Strony

20 sie 2018

Od Nivana cd Antoniego

Cofnąłem nieco głowę, gdy ten bezceremonialnie wycelował we mnie widelec z tym charakterystycznym uśmieszkiem. Podświadome zastraszanie, co, Watson? Tak teraz pogrywamy? Szantaż emocjonalny? O czym ja pierdolę?
– Nie mówisz, że jesteś potworem, a chwilę później nazywasz siebie pasożytem, Nivan. Nie mówisz, ale myślisz i robisz, to czasami wystarcza — mruknął szybko, a później po prostu wrócił do jedzenia, pozostawiając mnie z cofniętą głową, wyeksponowanym drugim podbródkiem, którego dorobiłem się przez lata i grymasem na twarzy. — Wiem o co ci chodzi, kochany, ale czasami trzeba trochę zluzować, pobyć tym egoistycznym dupkiem i cieszyć się z tego, co się dostaje. Polecam, ułatwia troszkę życie, nie zaprzeczam. A więc niech będzie, za następny raz.
Drgnąłem delikatnie, gdy usłyszałem pewne słowo na „k”, ale za chwilę rozluźniłem się, byle spojrzeć na niego z nutką podejrzliwości i niepewności co do całej tej sytuacji, która rozegrała się pomiędzy naszą dwójką. Westchnąłem cicho, ale koniec końców podniosłem nieszczęsną szklankę i stuknąłem w tę jego, byle przynajmniej zalać palące już od suchości gardło, oczywiście z dozą niechęci, bo czułem się nieswojo, korzystając z jego soku i jego szklanki.
— Próbuję od dwudziestu lat, to raczej nie dla mnie — jęknąłem, przyznając w głowie, że może powinienem zrzucić to na wychowanie, bo jednak zawsze uczono mnie, żebym szanował to, co moje i nie był za bardzo chciwy, bo dobrze się to nie kończyło. Powtarzane od dzieciaka „Nie, dziękuję” chyba już całkiem zakodowało się w mojej głowie.
Zacząłem huśtać diabła, jak to mówiła mama. To znaczy, noga mi zaczęła latać jak nienormalna, mięsień chyba nie trzymał i cały jakoś drgałem razem z kończyną, w dość zaskakującym tempie. Wbiłem widelec w jakiś większy kawałek jajecznicy i co i zjadłem. Ostrożnie, ciągle zastanawiając się, czy przystoi, ale jednak.
— Jak długo jeszcze sprawdzałeś te bohomazy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz