Strony

1 lut 2019

Od Lucii C.D Evan

   Dopóki Evan się nie obudził, ja cały czas się o niego martwiłam. Stanął w mojej obronie, chociaż nie musiał. Dał się pobić, chociaż mógł z tego wyjść bez szwanku. Jednak wybrał inną drogę. Dlaczego? Żeby oni mi nic nie zrobili. Wtedy widziałam, że się bał. Dobrze to zauważyłam. Niby stał jakby niewzruszony, jednak po jego spojrzeniu było widać, że w środku trzęsie się ze strachu. Teraz to ja to robię, w obawie przed tym, że coś jednak mu się stało… I to wszystko z mojej winy. Gdybym nie stanęła wtedy w tamtym miejscu i nie dała się nagrać, nic podobnego by się nie wydarzyło. W każdym razie jedno jest pewne - nie wrócę do tej szkoły w tym tygodniu choćby nie wiem co. Alth na pewno zrozumie. Ona zawsze rozumie. Dobrze, nie zawsze. Zazwyczaj.
    Gdy Evan powoli otworzył oczy, spłynęła po mnie fala ulgi. Gdy zaczął mówić normalnie, mogłam odetchnąć z ulgą. Nic większego mu się nie stało, jedynie został pokiereszowany i ma siniaki na ciele - tak, jak ja, tylko pewnie w innych miejscach.
     - Co wy tu robicie? - ziewnął, patrząc na nas zmęczonym wzrokiem
     - Chciała się dowiedzieć co u ciebie. - Steve wskazał na mnie ruchem głowy, by po chwili zawiesić na mnie na dłużej swój wzrok. Cały czas peszyła mnie obecność Steve’a. Prawie co chwilę jego ciekawski wzrok lądował na mnie, a ja czułam jak jego spojrzenie sunie po całym moim ciele. On pewnie też widział ten filmik, więc fala zażenowania i wstydu wypełniała moje ciało za każdym razem, gdy jego wzrok spotkał się z moją osobą.
     - Przeżyję. - Machnął ręką i jęknął cicho. Prawdopodobnie dlatego, że całkiem z tego wszystkiego nie wyszedł, a na jego ciele nadal tkwiły niewielkie ogniska bólu. - Lepiej powiedz, jak sprawa z Samem.
    Podrapałam się po karku, rumieniąc dosyć widocznie. Obecność Steve’a za bardzo mnie peszyła.
     - Został zawieszony w prawach ucznia na tydzień - westchnęłam ciężko. - Raczej większych konsekwencji z tego nie wyciągną. Nie przyznał się nawet do tego, że to on rozpowszechnił ten… f-filmik z-ze mną w roli głównej… - Spuściłam wzrok na swoje dłonie wyraźnie zdenerwowana i wzięłam głęboki oddech. Spokojnie Lucia. - A dyrektor mu wierzy.
     - Dupek. - Usłyszałam obok siebie. Te słowa wydostały się z ust Steve’a, który ponownie przytłoczył mnie swoim wręcz za bardzo troskliwym wzrokiem. - Jak on mógł zrobić coś tak okropnego, tak świetnej dziewczynie, jaką jesteś ty.
    Przez chwilę milczałam, nie wiedząc co odpowiedzieć. Jedynie patrzyłam się na niego z lekkim zdezorientowaniem na twarzy, a mój wzrok delikatnie uciekał na twarz Evana, który był wyjątkowo zainteresowany, naszą… niezręczną wymianą zdań.
     - C-cieszę się, że tak myślisz - powiedziałam niepewnie, a moje policzki w tym czasie zdążył ozdobić naturalny róż, płynący z zawstydzenia. Jeszcze nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji. Może dlatego, że byłam niezauważalna? Teraz to wszystko się zmieniło… Dlaczego? Dlaczego dalej nie mogę siedzieć w kącie i być zupełnie niewidzialna? Tak było… o wiele łatwiej.
    Chłopak uśmiechnął się, co ja też starałam się odwzajemnić. Jednak bardziej wyglądało to jak grymas, niż uśmiech. Jednak ten nic na to nie powiedział. Siedzieliśmy w tej niezręcznej ciszy jeszcze jakieś parę chwil, dopóki do pokoju nie weszła matka Evana, razem z jego młodszą siostrą - Alycią, która od razu, jakby zniecierpliwiona podbiegła do łóżka swojego starszego brata.
     - Co się stałoo? - przeciągnęła ostatnią literę, wdrapując się na posłanie. Ani na chwilę nie spuściła wzroku z Evana. - Jak się czujesz?
     - Jest okej - odparł, jakby niechętnie, po czym skierował swój wzrok na matkę, która również do niego podeszła. Alycia widząc, że niespecjalnie interesuje brata swoją obecnością, skupiła swoją uwagę na mnie. Od razu wyszczerzyła się do mnie w delikatnie bezzębnym uśmiechu i zeskoczyła z łóżka, od razu do mnie podchodząc i wepchała się mi na kolana.
     - Hej Lucia. - Przytuliła mnie na powitanie, co ledwo odwzajemniłam, bardzo zdziwiona jej odważnym ruchem. W końcu… to dziecko. Dziecko, które potrafi ślepo zaufać każdemu, kogo spotka… Wyjątkowo rozbrykane dziecko.
     - Hej Alycia - uśmiechnęłam się i poklepałam ją delikatnie po plecach. Ta przez chwilę powierciła się na moich kolanach, chcąc ułożyć się w dobrej pozycji i oparła bok o moją klatkę, przebierając nogami w powietrzu.
     - Zagrasz mi coooś? - spytała z uśmiechem na ustach, na co ja niestety smutno pokręciłam głowę.
     - Niestety nie wzięłam skrzypiec - powiedziałam, odgarniając kosmyk jej włosów za ucho. - Ale jak następnym razem przyjdziesz z bratem do szkoły, to na pewno coś ci jeszcze zagram.
     - Tak! - powiedziała donośnym, wesołym głosikiem i klasnęła w dłonie zadowolona. Od tamtego czasu nie chciała zejść z moich kolan. Ba! Przykleiła się do mnie jak mucha do lepca, jednak no cóż, nie narzekałam. Całkiem dobrze się z tym czułam. Miałam niezły kontakt z młodą oraz przeczuwałam też, że ta wyjątkowo bardzo mnie lubi. Opowiedziała mi, co robiła dzisiaj w przedszkolu, “zapoznała” mnie ze wszystkimi swoimi koleżankami z przedszkola, oraz opowiedziała mi o jej ulubionych zabawkach i zabawach różnego rodzaju. W międzyczasie ja też starałam się wtrącać jakieś zdania, jednak młoda była tak rozgadana, że ledwo było to możliwe.
    W końcu nadszedł czas, żeby zebrać się do domów. Evan nie był aż taki poszkodowany, więc bez problemu dali mu wypis ze szpitala. A ja? No cóż, miałam już dzwonić do taty, żeby po mnie przyjechał, jednak mama Evana mi w tym sprawnie przeszkodziła.
     - Może chciałabyś zjeść z nami kolacje? - uśmiechnęła się ciepło w moją stronę, podając plecach synowi, który skierował na mnie swój zaciekawiony wzrok. - Nie przyjmuję odmowy.
     - Bardzo chętnie, ale… - już chciałam się jakoś wymigać, gdy ona przerwała mi wpół słowa.
     - Nalegam - ponownie uśmiechnęła się w ten swój matczyny sposób. - Steve, ciebie też zapraszam. - Chłopak od razu przystał na jej propozycję, a mi zajęło to jeszcze chwilę, bym w końcu kiwnęła głową z lekkim uśmiechem i zgodziła się na kolację w gronie rodziny Evana… i Steve’a, z którym niekoniecznie widziało mi się spędzać więcej czasu, ale miałam cichą nadzieję, że jednak ten nie będzie mnie w żaden sposób zaczepiał przez resztę wieczoru. Jego zachowanie w stosunku do mojej osoby nie tyle co mnie zawstydzało, co też przerażało.
    W ciszy wsiadłam do samochodu jego mamy i jak na nieszczęście musiałam akurat siedzieć na samym środku - pomiędzy Alycią a Stevem. Jak Alycia jest jeszcze fajna i dobrze mogę się z nią dogadać, tak fakt, że Steve siedzi obok mnie, dotyka swoim udem mojego i wręcz nie spuszcza ze mnie wzroku, sprawiał, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Ja nawet go, kuźwa, ledwo znałam.


< Evan? Wiem, spieszyłam się bardzo XD Ale może wynagrodzę ci to pomysłem, jaki wpadł mi do głowy c: >

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz