Strony

29 paź 2018

Od Anastazji CD. Rafaela

Słysząc dźwięk swojego dzwoniącego budzika, leniwie pokusiłam się o delikatne otwarcie jednej powieki, dzięki czemu mogłam ujrzeć lekko rozświetlony, aczkolwiek nadal ciemny pokój. Żaluzje na moich oknach ciągle były zasłonięte, lecz mój świecący na zielono budzik jasno mnie informował że czas już wstać. Leniwie wyjęłam rękę spod kołdry, na którą zaraz rzuciło się lekkie zimno, spowodowane chłodnym jesiennym powietrzem, przez co mimowolnie lekko się wzdrygnęłam. Lekko dotykając przycisku na samej górze budzika, wyłączyłam go po czym bardzo porządnie się przeciągnęłam, mrucząc przy tym niczym rasowa kocica, która właśnie się obudziła ze swojego snu. Szybko zrzuciwszy kołdrę ze swojej przedniej partii ciała, wstałam i wkładając stopy, do cieplutkich puchatych kapci, odsłoniłam żaluzje, choć było jeszcze ciemno. Chwilę patrzyłam przez okno jakbym chciała ujrzeć coś ciekawego, lecz jedyne co zobaczyłam, to pędząca na sygnałach karetka, która już po kogoś jechała.
- Hm… Względny spokój co? - mruknęłam sama do siebie, po czym skierowałam swoje kroki do niewielkiej kuchni, gdzie nalałam z kranu wody do srebrnego czajnika, a następnie go włączyłam – Co by tu zjeść? - spytałam sama siebie zaglądając do niewielkiej lodówki w której było nieco interesujących rzeczy. Na mój celownik padła szynka oraz jajka w kartoniku, więc moje dłonie zaraz po to sięgnęły, a następnie w pierwszej kolejności zaczęłam szukać patelni, by zrobić sobie jajecznicę na maśle, która była bogatym źródłem białka. Podczas gdy woda w czajniku się zaczynała gotować, ja postawiłam patelnię na palik niewielkiej kuchenki, gdzie szybko odkroiwszy kawałek masła, dałam je na patelnię. Odpaliwszy ogień pod patelnią, otworzyłam niewielkie pudełeczko na jajka z którego wyjęła sobie dwa największe w kolorze białym. Kiedy pasło zaczęło się szybko rozpuszczać i powstała wodnista, aczkolwiek tłusta ciecz, wzięłam patelnię w rękę i nieco nią poruszałam w powietrzu by masło rozpłynęło się lepiej po całej teflonowej powierzchni, a następie wbiłam dwa dorodne jajka. Usłyszałam ciche syczenie spowodowane wlaniem się na rozgrzana patelnię obcej substancji, a następnie zaczęłam drewnianą łyżką wszystko mieszać. W międzyczasie zagotowała mi się woda, więc odwróciłam się na chwilę i zalałam wrzątkiem kawę, która znajdowała się w moim przeźroczystym kubku z niebieskimi kwiatkami. Zapach roznoszącego się aromatu kawy był dla moich nozdrzy niezwykle przyjemnym doznaniem, na co lekko się uśmiechnęłam i powróciłam zaraz do swojej jajecznicy, aby przypadkiem mi się nie przypaliła. Nieco pomieszałam galaretowatą substancję, po czym zabrałam się za robienie kanapek z szybką i przy okazji skubnęłam malutki kawałek z plasterka szybki, który mógł mi się oderwać. Zawsze preferowałam pokrojoną szynkę w cieniutkie plasterki, więc czasem miała prawo mi uciekać na kanapce ale cóż…
Widząc iż mój posiłek się zrobił, szybko przełożyłam jajecznicę na talerz wraz z dwiema kromkami chleba z szybką, a następnie zasiadłam do małego stolika i zaczęłam jeść. Przy okazji jedną ręką otworzyłam gazetę leżącą na stole i zaczęłam przeglądać w pierwszej kolejności ciuchy jakie si tam znajdują, uważając przy tym by aby przypadkiem jedzenie n moim widelcu trafiło do buzi, a nie gdzieś poza nią. Otworzyłam na stronie dwunastej, gdzie pisano coś o aktorce, która byłą dość znana w Avenley River i grała jedne z najlepszych ról na planach, przy czym dużo też robiła jej nawet zacna uroda, choć moim zdaniem mogła nieco przyciąć te rozjaśnione od farby kudły. „Wera Scoot zaprzecza iż miała romans z reżyserem”. Przeczytałam większy napis, znajdujący się na samej górze gazety.
- No pewnie że będzie zaprzeczać… Nie przyzna się przecież że dzięki kochania się z reżyserem dostała główną rolę – burknęłam cicho nieco burzona tym iż z niczego zrobili sensacje – Jak to mówi mój ojciec „dupa nie traktor, a ciągnie” - mruknęłam jeszcze, przewracając gazetę o wie kartki dalej. Tia… mój ojciec miał często ciekawe i dość dziwne powiedzonka, aczkolwiek trafne! Biorą łyk kawy i czując jak jej smak rozpływa się w moich ustach, raczyłam się pokusić o przeczytanie kolejnego nagłówka innego artykułu. „Sebastian Orehaid podejrzany o branie dopingu na zawodach”.
- Eh… - westchnęłam lekko zamykając gazetę jednym ruchem ręki – Same pierdoły dzisiaj w tych gazetach – mruknęłam kończąc właśnie swój posiłek i ponownie popijając gorącą kawą z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru, co dodawało mi energii. Patrząc na zegar ścienny zdałam sobie sprawę że muszę zaraz wychodzić, więc poszłam szybko umyć zęby oraz ubrałam na siebie jasne jeansy oraz ciepłą bluzkę z bawełny w kolorze białym ze srebrnymi zdobieniami. Następnie ubrałam jeszcze ciepłą bluzę, ocieplane buty oraz kurtkę, omiatając przy tym wzrokiem cały pokój, czy aby czegoś nie zapomniałam. Uchyliłam jeszcze okno by się nieco przewietrzyło, na czas mojej nieobecności, wzięłam niewielką czarną torebkę na ramię, upewniając się że mam przy sobie swój telefon oraz pegeer. Ubrałam jeszcze czarne rękawiczki ze skóry, które w środku były ocieplane czarno-srebrnym futerkiem i wyszłam z mieszkania, porządnie je zamykając dwoma różnymi kluczami. Szybko zbiegłam schodami na dół, a następnie wsiadłam do zamarkowanej Toyoty C-HR w kolorze niebieskim, po czym włączając silnik ruszyłam spokojnie ze swojego miejsca parkingowego. Ulice na szczęście jeszcze nie były zatłoczone, gdyż byłą zbyt wczesna godzina dla zwykłych mieszkańców miasta, więc na miejsce dotarłam w dwadzieścia minut, gdzie zaraz zaparkowałam na swoim miejscu dla personelu, na stanowisku numer dwieście sześć. Wyłączyłam silnik diesla, po czym odpięłam pas bezpieczeństwa który zaraz się wsunął na swoje miejsce, a ja wyszłam z auta, zamykając go na pilota i weszłam drzwiami dla personelu.
Od razu w oczy rzucił mi się znajomy już biały korytarz, gdzie przy ścianach były specjalne barierki, by aby czasem jadący pacjent na wózku czy też jadące łóżko szpitalne nie uszkodziło ścian, które były świeżo po remoncie. Przechadzając się właśnie tym korytarzem, przy okazji witałam się ze wszystkimi pielęgniarkami, które przechodziły obok mnie, witając mnie jak zawsze. Wpierw swoje kroki skierowałam do szatni, gdzie szybko przebrałam się w swoje rzeczy lekarskie, a następnie skierowałam swoje kroki do głównej recepcji, gdzie mieli moje karty pacjentów.
- Witamy pani doktor – odezwała się pierwsza z pielęgniarek siedzących tam właśnie.
- Witam Trudi! - przywitałam się, lekko się przy tym uśmiechając i szukając przy okazji gumki do włosów w kieszeni śnieżnobiałego fartucha – Co nowego? - spytałam.
- W nocy był większy ruch jak zawsze, ale nic poważnego… Jak zwykle nastolatkowie mieli imprezę i tak się schlali że trzeba było ich solidnie nawodnić – odezwała się Alma czyli druga z moich ulubionych pielęgniarek.
- Ach ta młodzież – mruknęła wzdychając ciężko Trudi, przeglądając papiery medyczne pacjentów, którzy zostali mi przydzieleni.
- Nie marudź tak bo pewnie w ich wieku tak samo szalałaś – powiedziałam z lekki rozbawieniem, opierając się lekko o blat ich dużego biurka, które było w kształcie dużej litery „O”. Cóż zazwyczaj w ciągu dnia siedzą przy nim cztery pielęgniarki, by na czas odbierać przekazy karetek, na temat stanu pacjentów, których przewożą.
- Ta i pewnie na stole tańczyła – dodała z rozbawieniem Alma, patrząc na swoją przyjaciółkę.
- Po stole nie łaziłam, ale znałam umiar – burknęła cicho wręczając mi niewielki plik kart pacjentów, którzy mi doszli dzisiejszego dnia. Miałam nieco więcej pracy z racji tego iż zastępowałam jeszcze jakiegoś innego chirurga, ale nie narzekałam na to zbytnio, gdyż wolałam leczyć pacjentów, niż bezczynnie siedzieć na tyłku i nic nie robić – Zrobić pani kawy? - spytała jeszcze, chcąc uniknąć dalszego ciągnięcia tematu.
- Jeśli można… - powiedziałam to z lekkim westchnięciem i zaczęłam przeglądać karty swoich pacjentów. Jeden miał trudności z oddychaniem, innego kuło w klatce piersiowej, kolejny leżał ciągle pod tlenem, a jeszcze inny leżał w śpiączce, ale miał kiedyś problemy z sercem, więc dali go na mój oddział. Kiedy zaczynałam zaś przeglądać karty pacjentów doktora Rafaela i chciałam związać włosy w kitkę, nagle poczułam mocne pchnięcie ze swojej lewej strony, co spowodowało to iż się wywróciłam z lekkim hukiem. Zdezorientowana i lekko zła, ze ktoś mnie przewrócił, podniosłam się jakoś z podłogi, lekko się przy tym otrzepując by nigdzie nie być ubrudzona i spojrzałam na swojego sprawcę. Oczywiście zaraz przeprosił, ale do jasnej anielki… Czy on naprawdę był tak ślepy że nie widział mocno rudego łba przed sobą, czy tylko udawał?
- W porządku nic się nie stało – postanowiłam odpuścić i nie robić głupich i zbędnych awantur, po czym szybko związałam swoje włosy.
- O doktorze Rafael! - zawołała jakaś z pielęgniarek, które nie były mi znane w żadnym stopniu – Już pan wrócił? - spytała podchodząc. Była to nieco przy kości i starsza już pielęgniarka w kolorowym fartuchu, więc zapewne musiała pracować gdzieś na oddziale dziecięcym.
- Tak wróciłem… Poradziliście sobie beze mnie? - spytał spokojnie, a ja zrozumiałam że to jego pacjentami się opiekowałam, więc szybko przewertowałam dokumenty, które jeszcze przed chwilą mi dano i wręczyłam mu do ręki jego pacjentów, dzięki czemu ja miałam ich mniej. Przy okazji zauważyłam jak Trudi wraca z moją kawą mi szybko wręczyła do ręki.
- Dziękuję Ci Trudi – powiedziałam z wdzięcznością, biorąc swoje papiery do ręki – Na razie – mówiąc to ruszyłam w stronę swojego oddziału, podczas gdy pan doktor Rafael rozmawiał jeszcze z ową ciekawską pielęgniarką.
Wchodząc na swój oddział kardiochirurgii, od razu skierowałam się do swojego gabinetu, by odłożyć swoją kawę, a następnie poszłam zobaczyć jak się mają moi pacjenci Ci starzy, jak i nowi. Zleciłam szczegółowe badania niektórym osobom, a w międzyczasie, gdy czekałam na ich wyniki krwi, wtem usłyszałam i jednocześnie poczułam jak mój pegeer zaczął wibrować po moim biurku. Spojrzałam szybkim wzrokiem kto coś ode mnie chce i ujrzałam krótką informację „wezwanie na oddział dziecięcy, poziom 4”. Widząc to szybko wstałam i czym prędzej ruszyłam tam gdzie mnie wzywają, przy okazji przyczepiając sobie pegeer do paska od spodni jak zawsze.


Rafael? ;3 po co ją wzywasz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz