— Chyba mnie przekonałaś. — Parsknęłam w odpowiedzi cichym śmiechem, przy okazji biorąc brązowy płaszcz i owijając szalik wokół szyi.
W końcu słabo byłoby doprowadzić do zapalenia krtani i stracić głos, paląc i wręcz zapraszając w skromne progi jej nowotwór, nieprawdaż?
— To co, idziemy? — zapytałam tylko, kiwając głową w kierunku wyjścia, by chwilę później, nawet nie czekając na Oakleya, wyjść z kwiaciarni i kilka metrów dalej oprzeć się o murowaną ścianę budynku.
Zwinnie wyciągnęłam papierosa z pudełka, podrzuciłam je raz czy dwa, a następnie schowałam do kieszeni płaszcza, nie mając ochoty podziwiać ostrzeżeń o impotencji przyozdobionych zdjęciem przerażonego mężczyzny. Przynajmniej nie trafiłam na to z dziurą w szyi.
Może powinnam pomyśleć o papierośnicy. I przy okazji o ładniejszej zapalniczce.
— Pożyczyć ci czy masz swoje? — mruknęłam mimochodem, kątem oka spoglądając na mojego niby gościa, przy okazji zapalając papierosa, a następnie wypuszczając dym z ust.
Stuknęłam obcasem buta o posadzkę, uśmiechając się troszkę szerzej.
— Kto by pomyślał, że grzeczna Przewalska zacznie palić, co nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz