Strony

25 mar 2019

Od Oliego Cd Thomasa

Widziałem na czerwono, dawno mnie tak nie zirytował. Mój własny pierdolony chłopak. Może dlatego unikałem związków, to całe emocjonalne gówno radzenia sobie z innymi ludźmi. Borys przyszedł w mocno nieprzydatnym momencie, upewniał tylko mojego chłopaka w swojej pierdolonej logice.
-Młody to nie dobra pora
-Ale tylko na chwilę, nie mam gdzie indziej zostać Oli – Zrobił smutną minę. Wypuściłem głośno powietrze.
-Gzie masz te notatki?
-Och... Tu są!- Wskazał na niewielki notes leżący obok nogi kanapy. Schylił się i złapał swoją własność. Thomas popatrzył na niego i lekko zmarszczył brwi. Prychnąłem głośno i poszedłem do kuchni. Coś czułem, że dzisiejszy wieczór zapowiada się idealnie. Byłem zmęczony po pracy, dosłownie styrany a co zastałem w domu? Pretensje. Nalałem sobie wina i wypiłem duży łyk z butelki, zanim zakorkowałem ją na powrót. Wróciłem do pokoju i usiadłem na parapecie. Miałem ochotę zapalić. Co mi zresztą po papierosach? Sięgnąłem po paczkę i wyszedłem na balkon, widząc wielkie niezadowolenia na twarzy Thomasa. Chuj mu w dupę, a nie zaraz. Dobra nieważne. Zaciągnęłam się dymem i powoli upiłem łyk wina, Borys siedział na łóżku obok bruneta i starał się o czymś z nim rozmawiać. Biedny chłopak. Westchnąłem, przypomina mu mnie? Zajebiście, to znaczy, że chyba jego niechęć jest wyjaśniona. Mnie też nienawidzi. Znalazł sobie kurwę do pieprzenia i ma spokój. Dodatkowo mieszkanie i wikt i opierunek. Wszystko za darmo. Prychnąłem i zgasiłem papierosa. Wróciłem do pokoju i dla odrobiny spokoju poszedłem umyć zęby. Posmak pasty na języku zmieszany z wytrawnym winem był dziwnym połączeniem, ale nie miałem zamiaru marnować dobrego wina.
-Wiec Thomas, może porozmawiamy o tym, co cię męczy? Wyjaśnimy sobie wszystko? -Oparłem się plecami o szafę i uniosłem brew. Thomas zachłysnął się odrobinę powietrzem.
-Po prostu, mam wrażenie, że spędzasz z nami za dużo czasu Borys -Mruknął w końcu.
-Oh, ale myślałem, że wam to nie przeszkadza. Lubicie mnie co nie? W sensie wydawało mi się, że mogę do was wpadać -Wydawał się zaskoczony i zraniony słowami.
-No właśnie, Thomas?- Postawiłem chłopaka w bardzo niewygodnej pozycji. Widziałem odrobinę paniki w jego oczach. To było satysfakcjonujące. Tak rzadko mogłem widzieć tę uległą stronę bruneta. Ten zrezygnowany podniósł się i złapał kurtkę.
-Wiesz co, pierdol się. - Syknął mi w twarz i wyszedł z mieszkania, łapiąc ze sobą tylko portfel.
-Wyjdź Borys. Nie mam ochoty ci dzisiaj matkować – Wskazałem na drzwi i odstawiłem kieliszek na półkę.
-Okay? -Podniósł się i szybko wyszedł. Usiadłem na materacu i głośno odetchnąłem. Moje pierdolone życie. Podniosłem dłoń do oczu i westchnąłem. Pomimo tego wszystkiego był mój. Więc chyba trzeba go znaleźć. Klub nieopodal wydawał się celem mojego chłopaka. I tak było. Siedział przy barze, pijąc piwo. Muzyka nagle się zmieniła i poleciała odrobinę szybsza nuta '' Love will tear us apart". Jak by idealnie dobrane do sytuacji. Po chwili udało mi się złapać uwagę bruneta. Tańczyłem, powoli ruszając ustami w słowa piosenki.
-But love, love will tear us apart again Love, love will tear us apart again You cry out in your sleep All my failings exposed – Uśmiechnąłem się na refren. Oj miłość nas zjebie słońce. Thomas wywalił oczami i wrócił do swojego napoju. Powoli podszedłem do niego i ułożyłem mu głowę na barku.
-Love, love will tear us apart, again – Wymruczałem i delikatnie pocałowałem go w ucho. Wzdrygnął się i odsunął. Sięgnąłem i zabrałem mu szklankę, biorąc łyka i oddając kufel jego właścicielowi.
-Odwal się Oli
-Nie, wiesz czemu? Bo jesteś moim chłopakiem. I pomimo tego, że cię w tej chwili cholernie nienawidzę, to widzę jak wszystkie głodne spojrzenia na tobie spoczywają. Widzę, jak się rozbierają w myślach i opierają o ścianę. Ale wiesz, co jest w tym pięknego? Wiem jak naprawdę, to lubisz. - Schyliłem się i przysunąłem sobie stołek nogą, dalej nie odrywając dłoni od ramienia bruneta.
-I? Co cię to nagle interesuje?
-Związki chyba polegają na przynależeniu. Jesteśmy swoi. I nikt inny tego nie będzie miał. Nie teraz.
-Nie teraz?
-Nigdy nie wiesz, kiedy się coś skończy.
-I uważasz, że to się skończy?
-Wiesz, jaki jestem, jeśli chodzi o relacje między ludzkie. Małe kroczki.- Zamówiłem sobie szybko drinka i dalej nie odpuszczałem.
-Więc tak działasz? Nie widzisz nas w przyszłości?
-Nie widzę nikogo, w tym sedno. Żyję z dnia na dzień, bo nie jestem w stanie określić przyszłości. Może to łatwiejsze?
-Pytanie, czy łatwe jest odpowiednie? - Upił łyka piwa i przeczesał włosy palcami. Uśmiechnąłem się i delikatnie ułożyłem dłoń, na tyle jego głowy ciągnąc za czułe włoski. Bezwarunkowo przymknął oczy i przybliżył się ku tej pieszczocie. Był jak kot.
-Nigdy tego nie powiedziałem. To po prostu łatwe i tyle. Taki jestem i to wiesz. prawda?-Schyliłem się i delikatnie pocałowałem jego usta.
<Tomcio?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz