I weszła moja mała alfa i omega, król psor, pan magister, et cetera, et cetera, et cetera...
Tak samo zmęczony, wypluty, wyzuty jak zawsze, z tym samym beznadziejnym błyskiem w wyczerpanym oku, tym samym znudzonym wyrazem twarzy, tym samym... Zwykle wycieńczonym jestestwem i wymalowanym na buźce błaganiem o pomoc.
Panie Antoni, nie chcemy tutaj być tak samo mocno, jak pan, jednak najwyraźniej nasze drogi musiały się związać. Byt wyższy o tym zadecydował.
Albo ta kurwa, dyrka. Jak kto woli.
— Słuchajcie, nie będę owijał w bawełnę i tak dalej. Mam wasze sprawdziany do sprawdzenia, jakieś próbne matury pewnie się znajdą, poprawy również, proponuję więc, żebyście zajęli się swoimi sprawami, ewentualnie mogę zadać wam jakieś zadania na ocenę, a ja sprawdzę wasze testy, bo nie zostało ich tak dużo, na koniec lekcji powinniście już znać oceny — mówił głośno, równie dosadnie wystukując rytm o wysłużony blat. — Wy będziecie mieć okazje do zdobycia jakiegoś nie najgorszego stopnia czy powtórzenia do kartkówki, ja nie będę musiał siedzieć do drugiej w nocy i może jutro stosunkowo się wyśpię i przyjdę do was w dobrym humorze. Co do robienia tematu, wasza klasa i tak jest do przodu, dużo nie stracicie. A więc jaka decyzja?
Oczywiście wszyscy, jak jeden mąż zadecydowali o własnych sprawach i sprawkach, bo jakże by inaczej. Panie Antoni, wszyscy wolą porobić w tym czasie matematykę. Bez urazy, pański przedmiot jest do dupy.
Tak mruczała cała klasa, gdy tylko nie zerkał.
Zapanował szum, niski szum, bo gromada facetów gadała, a ja jedynie kątem oka zerkałem na drogiego nauczyciela, który szykował się właśnie ze swoim pierdolonym długopisikiem.
Może tylko ukradkiem przyglądałem się długim, szczupłym palcom. Nieświadomie zakładałem nogę na nogę, dociskałem. Mocno.
— Psze pana? Może pan przypomnieć, kiedy mamy konsultacje? — spytałem w pewnym momencie. — Wciąż mam problem z definicją własności korpuskularnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz