Strony

20 sty 2019

Od Thomasa cd. Bellamiego

Było mi głupio za zwierzaka. Mogłem ją wypuścić na dwór na czas pobytu mężczyzny. Jak mogła mu zadrapać policzek? A mówiłem jej, by była grzeczna. Durny kot.
- Pierwsze drzwi po lewej - powiedziałem szybko, widząc, jak z jego policzka ucieka trochę krwi. Wstał i ruszył w tamtą stronę, ja za to spojrzałem gniewnym wzrokiem na kotkę. Ta jakby nic, polizała swoją łapkę, którą zadrapała mu skórę. - Może jeszcze to ty jesteś ofiarą? - szepnąłem do kota, który na mnie spojrzał. Odwróciła się do mnie plecami, a ja ją chwyciłem za futro. Zamiauczała, ale się nie wyrywała. Bardzo rzadko chwytałem ją w ten sposób, a gdy już to robiłem, nigdy nie próbowała się wyrywać. Wyszedłem z kuchni i postawiłem ją na podłodze w salonie. - Brzydki kot - delikatnie szturchnąłem ją w zadek, na co skuliła ogon i odeszła na kanapę, rozumiejąc, że to była "kara cielesna".
Zamknąłem drzwi do pokoju, by znowu stamtąd nie wylazła. W tym czasie Bellami zdążył wytrzeć policzek i trzymając kawałek papieru przy ranie, wrócił do kuchni. Usłyszałem wtedy gotującą się wodę. Poszedłem ją wyłączyć, po czym zalałem napoje i postawiłem kawy na stół. Zapewniłem także cukier i śmietankę.
- A więc... chcesz zobaczyć, co już mamy? - zacząłem, nie będąc pewny, co mam mówić. Ta sprawa z kotką mnie nieco dobiła, bałem się, że zrezygnuje z mojej usługi; w końcu i tacy klienci się trafiali. Wystarczyło tylko zrobić, powiedzieć coś nie po ich myśli i kasa przeleci nam przed nosem.
- Tak - powiedział krótko, biorąc łyka kawy.
- Zaraz przyjdę - poszedłem do pokoju, z którego zabrałem laptopa. Gdy go włączałem, usłyszałem, jak kotka zaczyna drapać drzwi. Zignorowałem hałas. - Jak ci idą walki? - zapytałem, by chodź na chwilę przerwać cisze, która zapadła między nami.
- Całkiem dobrze - stwierdził z przekonaniem. Laptop się włączył, odtworzyłem odpowiedni plik i przedstawiłem go chłopakowi. Po jego zakończeniu, zacząłem mówić:
- Ogółem nie jest to jeszcze skończone. Chcemy dodać parę basów, mocniejszy i szybszy rytm - Bellami skinął głową. Odłożył chustkę, krew z policzka przestała cieknąć.
- Możecie darować sobie spokojny początek i od razu przejść do głównej melodii - zaproponował, na co przystanąłem. Klient nasz pan.
- Dobrze - zamknąłem laptop.

<Bellami? Wybacz, ale nie zauważyłam odpisów. I nie miałam zbytnio pomysłu...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz