Do poszukiwań oprawców w papierach dołączyła się Odette. Sama się zgłosiła, więc uznałem, że nie widzę żadnego problemu, by mi w tym nie pomogła. Podsunąłem jej więc plik kartek pod nos i sam wróciłem do uważnego studiowania wszystkich nazwisk, przelewów, wpłat kartami kredytowymi. Mijały kolejne minuty, a my w dalszym ciągu nie potrafiliśmy natrafić na odpowiednie osoby. Przerzucaliśmy kolejne kartki w poszukiwaniach, które jak na razie nie przyniosły żadnych pozytywnych skutków. Jedynie zmęczenie i chęć rzucenia tego w pizdu.
- Chyba coś mam - usłyszałem niepewny głos Odette po mojej prawej. Momentalnie przeniosłem na kobietę swój wzrok, by po krótkiej chwili wlepić go w kartkę, którą ta trzymała w dłoniach. - Zamówił wyjątkowo dużo jedzenia… Poza tym kwota chyba też się zgadza - wskazuje na cenę, jaką ci musieli zapłacić.
Kiwałem przez chwilę głową w zastanowieniu, by po chwili na mojej twarzy pojawił się wyraz wielkiej euforii. W końcu, po tylu godzinach udało nam się go znaleźć.
Poderwałem się gwałtownie na nogi. W moje ślady poszła też Odette, marszcząc brwi w zastanowieniu. Pewnie zastanawiała się, dlaczego zrobiłem się taki szczęśliwy - przecież jeszcze nie odzyskaliśmy straconych pieniędzy. Z czego tu się cieszyć? Jednak mimo wszystko byliśmy w połowie drogi do sukcesu. To w tym momencie cieszyło mnie najbardziej.
- Uwielbiam cię - powiedziałem z szerokim uśmiechem na ustach, by po chwili mocno objąć ją w pasie i gwałtownie przyciągnąć w swoją stronę. Moje usta bez zbędnych ceregieli odnalazły jej i połączyły się w namiętnym, pełnym pasji pocałunku. Do dziewczyny przez chwilę nie docierało to, co właśnie się stało, jednak zaraz potem odwzajemniła mój ruch, mocniej zaciskając dłonie na moich szerokich ramionach [dat szolders XD].
- Wiem - odpowiedziała cicho z delikatnym uśmiechem na ustach, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
- Jaka skromna - parsknąłem cichym śmiechem, nadal jedną ręką trzymając ją w talii. Bez zbędnego zastanowienia złapałem pęk kluczy w dłoń i obdarowałem dziewczynę kolejnym, tym razem szybkim i ostatnim pocałunkiem. - Będę za jakieś pół godzinę. Przejmujesz pieczę nad lokalem na ten czas. Swojemu bratu nie ufam - zaśmiałem się, będąc już w wyśmienitym humorze z powodu pewności, że jeszcze dziś w najbliższym czasie załatwię sprawę z tymi zfałszowanymi pieniędzmi.
Zaraz potem już mnie nie było w restauracji. Wyszedłem z malutką karteczką w ręku, na której zapisałem adres mężczyzny, który zdołał nas tak perfidnie oszukać i wsiadłem do mojego ukochanego samochodu. Odpaliłem go dosyć szybko i ruszyłem spod budynku. Nie minęło z dziesięć minut, a już byłem pod blokiem, w którym prawdopodobnie mieszkała osoba, na którą “poluję”. Prychnąłem pod nosem. Poluję. Dobre określenie.
Powoli pokonywałem kolejne schody na klatce, by w końcu dojść do właściwych drzwi. Zapukałem dwa razy, wyciągając z kieszeni kopię rachunku. Czekałem przez chwilę, dopóki nie otworzył mi dosyć chuderlawy mężczyzna. Być może w moim wieku.
- Dzień dobry - zacząłem, delikatnie się uśmiechając, na co ten odpowiedział mi tym samym. - Przyszedłem tu w jednej sprawie. - Pokazałem mu rachunek, by po chwili kontynuować. - Wiemy już, że zapłaciliście fałszywymi pieniędzmi za dosyć obszerne zamówienie. Chciałem tę sprawę załatwić pokojowo, więc przyjechałem jedynie po to, co należy się mojej knajpie.
- D-dobrze - kiwnął głową, nieco przestraszony, tym, co usłyszał. - Ale bez żadnej policji?
- Bez - uśmiechnąłem się delikatnie. Ten po chwili namysłu otworzył szerzej drzwi i zaprosił mnie gestem dłoni do środka. - Proszę wejść. Pan zaczeka, ja w tym czasie poszukam pieniędzy.
Kiwnąłem głową, zgadzając się na jego propozycję i powoli wszedłem do środka, starając się nie rozglądać za bardzo po mieszkaniu. Mogłoby to zostać źle odebrane.
W tym samym czasie chciałem się obrócić i powiedzieć coś temu mężczyźnie, jednak zanim zdążyłem to zrobić, poczułem uderzenie z tyłu głowy. Jedyne, co pamiętam, to to, że upadałem bezwiednie na podłogę.
< Odette? Słabe :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz