Strony

17 sty 2019

od Ophelii cd Cheryl

Kiedy zamknęła za sobą drzwi, poczułam, jak moje ciało wypełnia dziwna energia. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo zabiegany, od dawna nie było tylu ludzi w kawiarni, ale dla mnie i dla właściciela było to tylko i wyłącznie zaletą. Ja dostawałam większą wypłatę w momencie, kiedy zarobek firmy był większy no i dodatkowo miałam napiwki. Które dzisiejszego dnia wynosiły mnie coś koło 60. Więc jak na moją normę 5 na dzień 60 była czymś wspaniały. Uśmiechnęłam się do drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna. Popatrzyłam jeszcze raz na karteczkę z numerem i słyszałam, jak coś w mojej głowie krzyczy „nie lubi cię, tak jak myślisz !”, ale zawsze mogę mieć znajomych prawda? Poza kultem nie posiadałam grona znajomych, były nimi moje siostry i bracia, których zostawiłam za wrotami. Pokręciłam głową i wsunęłam karteczkę w kieszeń spodni. Kolejny klient podszedł zapłacić.
- Ile się należy? - Miły chłopak oparł się łokciem o blat i uśmiechnął.
- Um... Za herbatę i naleśniki?- Starałam się kojarzyć ludzi i ich zamówienia, ale nie zawsze mi się to udawało.
- Zgadza się, naleśniki swoją drogą były genialne, nie wiem, co dodajecie do ciasta, ale chyba jakieś narkotyki – Posłał mi oczko, które zbiło mnie odrobinę z tropu. Nie wygląda jak Alex, uspokój się już z tą obsesją na punkcie twojego byłego. Lekko pokręciłam głową i szybko wydrukowałam paragon.
- 22 razem – Podałam mu paragon i cierpliwie czekałam na pieniądze.
- Kartą? -Wyciągnął kawałek plastiku z portfela. Kiwnęłam tylko głowa i nabiłam sumę na terminal. Szybko wpisał pin i odszedł od kasy, zostawiając parę drobniaków na napiwek. Uśmiechnęłam się do siebie, dzisiejszy dzień był naprawdę cudowny, jeśli chodzi o hojność ludzi. Kawiarnia powoli robiła się pusta, a ja rozpoczęłam sprzątanie za barem. Umycie ekspresu, gofrownicy, piecyka... Niby dopiero 19, ale o 20 zamykamy, więc potrzebowałam chwili, na ogarniecie się. Nuciłam coś pod nosem i powoli zabierałam się za ogarnianie brudnych naczyń. Do blatu podszedł kolejny facet.
- nie zapłacę -Warknął. Poczułam jak moje serce, zaczyna wariować, co? Tak się da? Przecież...
- s... słucham? -Nie byłam najlepszą osobą na dyskusję.
- Było obrzydliwe i nie mam zamiaru płacić...
- Ale zjadł pan wszystko – Popatrzyłam na talerz, który przyniósł ze sobą.
- BO BYLEM GŁODNY KURWA – Całe moje ciało dosłownie drżało ze strachu i pewnej złości.
- Ja... Bardzo przepraszam, ale musi pan zapłacić -Wyszeptałam w kierunku swoich rąk.
- Nie, nie wrócę tu – Zabrał płaszcz i dosłownie się rozpłynął za drzwiami. Miałam ochotę się popłakać, cały dzień został nagle zrujnowany, wszystko poszło się walić, bo ktoś podniósł głos. Schowałam się za ścianę i starałam oddychać. Ciche odkaszlnięcie za barem zwróciło moją uwagę. Szybko przełknęłam gorycz i wróciłam za bar z uśmiechem, jak by nic się nie wydarzyło.
- Dziwny facet, wszystko okay? -Był to jeden ze stałych klientów. Miał kozią bródkę i prostokątne okulary, jego wada nadawała mu wyglądu wiecznie zdziwionej muchy.
- No... - Nie byłam w stanie wydobyć z siebie więcej, bo chyba bym się popłakała. Klient zapłacił i zostawił mi 10 napiwku, mówiąc, że to dopłata, żebym nie miała problemów z tamtym rachunkiem. Pokiwałam głową i podałam mu paragon. Jedyny rachunek, jaki został to ten na 35 ... Westchnęłam cicho i włożyłam część napiwku do kasy, czując jak zmęczenie, daje mi się we znaki. Zamknęłam drzwi i pozakładałam krzesła, puszczając sobie muzykę odrobinę głośniej. Do czego się najlepiej mopuje podłogi? Do szybkiej, skocznej muzyki typu AcDc, nadawała mojej pracy rytm i mogłam wsłuchać się w głos piosenkarza, zamiast myśleć o moim dzisiejszym wypadku. Pojawił się szef i spokojnie zaczął liczyć dzisiejszy dochód.
-Ładnie! Masz dzisiaj plus 6 do podstawy – Uśmiechnął się i pokazał mi sumę na kalkulatorze.
-Oh... Wow, super ! Działo się dzisiaj -Wymamrotałam do wiadra z brudną wodą, które wynosiłam właśnie na zaplecze.
-Jesteś jutro?
-Jutro zmiana Tamy i Amy, ale w razie co będę w domu – Wyłączyłam kasę fiskalną i zebrałam swoje rzeczy ze schowka.
-To do piątku, wyśpij się -Posłał mi kolejny uśmiech i wyszedł. Zmęczona zabrałam tylko to, co moje i poszłam do siebie. Nic w tej chwili nie wydawało się lepsze od ciepłej kąpieli i snu... Zanim usnęłam, pomyślałam o nowo poznanej dziewczynie, ciekawe czy zaczęła już prace? Mam tylko nadzieję, że jej wieczór będzie milszy od mojego. Cicho westchnęłam i schowałam głowę pod poduszką, starając się zagłuszyć samochody, które jeździły za oknem. Jako dziecko wychowane w ciszy lasu dźwięki miasta były dla mnie okropnie męczące i dawały mi się mocno we znaki. Jakimś cudem usnęłam.
<niby nic a jak niszczy dzień xd... Ahoy i sorki za taki odrobinę nieład>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz