Brązowe oczy wpatrywały się we mnie spod napływających bezlitośnie łez, jakby wyczekując na jakikolwiek ruch, czy słowo, a ręce dziewczyny zaplotły się wokół moich bioder, mocno je ściskając.
Czułem ciepło jej drobnego ciała , a rude, długie włosy dziewczyny falowały pod wpływem wiatru, mieniąc się różnymi odcieniami.
Coś we mnie drgnęło. Może tego po prostu potrzebowałem? Zwykłego uścisku, który sprawił, że moje serce stopniało i przestało być zimną bryłą lodu? Nikt nie przytulał mnie od dobrych kilkunastu lat, było to dla mnie coś… Dziwacznego, bezsensownego. Teraz gdy poczułem dziwne mroczki, które wypełniły moje ciało, poznałem cały sens tej z pozoru błahej czynności i westchnąłem z ulgą, zatracając się w tym momencie.
Szczerze powiedziawszy, miałem wrażenie, że jestem w kolejnym, dziwacznym śnie, który przeniesie mnie w stan beztroskiej radości, a później brutalnie pryśnie, na nowo pozostawiając mnie na pastwę losu w tym ponurym, pełnym niesprawiedliwości i obrzydlistwa świecie.
Pewnym ruchem wplątałem dłoń w gęstą czuprynę kobiety i oparłem brodę na jej głowie, dając do zrozumienia, że mimo mojego ciężkiego charakteru, może na mnie liczyć, niezależnie od sytuacji.
Staliśmy wtuleni w siebie, a mijający nas przechodnie mierzyli mnie zdziwionym spojrzeniem. Dlaczego? Byli wręcz pewni, że nie ma we mnie ani grama uczuć, ale cóż, najwidoczniej się rozczarowali, gdyż nawet zgorzkniały Noah Brown jest w stanie odczuwać emocje! Cóż to za odkrycie!
Jedyne co mnie w tej sytuacji martwiło, to słowa rudowłosej. Tak. Kilka wyrazów wywołało u mnie dziwny huragan w głowie, który nie chciał nawet na moment ucichnąć. Ba! Z każdą chwilą się nasilał.
Nie potrafi przestać o mnie myśleć?
Cóż zrobiłem, aby zasłużyć sobie na jakikolwiek skrawek miejsca w jej umyśle? Ja?
Niewychowany prostak, nieszanujący nikogo dupek?
Potrząsnąłem ze zdezorientowaniem głową, nie mogąc nawet na moment opanować burzy myśli, która rozpętała się w moim ciasnym umyśle.
Chwilę później nachyliłem się, po czym wziąłem dziewczynę na ręce, wydając z siebie głośne westchnienie.
— Chyba ci się trochę przytyło przez te lody. — zaśmiałem się dźwięcznie, zerkając z rozbawieniem na rozkojarzoną Lou w moich ramionach. — Nie no, nadal masz… — zamilkłem na moment i zatrzasnąłem za sobą drzwi wejściowe nogą. — ładną figurę. — z trudem przeszło mi to przez gardło, a kiedy wypowiedziałem te dwa słowa, poczułem, jak moja twarz płonie.
Odłożyłem dziewczynę na skrzypiącej kanapie, wysilając się na delikatny, wręcz niezauważalny uśmiech, po czym ruszyłem w kierunku kuchni i położyłem przed oczyma Lou kilka sztuk lodów. Mam nadzieję, że wspólne wchłanianie tych pyszności nieco rozluźni atmosferę i pozwoli mi poczuć się tak, jak kilka tygodni temu, zanim Lou przeżyła piekło na ziemi.
Muszę przyznać, że główną przyczyną tego, że codziennie zostawiałem na jej biurku karteczki, które miały podbudować ją na duchy, było to, że czułem wyrzuty sumienia, które krzyczały, wrzeszczały i oskarżały mnie o to, że niewinna Lou musiała tak cierpieć. Dlatego, kiedy teraz widzę ją w całkiem dobrym stanie, czuję ukojenie.
Sięgnąłem po pilota, aby włączyć telewizor, ale najwyraźniej Lou postanowiła zrobić to samo, więc nasze dłonie zetknęły się przy nieszczęsnym urządzonku, przez co odskoczyliśmy od przedmiotu niczym poparzeni, a lód wysunął się z mojej ręki i upadł na podłogę, zostawiając za sobą różową plamę.
Momentalnie pochyliłem się, aby go podnieść, ale ponownie dziewczyna chciała zrobić to samo, przez to nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry.
Właśnie w tym momencie poczułem dziwne mrowienie w brzuchu, a moje spojrzenie utkwiło w jej bystrych, intrygujących oczach, które wręcz zachęcały mnie do przejęcia inicjatywy.
Lou? ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz