Kiedy dziewczyna zajęła się ulanym facetem ja wyszłam z celi, której mądry oczywiście nie zamknął i podeszłam do biurka. Długopis, jakiś ołówek, karki, kubek. Kurwa, nie ma noża czy innego gówna? Chciałam otworzyć szufladę jednak okazała się być na klucz.
- Kurwa - szepnęłam do siebie, odwróciłam się do Lucii, którą właśnie powoli zaczynał macać grubas. Szybciej Kat, dasz radę. Wzięłam głęboki wdech i sięgnęłam po kubek oraz długopis. Podeszłam do dwójki, miałam przed sobą grubasa. Rozbiłam wierzch kubka o ścianę, a facet odwrócił się do mnie, wbiłam mu pozostałości po naczyniu w szyje. Zaczął się drzeć i machać dłońmi w moim kierunku.
- Ty kurwo! - krzyczał, a ja na dobicie wbiłam mu długopis w prawe oko na co on zawył jak kundel, który został kopnięty i porzucony. Szybko chwyciłam Lucie za ramię i podniosłam ją z tej brudnej ziemi. Odsunęłam ją od mężczyzny, o ile to coś można nazwać mężczyzną i kopnęłam go w twarz tak żeby poleciał na podłogę. Wyciągnęłam pasek z jego spodni, ukucnęłam przy nim i metalową część paska powoli wkładałam mu do odbytu. Powoli nie dlatego by czuł większy ból, ale dlatego, że się sprzeciwiał i zaciskał swoją dupę.
-Uciekajmy już - szepnęła Lucia, a ja podniosłam się i chwyciłam ją za dłoń. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejkolwiek broni, która mogła się przydać. Podeszłam do wieszaka, na którym była kurtka. Zdjęłam ją i założyłam na dziewczynę.
- Na zewnątrz jest pewnie zimno więc musimy ją wziąć. Bądź cicho - powiedziałam, a ona skinęła głową. Ruszyłyśmy w stronę drzwi, nacisnęłam powoli na klamkę. Próbowałam robić to jak najciszej mogłam. Moje serce uderzało w moją klatkę piersiową jakby chciało uciec z mojego ciała. Wsłuchała się co jest za drzwiami, jednak nie słyszałam nić prócz wiatru. Odwróciłam się do Luci i skinęłam jej głową na znak, że jest okey, uchyliłam bardziej drzwi i szybko wyszłam na zewnątrz pociągając przy tym dziewczynę. Zamknęłam za nami drzwi by reszta myślała, że jest okey. Rozejrzałam się szybko analizując sytuacje. Dwa domki, wliczając jeden za nami oraz trzy samochody. Droga, którą zauważyłam przez lampę, która świeciła z domu. Musimy iść na około. Droga musi gdzieś prowadzić. Wycofałam się, a Lucia poszła za mną.
- Jest tam droga, musimy jednak iść w cieniu drzew by nikt nas nie zobaczył. Próbuj nie deptać po suchych gałęziach gdy będziemy mijały dom - szepnęłam, a ona skinęła jedynie głową na znak zgody. Weszłyśmy głębiej w las, który otaczał nieogrodzony raczej teren. Ciekawe jak daleko stąd jest pierwszy dom? Od dłuższego czasu nic nie piłam nie mówiąc tutaj o jedzeniu. Musimy szybko się wydostać z tego gówna. Kiedy zaczęłyśmy iść w kierunku domu myślałam tylko o tym by nikt z niego nie wyszedł. W całym domu światło paliło się tylko w jednym pomieszczeniu na górze. Zaczynała boleć mnie głowa, a drżenie dłoni nasilało się. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powoli powietrze. Ze strachu, że jednak ktoś wyjdzie i nas zobaczy cochnęłam się z Lucią bardziej w głąb lasu, tak, że widziałyśmy tylko zarys szkieletu domu. Po około siedmiu minutach udręki trafiłyśmy na drogę. Jednak wiedziałam, że bezpieczniej będzie iść w lesie tuż obok niej niż na jej środku. Zawsze ktoś może jechać bądź iść.
- Pilnujemy drogi, al pamiętaj by nie wchodzić na nią. Trzymajmy się kilka metrów od niej gdzie drzewa będą nas w większości zasłaniały - powiedziałam do Lucii.
- Co teraz zrobimy? - zapytała, a ja pociągnęłam ją za dłoń by ruszyła.
- Znajdziemy pomoc. Lepiej byśmy nie wchodziły do domu, a znalazły jakiś sklep, stacje benzynową,policje a nawet szpital. Domy zostawimy w ostateczności - odpowiedziałam.
- Czemu? - zapytała.
- Nie wiesz kto może w nim mieszkać - rzekłam, a ona spuściła wzrok na swoje stopy.
- Uważam, że lepiej będzie jak się pospieszymy. Niedługo się zorientują. O ile już tego nie zrobili - powiedziałam i lekko odwróciłam głową w miejsce, z którego niedawno przyszłyśmy.
- Mogłyśmy zabrać samochód - powiedziała Lucia, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Usłyszeli by, nie wiesz czy nie mają broni - rzekłam.
- Mam nadzieje, że zaraz to wszystko się skończy - powiedziała, a ja przytaknęłam głową na znak zrozumienia. Moim marzeniem teraz było znalezienie się w łóżku z herbatą. Mój brat musi się o mnie martwić, a zwierzęta jak one sobie radzą? Kurwa ile czasu minęło? Westchnęłam i przyspieszyłam jeszcze bardzie. Chciałam do domu. Nie wiedziałam jak musiała czuć się Lucia. Po tym co się stało, co z nią zrobili. Byłam z niej bardzo dumna, mimo wszystko idzie. Nie poddała się, a może po prostu tego nie okazuje? Nie wiedziałam co na ten temat myśleć. Wszystko krążyło wokół ostatnich trzydziestu minut. Tego co się stało, tego jak uciekłyśmy i tego, że właśnie wracamy. Ale najgorsze jest to, że jeszcze nie wiemy co spotka nas po drodze. Tego się obawiałam. Bałam się. Potrzebowałam snu, jedzenia, ciepła, kąpieli, papierosów, a przede wszystkim leków. Chciałam się skontaktować z bratem ale nie miałam jak. Im dłużej myślałam nad swoją sytuacją tym coraz bardziej byłam zła. Jak te kurwy mogły nas to zrobić? Jak mam się zemścić? Czy jesteśmy pierwsze? A może robili to już wcześniej? Wiele pytań krążyło po mojej głowie. Jednak na żadne z nich nie znałam odpowiedzi. To było najgorsze uczucie jakie mogło być, brak wiedzy oraz bezwładność. Kiedy usłyszałam odgłos przejeżdżających samochodów miałam ochotę biec. Lucia też to usłyszała, uniosła głowę do góry, zauważyłam w jej oczach nadzieje.
- Jest coraz lepiej - powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam żeby wiedziała, że rzeczywiście jest lepiej. Spojrzała jedynie na mnie, a następnie na ulicę. Tym razem to ona pociągnęła mnie w stronę drogi. Było ciemno więc po drodze wywaliłyśmy się obdzierając kolana. Wstałam szybko i od razu pociągnęłam Lucie. Zauważyłam na jej kolanach krew. Westchnęłam i znów ruszyłyśmy w stronę drogi. Kiedy wreszcie na nią wyszłyśmy od razu szukałam wzrokiem jakiś tablic bo dowiedzieć się gdzie jesteśmy. Nic takiego nie było. Musiałyśmy więc wybrać jedną ze stron. Lewą czy prawą? W mojej głowie kotłowały się to pytanie. Jeśli wybierzemy którąś z dróg, która będzie wiodła do wsi oddalonej od nas o dwadzieścia kilometrów? A druga droga, którą mogłyśmy wybrać była do miasta, które jest oddalone o trzy kilometry? Westchnęłam zrezygnowana i spojrzałam na Lucie.
- Lewo czy prawo? - zapytałam dziewczynę, a w tym samym momencie przed nami zatrzymał się samochód.
- Może pomóc? Jesteście całe we krwi - powiedziała jakaś starsza pani.
- W którą stronę bliżej na policję? - zapytałam od razu, a ona wskazała drogę na prawą.
- Dziękuje za pomoc, to wystarczy - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
Lucia? Wybacz, że tak długo ale po prostu nie wiedziałam jak ułożyć to opowiadanie by jakoś ono wyglądało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz