Z westchnieniem oddaliłem się od ich mieszkania i ruszyłem w stronę wyjścia z budynku. Miałem w planach powrót do pracy i siedzenie tam do późna w nocy nad wszystkimi papierami. Czyli w sumie, tak jak zawsze. Głównie tylko to robię w pracy. Przywykłem i muszę powiedzieć, że mi to nie przeszkadza, chociaż momentami przydałoby mi się więcej ruchu.
Jak wróciłem do lokalu, to ostatecznie nie siedziałem w swoim biurze. Większość czasu spędziłem w kuchni nad garami. Akurat tak wyszło, że dwie kucharki musiały się rozchorować i potrzebowaliśmy zastępstwa. Można powiedzieć, że byłem idealny do tej roli. Tom siedział w barze, a ja w kuchni. Dwa środowiska, w których obaj czujemy się jak istne ryby w wodzie. Mimo wszystko jednak wieczorem wróciłem na swoje przytulne stanowisko z kubkiem gorącej kawy. Ledwo co tknąłem papiery, gdy do pomieszcznia ktoś wtargnął. Nie podniosłem wzroku znad dokumentów, dopóki nie usłyszałem bardzo znajomego mi głosu.
- Przepraszam, że wtedy cię tak wyprosiłam... - szepnęła, siadając na skraju mojego biurka. - I dziękuję ci jeszcze raz.
- Spokojnie, nie jestem obrażony. - Uśmiechnąłem się zawadiacko, nie odciągając spojrzenia od jej oczu.
- Nie? Może jednak poudajesz obrażonego, a ja będę mogła wtedy cię jakoś udobruchać?
Nim się spostrzegłem, jej ręka zaczęła sunąć wzdłuż guzików mojej białej koszuli, aż w końcu nie odpięła jednego z nich. Później nadszedł czas na kolejny i jeszcze jeden, aż jej dłoń mogła wsunąć się pod materiał z wyjątkową łatwością i dotknąć mojego ciepłego torsu. Zadrżałem, jednak nie pokazałem tego sobie. Po prostu podniosłem na nią swój wzrok i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Pieprzyć to, już to zrobiłaś. - Dziewczynie nie mogło umknąć pożądanie skryte za moimi tęczówkami, które z każdą chwilą przybierało na sile. Bez śladu zawachania, momentalnie wpiłem się w jej miękkie wargi, jednoczeście wstając z fotela. Przyparłem ją całym ciałem do biurka i wręcz zmusiłem do tego, by ta na nim usiadła.
- Zamknęłam drzwi na klucz - szepnęła, całkiem rozpinając moją koszulę i sunąc językiem po mojej szyi. Nie byłem jej dłużny - bluzka, którą ta miała na sobie, już dawno leżała w kącie.
- Grzeczna dziewczynka - mruknąłem kipiącym od pożądania głosem i przygryzłem jej ucho delikatnie.
▼▲▼
- Stęskniłam się za tym - wymruczała mi do ucha Odette, gdy leżeliśmy oboje na dywanie w moim gabinecie całkowicie nadzy. Minęła godzina, przez którą i tak nie zdążyliśmy się sobą wystarczająco nacieszyć. W każdym razie dobrze, że w lokalu było pusto i mogliśmy chociaż chwilę spędzić na osobności.
Przyciągnąłem ją bliżej siebie i przykryłem nas kocem, który leżał na niewielkiej sofie. Jakoś nie miałem specjalnie ochoty, by ruszać się z miejsca. Ponadto w moich ramionach leżała piękna kobieta, czegóż chcieć więcej? Nie jestem z nią w związku, ale utrzymujemy trwałą relację przyjaciel - przyjaciel. Nawet pozwala mi posuwać się dalej. Ba! Sama tego chce. Jeszcze nie usłyszałem żadnych protestów z jej strony tego dotyczących. Lepiej dla mnie, nie chciałem tego przerywać. Było mi dobrze, nie potrzebowałem żadnych zmian.
- Ostatni raz uprawialiśmy seks tydzień temu, aż tak się stęskniłaś od tamtego czasu? - Zaśmiałem się cicho, obejmując ją w pasie i wciągając ją na swoje ciało. Jej głowa leżała idealnie na mojej klatce piersiowej, a dłonie delikatnie głaskały moje ramiona.
- Dla mnie to są wieki. - Uśmiechnęła się delikatnie i podniosła głowę do góry, żeby na mnie spojrzeć. Odwzajemniłem jej uśmiech, jak i to spojrzenie, przy okazji odgarniając kosmyk włosów z jej twarzy.
- Powinniśmy się zbierać. Jutro muszę tu wcześniej przyjść i skombinować ogłoszenie, że poszukujemy nowych pracowników, bo dwóch kelnerów odeszło - powiedziałem, powoli podnosząc się do siadu. Oczywiście nadal pozwoliłem na to, by ciężar ciała dziewczyny był na mnie.
- Ta para? - spytała dla pewności, na co ja kiwnąłem głową.
- Przeprowadzają się do innego miasta, a ja muszę szybko działać. Inaczej to ja będę biegał po sali, a nad dokumentami będę ślęczeć po nocach.
- Rozumiem - szepnęła cicho, kiwając głową w geście zrozumienia. Musnąłem delikatnie dłonią jej nagie udo i powoli się podniosłem z ziemi, biorąc dziewczynę na ręce, by chwilę później postawić ją obok siebie.
- Zbieraj się, Dottie - powiedziałem po chwili, zakładając bokserki na biodra. Wymyśliłem jej tą ksywkę na poczekaniu. Tak jakoś samo mi wpadło do głowy i nie myślałem za dużo, gdy ją wypowiadałem.
- Dottie? - spytała dziewczyna z uśmiechem, patrząc się na mnie przez ramię. - Całkiem ładnie.
- To od teraz będę tak na ciebie mówił. - Cmoknąłem ją w policzek, w międzyczasie zapinając spodnie. Dosyć szybko udało nam się z tym uwinąć i dosłownie parę minut później, byliśmy już na zewnątrz.
▼▲▼
Następny dzień nastał, nim się zdążyłem obejrzeć. Naprędce zjadłem śniadanie, ubrałem się i pojechałem do pracy. Tam wywiesiłem ogłoszenie o poszukiwaniu nowego pracownika, jak i opublikowałem je w internecie na paru popularnych stronach z ogłoszeniami tego typu. Jednak inaczej niż ostatnimi czasy, po otwarciu lokalu większość swojego czasu musiałem spędzić na sali, niżeli w biurze. Jak mus to mus, nie mogłem się od tego wymigać. To było wręcz konieczne. Byłem tylko ja i Finn - jeden z moich pracowników, który zasuwał na poranną zmianę. No tak, on tylko na poranną, a ja będę robić do samego zamknięcia. Czasami zazdroszczę reszcie pracowników, że mogą wyjść wcześniej z pracy niż ja.
Do południa nie przyszła do mnie żadna osoba, by skontaktować się ze mną w sprawie pracy. Dopiero po przyjściu Odette na jej popołudniową zmianę, jak za dotknięciem magicznej różdżki zaczęli przychodzić chętni. Pierwszych dwóch z marszu odrzuciłem, gdyż nie podpasowało mi ich cv. Aktualnie natomiast siedziałem przy barze i czekałem na kolejnych śmiałków, ciesząc się w duchu, że nie ma dużego ruchu.
< Odette? c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz