Paliłam tak, jakby ktoś miałby mi zaraz tego papierosa zabrać. Łapczywie i szybko, a przecież nigdy w życiu tak nie robiłam. Mój towarzysz za to wręcz przeciwnie. Delektował się tym niezdrowym dymem. Widocznie się uspokoił, bo nagle jego oddech gwałtownie zwolnił i można było usłyszeć głośne westchnięcia. Ja mam jakieś dziwne fetysze. Czemu lubię patrzeć jak ktoś pali. Jednak nie jestem do końca normalnym człowiekiem. Dopaliłam w końcu ten jakże cudowny, a zarazem okropny wynalazek ludzkości. Przygniotłam już sam filtr niskim obcasem.
- Przepraszam za dosyć prywatne pytanie, jak na pierwszą rozmowę pomiędzy nami w życiu, ale nie zna pani przypadkiem Nivana Oakleya? - przerwał nagle ciszę mężczyzna.
Eh...
- Owszem znam, poznałam go jakiś miesiąc temu A... - no i dokończyć, nie dokończyłam, bo z jakże zbawiennego rogu budynku wyłonił się mój cudowny współlokator. Oczywiście narąbany jak samolot. W przeciągu kilku chwil podbiegłam do niego i złapałam w ostatniej chwili.
- Ty głupi pacanie. Jak cię policja złapie, to nie będzie moja wina. Idź do Chrisa, on ma lepszą głowę. - pomachałam do wspomnianego mężczyzny.
- A z kim tu się flirtuje? - zapytał nagle czarnowłosy. Nie miałam zamiaru odpowiadać. W ostatnim momencie zdążył jeszcze włożyć język między dwa palce, ale w końcu Chris zabrał go z pola widzenia Antoniego. Dostałam ataku zażenowania. Wróciłam do mojego rozmówcy.
- Przepraszam za niego. Ten człowiek jest osobą nie wartą uwagi. Kontynuując... A czemu pytasz? - po tych słowach dość mocno się skrzywiłam. Było mi wstyd za tego pacana. Nie miał co zrobić ze swoim życiem, tylko szukać akurat mnie. Dopiero po kilku minutach ogarnęłam, że Gared nie ma kluczy do domu. Teraz tylko czekać, aż zacznie mi spamować wiadomościami, których nie będę mogła odczytać, albo któryś z nich zacznie do mnie dzwonić i prosić o klucze.
Antoni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz