Przełknąłem ślinę. Oczyściłem umysł i starałem się skupić na jeździe. Po drodze wstąpiłem do Petera, nie chciałem wracać do domu. Siedziałem u niego z dobre parę godzin, już dawno nie odwiedzałem nikogo, prócz Andrewa. To miła odmiana. Poznałem jego dziewczynę, która po godzinie wyszła gdzieś z koleżanką. Wtedy poruszyliśmy temat Oliego i nie wytrzymując, prawie się popłakałem. Nawet, jeśli nie mogłem nas nazwać oficjalnie parą, bolała mnie jego zdrada w każdej postaci. Nie chciałem na ten temat rozmawiać, ale przyjaciel mnie przycisnął do tego stopnia, że opowiedziałem mu jak przypadkiem wypaplałem Oliemu, że jestem mordercą. Wiem jedno: ta rozmowa zostanie w mojej pamięci dobre kilkanaście miesięcy. Gdy stwierdziłem, że było już bardzo późno, wróciłem do domu, ale nie sądziłem, że zastanę tak kogoś jeszcze, prócz Oliego. Poczułem deja vu, ostatnio też go nie zastałem samego. Widząc, że chłopak był młody i spał na kanapie, nie wytrzymałem. Wydarłem się na Oliego nie dając mu nic wytłumaczyć i szybko ulotniłem się z pomieszczenia. Wyszedłem z bloku, czując słone łzy pod powiekami. Jak on tak mógł? Na dodatek z dzieckiem? Czyżby zmienił swoje nawyki i został tym „górnym”? Dlatego potrzebował dziecka, kogoś niedoświadczonego, prawda? Pieprzony podrywacz. Miałem go dość, chciałem go uderzyć, dlatego musiałem szybko stamtąd zniknąć. W głębi duszy żałowałem, że nie dałem mu się wytłumaczyć, ale po tym filmiku nie miałem już wątpliwości. Oli nie czuje do mnie niczego, co chociaż trochę zmuszałoby go do wierności. On mnie nie potrzebuje, to ja się jego głupi trzymam jak wierny pies, nawet nie wiem po co. Przecież mogłem wrócić do swojego domu, żyć jak dawniej z kotką, która zaczęła traktować te jego prosiaki jak członków rodziny.
Wytarłem łzy z policzków i zatrzymałem się przed motorem. Nie mogłem na niego wziąć, nie w takim stanie. Wsadziłem ręce do kieszeni i poszedłem prosto przed siebie, chciałem być jak najdalej od miejsca, który przypominało mi o chłopaku. Nic dla niego nie znaczyłem, i dobrze. Ja jego też nie potrzebowałem, bardzo dobrze mi się żyło, gdy nie znałem orientacji. Nie miał bym noża w brzuchu, nie zostawił pod ziemią jakiegoś psychola, którego ciała tam nie było… przestałem oddychać. Teraz zacząłem się bać, poczułem zimny pot. Nie było ciała. Miałem o tym zapomnieć, a w tym stanie… Co mam robić? Usiadłem na najbliższej ławce i schowałem twarz w dłoniach. Musiałem zrobić coś, co mnie odciągnie od tych problemów, ale o tej porze co jest czynne? Przyjaciół nie chciałem męczyć, został mi tylko klub. Nie zastanawiając się długo nad możliwościami i nie patrząc na swój stan, wszedłem do pierwszego lepszego klubu nocnego. Poczułem ostry zapach potu i seksu. Wstrzymałem się, czy właśnie w takim miejscu powinienem się znaleźć? W moim stanie? Uderzyłem się w myślach w twarz i pewnym krokiem wszedłem do środka. Nim jednak zacząłem tańczyć, podszedłem do lady, gdzie zamówiłem mocny alkohol. Chciałem, by jak najszybciej wlazł on do mojej głowy i zawładnął, nie dając mi możliwości zamartwiania się nad czymkolwiek. Jednym duszkiem wypiłem dwa kieliszki i wstałem. Poszedłem tańczyć, bardzo rzadko to robiłem. Wolałem tańczyć na scenie, ale na parkiecie, gdzie miałem o wiele więcej przestrzeni. Tutaj każdy się o siebie ocierał, czułem, że nie mam żadnej przestrzeni, starałem się nikomu nie nadepnąć na stopę i chociaż z początku było ciężko, alkohol zaczął działać. Nie zwracałem na nikogo uwagi, wywijałem ciałem w rytm muzyki, aż nie poczułem czyichś dłoni na torsie. Miałem zamknięte oczy, więc się uśmiechnąłem. Myślałem, że to Oli. Tylko on mnie w ten sposób dotykał. Przysunąłem się do chłopaka i otworzyłem oczy. Gdy zobaczyłem, że nie był to mój niby-chłopak, na chwilę zamarłem. Następnie wyszedłem z parkietu i usiadłem przy ladzie, zamawiając kolejnego drinka. Przetarłem mokre czoło, obok mnie ktoś usiadł.
- Witaj przystojniaku. Nieźle się ruszasz – powiedział. Zerknąłem na niego, dobrze zbudowany chłop z tatuażami, które przypomniały mi o Olim. Żeby nie zacząć płakać, zacząłem z nim rozmawiać, przynajmniej tak mi się wydawało. W rzeczywistości z nim flirtowałem, alkohol całkowicie uderzył do mojego łba, nie dając zapanować nad słowami. Mówiłem co ślina na język przysienie, na dodatek mówiłem rzeczy, które powiedziałbym tylko Oliemu… ale nie pamiętałem o nim, w końcu o to mi chodziło. Zapomnieć o wszelkich zmartwieniach… Poszedłem tańczyć z nieznajomym, nie zwracając uwagi na naszą bliskość. Byłem nieźle podpity, ale utrzymywałem się na nogach, chodź obraz był nieco zamazany. Nagle poczułem, jak chwyta mnie za rękę i wyciąga z tłumu. Posłusznie szedłem za nim. Usiedliśmy na fotelach, objął mnie ramieniem, a moja głowa nagle stała się tak ciężka, że położyłem ją na jego torsie. Nagle podniósł moją twarz i pocałował. Przez chwilę nie miałem nic przeciwko, ale gdy zdałem sobie sprawę, że nie powinienem, momentalnie się odsunąłem. Jego jednak ta reakcja nie obchodziła. Usiadłem na drugim końcu kanapy, a on się tylko do mnie przysunął i zaczął namiętnie całować. Położyłem dłonie na jego torsie i go popchnąłem. Odwróciłem głowę w bok i… alkohol przestał działać. Przy barze widziałem go… wybiegł z mokrymi oczami z klubu.
- Przepraszam cię bardzo – powiedziałem do nieznajomego i ruszyłem za Olim. Skąd on się tu znalazł? Dlaczego tu? Dlaczego teraz? Widział to? Byłem wściekły na siebie. Wybiegłem z klubu i zacząłem szukać Oliego. Wzrok nagle mi się wyostrzył, umysł działał sprawnie, jakbym nic nie pił. Tak bardzo było mi głupio… w końcu go znalazłem. Podbiegłem do niego chwytając jego ramie i zatrzymując.
<Oli?>
+10 PD
+10 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz