Strony

12 gru 2018

Od Charlesa cd. Odette - Ho, ho, ho! [1/3]

Podziwiałem, że Odette tak dzielnie zniosła pierwszy upadek z konia. Nie wszyscy potrafili się tak szybko pozbierać po nawet niegroźnym wypadku. Zastanawiałem się, czy nic jej nie będzie, ale nie wyglądała, by bardzo coś ją bolało. Propozycja dziadka rzucona podczas jedzenia szarlotki spowodowała, że na twarzy mojej znajomej pojawił się delikatny rumieniec. Staruszek chyba nie dawał za wygraną. Chciał nas koniecznie swatać.
-Byłem nad tym jeziorem tyle razy. - Westchnąłem zadowolony po skończeniu pysznego ciasta. - Mogę je pokazać Odette, ale myślę, że przejdziemy się tam na pieszo.
-Oh, a dlaczego nie konno? - Siwy mężczyzna spojrzał zdziwiony na naszą dwójkę.
-Hmm... Chyba na dzisiaj mi starczy jazdy. - Zaśmiała się blondynka.
-Rozumiem. Początki bywają trudne. - Skinął głową ze zrozumieniem.
-To co? Idziemy? - Wstałem od stołu i spojrzałem na dziewczynę.
-Jasne. - Ona również podniosła się z krzesła i ruszyła za mną. Założyliśmy kurtki i wyszliśmy na zewnątrz. Powiał mroźny wiatr. Mieliśmy w końcu już grudzień i nie było już tak ciepło.
-Brr...Jakoś chłodniej się zrobiło. - Potarłem ramiona.
-Zbierają się jakieś chmury... - Odette spojrzała niepewnie w niebo. - Może nas nie spotka żaden pogodowy kataklizm?
-Myślę, że nie będzie źle. - Odparłem również badając sklepienie niebieskie. - To jezioro nie jest tak daleko.
-Skoro tak mówisz, to prowadź. - Uśmiechnęła się.
-Przez mojego dziadka czuję się, jakbym był z tobą na randce. - Zaśmiałem się.
-Faktycznie, taki nastrój wprowadził, że i ja się przez chwilę zastanawiałam do czego to wszystko zmierza. - Tym razem dziewczyna nie pokryła się rumieńcem.
-Mój dziadek już taki jest. - Westchnąłem. - Chce po prostu, bym był szczęśliwy.
-Kocha cię. - Podsumowała.
-Momentami aż za bardzo. - Na moje usta znowu zakradł się uśmiech.- A jak tam twoja rodzina?
-Całkiem normalna. - Wzruszyła ramionami. - Moja mama mnie wychowywała i nie pracowała, a tata pracował na nasz dom, jednak mimo wszystko nie odczuwałam jego braku.
-To naprawdę masz szczęście. - Mruknąłem. Nagle wokół nas zaczęły wirować pojedyncze płatki śniegu.
-Ooo, pierwszy śnieg! - Dziewczyna wbiła zachwycone spojrzenie w spadające białe śnieżynki.
-Przydałoby się wybrać w góry. - Zadarłem głowę, by spojrzeć w ciężkie, śniegowe chmury.
-Co? W góry? - Odette zmarszczyła brwi. - Jeździsz na nartach?
-To też, ale bardziej mi chodziło, żeby iść zdobyć sobie jakiś szczyt zimą. - Wyjaśniłem. Dawno nie byłem na żadnej wyprawie górskiej i już trochę stęskniłem się za szlakami.
-To nie jest czasami trochę niebezpieczne? - Zmrużyła oczy.
-A czy ja lubię bezpieczne rzeczy? - Zaśmiałem się.
-No tak... W sumie to do ciebie pasuje. - Zawtórowała mi swoim dźwięcznym głosem.
-Patrz! Masz nasze piękne jezioro. - Wskazałem na zamarzniętą taflę jeziora.
-Wow, jest naprawdę duże! - Dziewczyna ogarnęła wzrokiem zbiornik wodny. - Naprawdę tutaj ładnie.
Poszliśmy kawałek wzdłuż brzegu. Zaczął jednak wiać mroźny wiatr i zrobiło się jeszcze bardziej zimno.
-Może będziemy wracać? - Spytałem, bo widziałem, że dziewczyna zaczyna szczękać zębami.
-Chyba to dobry pomysł.- Zgodziła się ze mną. Wróciliśmy do domu, pożegnaliśmy dziadka, Odette zabrała swoje notatki i wsiedliśmy do samochodu. Loki był tak zmęczony, że usnął na kolanach blondynki. Tym razem podjechałem pod nowy adres mojej koleżanki. Uparłem się, że w to zimno nie będzie wędrować sama.
-To mam nadzieję, że do zobaczenia. - Pomachałem jej przez okno samochodowe.
-Papa! - Odparła i ruszyła do drzwi wejściowych klatki schodowej. Wróciłem do swojego studio i postanowiłem wcześniej iść spać. To był dość produktywny dzień.
***
Minęło parę dni. Wybrałem się do galerii handlowej, by znaleźć parę świątecznych drobiazgów. Wybrać prezent dla dziadka, wyposażyć swoje puste mieszkanie w jakieś ozdoby i kupić świąteczną obrożę dla Lokiego, który powoli wyrastał ze swojej szczenięcej obróżki.  Bardzo lubiłem ten przedświąteczny klimat, kiedy wszyscy dookoła zastanawiali się nad odpowiednimi prezentami dla bliskich, szykowali świąteczne przysmaki i ozdabiali zielone drzewka w kolorowe bombki. Najpierw udałem się po ozdoby. Jako, że moje studio nie było największe, postanowiłem zakupić kilka łańcuchów, światełka i parę istnie świątecznych świeczek, by nadać jakikolwiek klimat. Na choinkę nie mogłem sobie pozwolić ze względu na nieduży metraż. Następnie udałem się do sklepu z zegarkami, gdzie znalazłem piękny czasomierz na skórzanym pasku, który idealnie pasował do mojego dziadka. Poprosiłem o to, by wygrawerować na nim krótką sentencję "Dla najukochańszego dziadka.". Miałem właśnie udać się do sklepu zoologicznego, kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Odette.-Halo, co tam? - Odebrałem w miarę szybko.
-Hej Charles, mam drobną prośbę. - Usłyszałem podekscytowany głos dziewczyny.
-Jaką? - Zmarszczyłem brwi, bo nie wiedziałem o co może jej chodzić.
-Chodzi o to, że odremontowali mój pokój w akademiku i potrzebuję pieniędzy, żeby kupić meble i jakieś rzeczy na święta.
-Chcesz pożyczyć ode mnie? - Zaproponowałem.
-Nie, nie o to chodzi. - Zaprzeczyła szybko. - Szukam jakiejś dorywczej pracy... I pomyślałam, że może ty mi pomożesz coś znaleźć. Obracasz się w różnym towarzystwie, więc może ktoś z twoich znajomych potrzebuje jakiegoś pracownika na niedługi czas?
-Aaa, jasne! Mogę się popytać i dam znać! - Odparłem z entuzjazmem w głosie.
-Dzięki wielkie! - Odparła i się rozłączyła. Poszedłem do sklepu zoologicznego i wybrałem czerwoną obrożę dla mojego psiaka. Wychodząc z galerii handlowej zauważyłem duże ogłoszenie.
Praca szuka ludzi! Poszukujemy młodych dziewczyn, najlepiej ze statusem studenta, do pracy jako hostessa przy świątecznym wydarzeniu w naszym centrum handlowym!Pod spodem widniał numer telefonu, pod który trzeba było zadzwonić, by dowiedzieć się więcej szczegółów. Zapisałem go. Wróciłem do studio i rozmieściłem zakupione ozdoby. Te parę świeczek postawiłem na komodzie pod lustrem. Na lustro zarzuciłem granatowy łańcuch. Czerwony łańcuch zawisł nad moim łóżkiem, owijając wiszące tam trzy nieduże obrazy. A lampki rozwiesiłem w oknie. Po tych krótkich porządkach, postanowiłem podzwonić w kilka miejsc. Niestety nikt z moich znajomych nie szukał aktualnie nikogo do pracy. Westchnąłem. No nic. Zaproponuje jej to ogłoszenie z galerii handlowej. Zadzwoniłem do Odette i wyjaśniłem sprawę. Ucieszyła się, więc podałem jej numer z ogłoszenia, podziękowała i powiedziała, że oddzwoni, żeby powiedzieć co i jak. Po jakichś 20 minutach, usłyszałem dźwięk dzwonka. Odebrałem.
-I jak?- Zapytałem.
-Będę Śnieżynką podczas eventu ze świętym Mikołajem. - Odparła ucieszona. - Dzięki, że znalazłeś to ogłoszenie.
-Przyjęli cię tak po prostu? - Zdziwiłem się.
-Tak. - Przytaknęła. - Znaczy muszę iść tylko na krótką rozmowę kwalifikacyjną i w weekend prawdopodobnie będę już w pracy.
-To świetnie! - Ucieszyłem się. - W takim razie powodzenia!
***
Nadszedł weekend. Odette dostała pracę, więc postanowiłem zobaczyć jak jej idzie bycie Śnieżynką świętego Mikołaja. Udałem się ponownie do tej samej galerii handlowej, w której byłem kilka dni temu. Jednak nigdzie nie było Mikołaja ani Odette. Nagle wybiegła do mnie jakaś blondynka w stroju Śnieżynki.
-Potrzebujemy Mikołaja! - Tą dziewczyną okazała się Odette.
-Do twarzy ci w tym stroju. - Zauważyłem. Biała, skrząca się sukienka ładnie opinała kształty dziewczyny, a czerwone elementy we włosach podkreślały urodę. -
-Dzięki. - Odparła lekko się rumieniąc. Jednak potrząsnęła głową i znowu zwróciła się do mnie. - Zostaniesz Mikołajem? Bo nie mają nikogo na zastępstwo, a poprzedni chętny nagle się rozchorował.
-Co? Ale jak to? - Zmarszczyłem brwi. - Nie wiem, czy nadaję się do tej roboty.
-Proszę cię! Inaczej nici z mojej pracy. - Spojrzała na mnie błagalnie.
- No dobra. - Pokiwałem powoli głową. - W sumie... Co mi tam! - Zaśmiałem się.
-Super! - Dziewczyna pociągnęła mnie za sobą. Wyjaśniła wszystko jakiemuś facetowi, który najprawdopodobniej za to odpowiadał i ten pan kazał mi iść się przebrać. Wcisnęli mi strój Mikołaja i popchnęli w kierunku jakiejś szatni. Z lekkim wahaniem wkładałem kolejne części ubioru. Wypchałem brzuch specjalnym wypełnieniem, założyłem brodę i siwą perukę, a potem wyszedłem na zewnątrz.
-Jak wyglądam? - Spojrzałem z powątpiewaniem na Odette, która czekała na mnie przed przebieralnią. Wolę już chyba skakanie z 10 piętra. Nie czuję się najlepiej jako brodaty gość z brzuchem.
                                       [Odette? Będzie przypał? xd]

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz