Strony

26 gru 2018

od Oliego cd Thomasa

Wróciłem do domu, czując, jak siaty wyrywają moje ramiona ze stawów, czemu ja tyle kupiłem? A no tak, bo nic nie mam w domu. Otworzyłem drzwi i przywitał mnie głośny kwik świnek.
-Jestem, jestem, zaraz wam coś dam -Odpowiedziałem głośno na kwikania i zamknąłem za sobą drzwi, wszystko rozpakowałem po szafkach i lodówce, po czym pokroiłem paprykę na kawałki, wsadziłem jeden do ust i zaniosłem pozostałe do głównego pokoju, świnki stawały na barierce zabezpieczającej i kwiczały, zrobiłem duży krok i stanąłem na dywaniku, który był własnością prosiaków.
-Proszę, ale macie być grzeczne -Podałem każdemu ryjkowi po papryce i uśmiechnąłem się,patrząc, jak chrupią ją z zadowoleniem. Wyciągnąłem paczkę papierosów i wyszedłem na balkon, zamykając go za sobą, nie chciałem jednak żeby prosiaki zachorowały. Odpaliłem mojego specjalnego papierosa i zaciągnąłem się dymem. Gęsty gryzący dym zaatakował moje płuca i gardło, ale było to przyjemne. W momencie, w którym, skończyłem palić, moje ciało powoli rozluźniało się, a ja miałem lepszy nastrój, jednak jeśli planowałem pić wino z tak zjebanym typkiem, to wypadałoby go nie zabić w mieszkaniu, w sumie to ciekawe czy się nie boi, jestem w końcu wyższy i większy... Wzruszyłem ramionami, mnie w sumie mógłby zabić, i tak nikt by się nie zorientował. Wróciłem do pomieszczenia i usiadłem przy laptopie. Muzyka poleciała cicho z głośników, a ja pozwoliłem sobie ogarnąć jeszcze trochę foldery z pracami na jutro. Miałem już kogoś dziabać, podobno mój wzór tak bardzo się spodobał, że został zamówiony w ciemno. Tablet graficzny leżał obok mnie, ale nie był dzisiaj potrzebny, bo nie planowałem rysować, przynajmniej nie na komputerze, blok rysunkowy i ołówek to była inna kwestia. Pukanie do drzwi wyrwało mnie trochę z natłoku myśli, świnki ponownie rozdarły ryjki, a ja westchnąłem i ruszyłem do drzwi, stał tam z winem i kaskiem pod pachą, niczym młody zjeb.
-Wchodź – Odtworzyłem drzwi i cofnąłem się dwa kroki, aby chociaż imitować gościnność. Dość pewnie wkroczył do mieszkania i zamarł,widząc barierki ochronne w drzwiach.
-Co?
-Świnki morskie, nie podnoś nóg, a najpierw zdejmij buty -Burknąłem i zamknąłem za nami drzwi. Posłusznie rozebrał się i popatrzył na mnie pytająco.
-Co się gapisz?
-Po to mam oczy -Odszczeknął.
-Mhm, jasne, jasne...
-Jesteś jarany? -Walnął prosto z mostu.
-Jak bym nie był to ty, byłbyś martwy w tej chwili.
-Jasne- Zaśmiał się lekko pod nosem i wszedł do pokoju, świnki momentalnie znalazły się u jego nóg. Schylił się i...
<hej hej hej?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz