Chwyciłam mocniej belę materiału, która wciąż próbowała mi uciekać, mimo że starałam się nieść ją już chyba na wszystkie możliwe sposoby. W drugiej ręce próbowałam utrzymać torebkę oraz szkicownik. Na nic jednak żadne chwyty się nie zdawały, bo jak nie z jednej ręki mi coś leciało, to z drugiej. W końcu, zrezygnowana, zatrzymałam się na rogu ulic, żeby wszystko sobie poprawić. Gdy już chciałam ruszyć dalej, coś mnie zatrzymało. A chyba raczej ktoś. Początkowo nie wiedziałam, co się dzieje, kiedy lądowałam tyłkiem na bruku, a wszystkie kartki i wizytowki że szkicownika zaczęły latać na wszystkie możliwe strony. Jedynym szczęściem w całej tej sytuacji był fakt, że bela była zabezpieczona i nie mogła się rozwinąć. Gdy tylko już ogarnęłam, co właśnie się wydarzyło, choć wciąż siedziałam obolała na chodniku, postanowiłam sprawdzić, co jest powodem mojej wywrotki.
- Wszystko w porządku? - spytał troskliwie ewidentnie męski, nawet melodyjny głos.
Spłoszona uniosłam głowę i zaskoczona spostrzegłam, że osobnik wyciąga rękę, żeby pomóc mi wstać.
- Um... T-tak... Tak... - wydukałam cicho, niepewnie chwytając jego dłoń. Zaraz poczułam, że to raczej on mnie podnosi, niż ja wstaję.
Gdy tylko stanęłam o własnych siłach, mężczyzna kucnął i zaczął zbierać porozrzucane kartki.
- Projektujesz? - spytał.
- I szyję - powiedziałam cicho, nieco się rumieniąc przy tym.
- Catniss, tak? - uśmiechnął się, biorąc do ręki moją wizytówkę.
Skinęłam delikatnie głową, przygryzając przy tym wargę, gdyż nie bardzo wiedziałam, co powiedzieć.
- Twoje projekty są naprawdę ładne - uśmiechnął się i podał mi zeszyt, na co ja tylko zarumieniłam się mocniej.
- Dz-dziękuję - powiedziałam nieco speszona i podniosłam belę materiału.
- Pom... - urwał, jakby coś widząc. Szybko naciągnął kaptur na głowę. - Miło było poznać - uśmiechnął się przepraszająco i szybkim krokiem oddalił.
Zaskoczona jego nagłą zmianą zachowania, patrzyłam za nim. W końcu jednak się otrząsnęłam i wróciłam do domu by skończyć projekt.
~~~
Zmarszczyłam brwi, przerywając szycie i podeszłam do drzwi. Nie spodziewałam się gości, ani nie byłam umówiona na żadne przymiarki czy odbiór ubrań. Mimo to otworzyłam. W drzwiach stał mężczyzna, na którego rano wpadłam.
- Hej - uśmiechnął się delikatnie. - Przyjmujesz zamówienia?
[Billy? xd]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz