Poczułam małe ukłucie w sercu. Takie lokalne, przytulne miejscówki miały szereg zalet, ale bardzo często ograniczony rozgłos.
— Logo kliniki jest niezbyt widoczne i mało chwytliwe. Reklamy też w mieście nie widziałam, a to chyba klucz do sukcesu. Z pana osiągnięciami. ― Zerknęłam na ściankę dyplomów.
Być może było to zboczenie zawodowe. Nawet na pewno. Irma zadzwoniłaby do wszystkich znajomych, a ja patrzyłam na to pod kątem marketingowym i… no… wizualnym. Jeśli pan Welsh chciał coś z tym zrobić, nie odrzuciłby pomocy, prawda?
— Jeśli mogę zrobić coś jako ten mały, szary człowiek, to z chęcią.
Bridget Janet Hemmings właśnie się uśmiechnęła. I to tak szczerze uśmiechnęła, ukazując szereg białych ząbków. Chciałam włożyć w projekt całe swoje serce. Został rozpoczęty, skoro już sobie coś postanowiłam.
— Właściwie to na co dzień zajmuję się grafiką komputerową, więęęc… — zająknęłam się, poprawiając kaptur swojego płaszcza. — Więc mogę się tym zająć. Może potrzebny będzie mail lub numer telefonu, to niezwłocznie go podam!
Dokładnie zbadałam dłońmi po kolei każdą swoją kieszeń w poszukiwaniu notatnika i długopisu. Nie zajęło mi to długo i zaraz wyrwałam już jedną z kartek i podeszłam do pierwszego zauważonego blatu. Niestety ten pierwszy zauważony blat nie był dobry, bo znajdowało się na nim mnóstwo ampułek. Jedna z nich była najwidoczniej niedokręcona, bo gdy niechcący potrąciłam ją łokciem, cała jej zawartość wylała się na moje spodnie. Pachniała jak mocz.
Althea?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz