mnie pękło.
- Kurwa. Kurwa. KURWA! –
zaczęłam krzyczeć. Gówno mnie obchodziło, że ludzie mnie słyszą. Machnęłam
ręką, zrzucając talerz który stał tuż obok, na blacie. Przejechałam dłońmi po
włosach. Czułam się okropnie. Rezygnując z jedzenia, szybko założyłam buty,
nawet się nie malując, wybiegłam z mieszkania. Musiałam odetchnąć, a teraz,
moje mieszkanie nie było dla mnie bezpieczne. Po wczoraj, czułam tam obecność
Jacoba.
Przybiegłam do parku, usiadłam
na jednej z ławek i starałam się wyciszyć. Spokojnie Laurene, jest okej. Nie
pierwszy raz coś takiego ci się przydarzyło. Ale pierwszy raz, działo się to z twoim byłym. Westchnęłam.
Dlaczego nawet moje myśli nie dawały mi spokoju? W pewnym momencie, zobaczyłam jakąś
dziewczynę, grającą na gitarze. Podeszłam do niej, chcąc posłuchać muzyki.
Podobało mi się, żałowałam, że nie wzięłam portfela. Kiedy już się odwróciłam i
zamierzałam iść do domu po portfel, aby zrobić zakupy, zobaczyłam dobrze
znanego mi mężczyznę.
Nie był sam. Była z nim
dziewczyna, wyglądali na szczęśliwą parę. Miałam rację. Mogłam być jego
pocieszeniem po kłótni z dziewczyną. Dziewczyna stała do mnie plecami, Jacob
śmiał się z czegoś co powiedziała, aż mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się lekko, po
czym zobaczyłam, że jego towarzyszka odwraca się, zobaczyć na kogo patrzy jej
chłopak.
Jednak, mnie już tam nie było.
Wyszłam z parku, czując na sobie to samo palące spojrzenie co na siłowni.
Wróciłam do mieszkania, zabrałam portfel i udałam się do pobliskiego sklepu.
Nakupiłam trochę jedzenia, po czym zadowolona wróciłam do domu. Gdy siedziałam tak przed telewizorem, nagle
zadzwonił do mnie telefon. Olivier.
- Halo? O co chodzi? – Po chwili
się dowiedziałam. Nora się rozchorowała, potrzebne im było zastępstwo.
Stwierdziłam, że nie ma problemu i z chęcią pójdę do pracy. Szybko się przygotowałam,
spakowałam do torby mój „uniform” na co składała się krótka spódniczka,
obowiązkowo koronkowa bielizna, oraz top odsłaniający brzuch. Wyszłam z
mieszkania, tym razem spokojniej. Kiedy znalazłam się pod lokalem, zrozumiałam
czemu do mnie zadzwonił.
Były godziny szczytu. Weszłam do
środka, nawet nie patrząc na ludzi. Szybko się przebrałam, po czym wyszłam do
ludzi. Po jakichś dwóch godzinach, dowiedziałam się, że pewien klient prosi o
spotkanie, właśnie ze mną. Nieco już zmęczona, poszłam do pokoju „spotkań” po
chwili usłyszałam, jak ktoś wchodzi. Odwróciłam się z szerokim uśmiechem, ale
uśmiech szybko znikł kiedy zobaczyłam Jacoba.
Był pijany, ledwo trzymał się na
nogach. Spojrzał na mnie.
- Cholera, Jacob… wracaj do
domu. Ledwo trzymasz się na nogach! – Zrobiłam krok, a chwilę potem podbiegłam
kiedy zachwiał się i musiał przytrzymać ściany, aby nie upaść – Jacob…
<Jacob? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz