Strony

21 gru 2018

Od Katfrin CD. Parkera

- No dobra to ty się tutaj rozgość, a ja pójdę na górę zająć się moją nagrodą. Ale spokojnie - odgarnął mi włosy z twarzy i spojrzał mi w oczy - Na ciebie też przyjdzie czas - dodał i wyszedł. Zacisnęłam mocno szczęki. Miałam związane ręce, a w ustach szmatę, która była zawiązana oraz linę na szyi. Dzień zapowiada się zajebiście. Wiedziałam, że się nie wydostanę w aktualnym stanie mojego położenia. Dlatego musiałam oszczędzać energię ale w szczególności ocenić miejsce, w którym się znajduje. O swojej sytuacji wiedziałam jedno. Jest w chuj zła. Na paluszkach obróciłam się wokół własnej osi. Krew, brud, pleśń, kilka noży, jakieś inne pierdoły do tortur, typowa piwnica. Westchnęłam wiedząc, że nawet nie mogę się przespać przez sznur, który jest owinięty wokół mojej szyi. Chujowe te wakacje. Nie mówię, że mam wielkie wymagania. Ale może by chociaż jakieś ocieplanie dać? W sumie to nawet tego nie potrzebuje ale jakieś łóżko. No i można rozwiązać moje ręce, z resztą sobie poradzę. Stwierdziłam, że najlepiej będzie gdybym się przespała jednak wiedziałam, że to niebezpieczne. Mogłam w tedy, w każdej chwili się udusić. Westchnęłam i odchyliłam głowę do góry. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie siebie w innym miejscu. Najlepiej w swoim salonie, na kanapie paląc fajkę i oglądając jakiś denny serial. Nagle usłyszałam jak drzwi otwierają się. Uniosłam szybko powieki i spojrzałam w tamtą stronę. Stał tam chłopak, jego źrenice były rozszerzone, wziął. Dużo. Może nawet wszystko co mu dali? Zmarszczyłam czoło widząc jego stan. Podszedł do mnie uśmiechając się, a ja miałam ochotę się cofnąć jednak nie miałam jak.
- Zabawimy się - szepnął mi do ucha, a ja pokręciłam głową przecząc mu na te słowa. Uniósł jedną brew w geście pytanie.
- Oj chyba nie wiesz, że to nakaz, nie prośba - powiedział i odwiązał mi line, którą miałam zawiązana na szyi. Miałam ochotę wykrzyczeć mu żeby mnie nie dotykał jednak wiedziałam, że może mi to pomóc. Wyjął mi szmatę z ust, a ja wyplułam ślinę, która zapewne miała jej smak.
- A teraz zapraszam Madame na herbatę - rzekł i wyciągnął w moją stronę dłoń z uśmiechem. Spojrzałam pierw na jego rękę, a potem na niego. Zwariował? Czy aż tak się naćpał? Podałam mu dłoń, a on od razu pociągnął mnie na górę. Szłam bardzo wolno, chłopak ciągnął mnie i chciał chyba wbiec po schodach. Po kilku stopniach zrobiłam to co on. Może uda mi się uciec?! Wystarczy, że będę miała chwilę samotności. Albo jego słabości. Kiedy otworzył drzwi miałam ochotę ruszyć biegiem. Jednak wiedziałam, że jak to zrobię on coś zrobi. Nawet narkoman wie kiedy ktoś ucieka, a kiedy idzie zaparzyć herbatkę. Dlatego poszłam za chłopakiem, a ten gdy weszliśmy do ala kuchni kazał mi usiąść na krześle. Zauważyłam, że każdy mebel się czymś różnił. Te krzesło było jakby z klubu, a te tutaj było drewniane, tuż obok było plastikowe jakby na taras. Zmarszczyłam czoło zdziwiona ale stwierdziłam iż nie będę o tym rozmyślać. Przecież to nie moja sprawa, że jakiś chłopak, który jest ćpunem no i mnie przetrzymuje ma inne meble.
- Owocowa czy zwykła? - zapytał chłopak z uśmiechem jednak coś mnie się zdaje, że czujnie mnie obserwował. A może on tak naprawdę udaje?
- Owocowa - odpowiedziałam.

Parker? Przepraszam, że takie krótkie ale kompletnie nie wiem jak to pociągnąć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz