Strony

18 lis 2018

Od Adama C.D Odette

    Rano, gdy wybudziły mnie promienie słoneczne, wpadające przez moje okno wprost na moją twarz, pierwsze, co poczułem, to okropny ból głowy. Ból, który przyćmiewał moje myśli i ogarnął mnie na tyle, że przez pierwsze parę minut nie mogłem dojść do tego, co się stało, gdzie jestem i która jest godzina. Dosyć szybko jednak poczułem czyjąś obecność obok mnie. Ciepłą kobiecą dłoń, położoną na moim torsie i dotyk delikatnego policzka na moim ramieniu. Pierwsza moja myśl - Odette. Lecz, co ona robiła w moim łóżku? Czy my…?
    Momentalnie otworzyłem oczy i spojrzałem na kobietę, by po chwili przebiegł mnie dreszcz niezadowolenia. Nie rozumiałem tego uczucia. Jakby.... zawód, że to nie Odette leży u mojego boku, tylko jakaś obca kobieta, pochłonięta błogim snem? Możliwe, ale nie wiem skąd ono się wzięło.
    W tym samym czasie zacząłem sobie wszystko przypominać. Wczorajszy wieczór, impreza i taniec z kobietą, która właśnie leżała obok mnie, oddychając nad wyraz spokojnie. Ciekawi mnie, jaka będzie jej reakcja, gdy w końcu się obudzi. Szok i niedowierzanie? Najprawdopodobniej. Teraz dopiero do mnie dotarło, że mogliśmy uprawiać seks w łazience we właśnie tym klubie, lecz coś mi powiedziało, żeby jechać właśnie do domu, by ktoś mógł zaświecić światło, w czasie gdy ja wchodziłem z nią na rękach do domu… Chwila, kto zaświecił światło? Nie było nikogo w domu, więc… Odette? Widocznie ją obudziłem. Cholera…
    Nie wchodząc ani na chwilę do łazienki, wyszedłem z sypialni i ruszyłem zaspanym krokiem na dół, do źródła rozmowy dwóch osób, które się tam znajdowały. Już od razu zakładałem, że była to Odette i Andree, zdziwiony tym, że tak szybko zniknąłem mu z oczu. Powoli zszedłem po schodach i zobaczyłam ten widok, który spodziewałem się ujrzeć - Odette stała z Andree przy blacie w kuchni i oboje popijali coś ciepłego.
     - Panienka na górze śpi? - Od razu do moich uszu dotarł głos rozbawionego Andree. Jego oczy wręcz świeciły się z rozbawienia
    Uśmiechnąłem się głupkowato, poprawiając pomiętą koszulkę.
     - Śpi jak zabita.
     - Jesteś pewien, że jej nie zabiłeś? - Szturchnął mnie dziarsko, rozbawiony niczym najlepszym żartem. Przewróciłem oczami na jego dobry humor i przeszedłem obok niego, odpychając jego głowę ręką w drugą stronę.
     - Tak, jestem pewien - głośno prychnąłem, otwierając drzwi do lodówki - Hej, Odette. Możesz mi też zrobić kawy, proszę?
     Skinęła głową, nie odzywając się ani słowem. Ponownie nalała wody do czajnika i postawiła go na gazie, dopiero jakiś czas później decydując się na dołączenie do rozmowy, w której zupełnie brakowało jakiegokolwiek taktu. Szczerze? Nie przeszkadzało mi to zbytnio.
     - Podobno mówiłeś coś o mnie na imprezie. Co to było takiego? - Uniosła brwi, zalewając mi kawę wrzącą już wodą. W ogóle nie pamiętałem tego, co mówiłem o niej wczoraj. Czy w ogóle coś mówiłem, co miało bezpośredni związek z Odette? Nie mam zielonego pojęcia. W moim umyśle rozprzestrzeniła się wielka pustka, która niczym czarna dziura pochłonęła wszystkie moje wspomnienia.
     - Nie pamiętam tego, że coś o tobie wspominałem… Serio, robiłem to? - zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Andree, który puścił w moim kierunku przebiegły uśmieszek.
     - Ohoho! Ile ja się rzeczy dowiedziałem! - zaśmiał się, na co ja się skrzywiłem, przez głośny dźwięk, jaki ten wydał. Kątem oka spojrzałem na Odette, która zdążyła się wyraźnie zarumienić, jednak chyba tego nie poczuła i nadal wpatrywała się w nas, czekając na moją odpowiedź, której niestety nie otrzymała. Dlaczego? Wszyscy troje usłyszeliśmy dźwięk kroków, dochodzących ze schodów, spojrzeliśmy w tamtą stronę, by chwilę później dostrzec dosyć wysoką, zadbaną i przede wszystkim naprawdę urodziwą kobietę. Szczerze? W nocy nie widziałem, że jest aż taka ładna.
     - Dzień dobry - mruknęła cicho, podchodząc do mnie i momentalnie się we mnie wtuliła. Jakby pamiętała wszystko, co się stało wczoraj i wcale jej to nie przeszkadzało. Przez chwilę zdziwiony jej gestem, w ogóle się nie ruszałem. Lecz w końcu doszedłem do wniosku, że odwzajemnię jej gest i objąłem ją w pasie, głaszcząc lekko jedną ręką po plecach.
     - Jak masz na imię? - spytała bez ogródek Odette, po raz kolejny stawiając czajnik z wodą na gaz, jakby domyślając się, że zaraz znowu zostanie poproszona o zrobienie jakiegoś napoju.
     - Sylvia. Adam wam nie mówił? - Dziewczyna zmarszczyła brwi w zdziwieniu, a później podniosła na mnie swój wzrok.
     - Pewnie zapomniał - parsknął śmiechem Andree, biorąc łyka swojej czarnej kawy.
     - Nie zapomniałem - burknąłem oburzony. Tak naprawdę, to zapomniałem, jednak nie chciałem tego po sobie pokazać. Lepiej, żeby dziewczyna nie wiedziała o tym, że ledwo pamiętałem jak wygląda. Różnie jest z kobietami.
     - Ta, jasne - prychnął rozbawiony Andree i odstawił kubek na blat. - Ciekawe, czy będą z tego jakieś dzieci.
     - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - mruknąłem.
     - Jakbym już tam nie był. - Dopił swoją kawę, po czym odłożył pusty kubek na wyspę kuchenną, cmokając Odette w policzek. - Kawa była pyszna, ja już będę się zbierał. Mam rozmowę o pracę. - Puścił mi oczko. - Miłego dzionka gołąbki.
     Kiwnąłem do niego głową na pożegnanie i dosłownie chwilę później usłyszałem. Jak dziewczyna o wdzięcznym imieniu Sylvia wyszeptała mi do ucha:
     - Ja się będę zbierać, mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. - Uśmiechnęła się kusząco i odkleiła się ode mnie, ruszając w stronę schodów, kręcąc przy tym biodrami. Przez chwilę się temu przyglądałem, by później skierować mój wzrok na Odette, która stała dosłownie obok mnie.
     - Co jest w niej takiego niesamowitego? - zapytała, zdziwiona marszcząc brwi.
     - Nie wiem, trochę wypiłem i się za nią zabrałem. Jak widać ona sama była chętna - mruknąłem, biorąc łyka gorącej kawy.


< Odette? c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz