Strony

2 wrz 2018

Od Adama C.D Odette

    Czując dotyk warg dziewczyny na swoim policzku, zdziwiłem się. Szczerze nie spodziewałem się tego, że to zrobi. W każdym razie jednak nie narzekałem.
     - Uznaj to za podziękowanie - powiedziała, a ja nie mogłem dostrzec czy pojawiły się na jej policzkach rumieńce, czy też nie. Z doświadczenia pamiętałem, że większość kobiet, które zdarzyło mi się spotkać i zamienić więcej niż jedno słowo, reagowało przy takim geście spaleniem buraka i lekkim plątaniem się w słowach. Uśmiechnąłem się do Odette ciepło w odpowiedzi i złapałem za klamkę od drzwi, żeby chwilę później je za sobą zamknąć, mówiąc:
     - Śpij dobrze. - Puściłem oczko w jej stronę, całkiem zamykając za sobą drzwi. Jeszcze przez chwilę stałem przed nimi i myślałem, przyznaję, właśnie o niej. Gdyby spotkała mnie kilka lat wstecz albo w ogóle nie byłaby zatrudniona u mnie w restauracji, to na pewno, na sto procent, albo nawet i więcej, już zacząłbym z nią coś działać. Jest piękną kobietą, czemu nie można zaprzeczyć. Wszystko ma na swoim miejscu i byłaby idealna na moją partnerkę, o której moja mama od zawsze marzy. W sumie nie tylko ona ma takie marzenia. Ja również, tylko tak szczerze, to nic nie robię w tym kierunku. Przenoszę się z pracy do domu, z domu do pracy, czasami zahaczę o jakąś imprezę i załapie się pijany na jakaś darmową panią, która bez żadnego problemu odda się w moje, umiejące zdziałać cuda ręce. I to nie tylko one to potrafiły.
    Istniał jeden, bardzo ważny aspekt, powstrzymujący mnie od podrywania Odette. Była nim praca. No bo w końcu nie wypada mi, pracodawcy, zarywać do mojej własnej pracownicy. To trochę… niemoralne. Tak, pierwszą rzecz, którą wpoili mi rodzice, to moralność. Nawet nie potrafię się upić do nieprzytomności, bo sumienie mi na to nie pozwalają. Zawsze muszę pokazywać się z dobrej strony, chociaż… nie zawsze to robię. Parę lat wstecz nie zwracałem na to większej uwagi. Teraz jednak przyda mi się to pilnować. Głównie dlatego, że prowadzę własny interes i nie pozwolę, by stracił reputację ze względu na mnie.
    W końcu ruszyłem się z miejsca i zszedłem na dół, po czym momentalnie zająłem moje miejsce na kanapie tuż obok psa. W momencie, gdy wygodnie się ułożyłem, on od razu obrócił łeb w moją stronę. Wlepił we mnie swoje duże ślepia z wyrzutem i zaskomlał cicho.
     - Sorry stary. Wiem, że to twoje miejsce, ale dzisiaj będziesz musiał wyjątkowo ze mną wytrzymać. - Uśmiechnąłem się pocieszająco w jego stronę i poczochrałem futro na jego wielkim łbie. Chwilę poźniej, ten z własnej woli podniósł się i zszedł na podłogę, kładąc się na niej i wtulił łeb w puchaty dywan. Uśmiechnąłem się pod nosem, rozwalając już na całej szerokości kanapy i mruknąłem do psa, wyciągając rękę do przodu i poklepałem go po karku. - Dzięki, stary.
    Nie musiałem długo czekać, by sen, który od dobrych paru godzin osiada mi na powiekach, mógł w końcu całkiem mnie pochłonąć.
▼▲▼▲▼▲▼
    Następnego dnia, a raczej tego samego, tyle że parę godzin później, obudził mnie straszny tłok na parterze. Zresztą tak jak każdego poranka. Skoro w tym domu mieszka prawie dwadzieścia osób to ma być pełen luz? Dziadek chyba przewidział to, że nikt nie będzie chciał się stąd ruszyć i od razu wybudował taką wielką chaupę. Niby ma te pięćdziesiąt, prawie sześćdziesiąt lat, a nadal świetnie się trzyma. Chociaż nie dziwota, bo skoro ma się pieniądze i często remontuje się budynek, by szybko się nie zawalił, to wygląda przyzwoicie. Nie czarujmy się.
     - A co to się stało, że książe śpi na kanapie? - spytała mnie siostra, wychylająca się zza oparcia kanapy, ostatecznie budząc mnie swoim głosem. - Coś cię przestraszyło w swojej sypialni?
     - Mamy gościa, który tam śpi. - Ziewnąłem, a siostra od razu kontynuowała.
     - Aż taka szpetna, że uciekłeś? - Zaśmiała się w głos, nie spuszczając ze mnie wzroku.
    Podniosłem się do siadu, przecierając oczy rękoma.
     - Skąd wiesz, że to kobieta?
     - Gdyby to był któryś z twoich kolegów, to spałby tu razem z tobą, a tu nie byłoby tak czysto. - Westchnęła cicho, uśmiechając się triumfalnie z tego, że mnie przejrzała. Pokręciłem zrezygnowany głową i podniosłem się z kanapy. - To, co to za panienka? - dopytywała.
     - Pracownica - ziewnąłem, wchodząc do kuchni i witając się z resztą domowników. Zauważyłem, że dzieciaki już są w trakcie posiłku. Jak długo spałem?
     - Romansujesz z pracownicą? Ładnie to tak? - prychnęła, cały czas za mną podążając. Chyba ciekawość nie dawała jej spokoju i musiała się mnie wypytać o wszystko, o co tylko może. Dociekliwość to jej drugie imię.
     - Nie romansuje. Z jakiegoś powodu nie mogła dzisiaj spać w swoim mieszkaniu, więc zaprosiłem ją do siebie. Czy to źle? - Podniosłem na nią swój wzrok, nastawiając wodę na kawę. Moja siostra wzruszyła ramionami i już miała zadać mi kolejne pytanie. Gdy zgrabnie ją wyminąłem, mówiąc w miarę głośne “zaraz wracam”. Odette w sumie też przydałoby się obudzić.
    Wchodząc na górę, ujrzałem w korytarzu jej sylwetkę, stojącą naprzeciw mojego brata. Dziewczyna jedną rękę miała w kieszeni i wyglądała, jakby się nad czymś zastanawiała, a zaraz później popatrzyła na niego z wyrzutem i coś cicho powiedziała, jednak nie dosłyszałem co. Szybko podszedłem do nich i od razu wtrąciłem się w rozmowę.
     - Coś się stało? - spytałem, patrząc to na nią to na niego. Wtem Odette wyciągnęła ze swojej kieszeni kolczyk, który znaleźliśmy poprzedniego dnia u niej w mieszkaniu i skierowała swój smutny wzrok na twarz mojego brata.
     - Twój brat ma taki sam - powiedziała z wyrzutem, a Tom stanął jak wryty i złapał się za uszy, dostrzegając, że czegoś brakuje.
    Tom westchnął cicho i spojrzał na kobietę przepraszająco.
     - Przepraszam. Nie wiedziałem, że aż tak to na ciebie zadziała - odpowiedział smutno, drapiąc się nerwowo po swoim karku. Co jak co, ale po nim tego się najmniej spodziewałem. Mimo że był idiotą i brakowało mu parę punktów iq, żeby jego iloraz inteligencji był w normie. Nie wiedziałem, że on mógłby być do tego zdolny.
     - Czekaj, czekaj - przerwałem mu poddenerwowany. - Miało nie zadziałać, skoro przegrzebałeś jej całą szafę i wrzuciłeś do niej jednoznaczną wiadomość? - Zmarszczyłem brwi, z lekka podnosząc głos.
    Tom zmarszczył brwi.
     - Przegrzebałem szafę? - zdziwił się. - Mnie wczoraj tam nie było, tylko mój kumpel miał podrzucić kolejną wiadomość. - Po chwili westchnął zmęczony i uderzył w miarę mocno pięścią o ścianę. Myślałem, że zaraz zacznie się zwijać z bólu, lecz ten zacisnął zęby i nie wydobył z siebie ani jednego stęknięcia. - Jebany frajer. Mówiłem mu, żeby nie przesadzał! - warknął cicho. Chwilę później odwrócił się przodem do dziewczyny, przepraszając ją. To wręcz wyglądało jak błaganie o przeznaczenie. Uśmiechnąłem się delikatnie na ten widok. Wiedziałem, że Tom nie byłby w stanie zrobić coś takiego. Poza tym, wyrzuty sumienia dręczą go dość często, więc nie dziwota, że teraz prawie klękał przed nią. To nawet wyglądało trochę komicznie, przez co można by było wywnioskować, że to nie są żadne przeprosiny, a raczej typowe wydurnianie się. Lecz po jego spojrzeniu było poznać, że żałuje tego, co zrobił.


< Odette? Misiuuu? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz