Strony

1 mar 2019

Od Victorii CD. Nivana

— Nie trzeba pokładać nadziei w siłach wyższych i trzymać się zasad Kościoła, by czuć się źle z kłamstwem. O ile nie jesteś psychopatą i posiadasz, chociaż resztki tak zwanej moralności, odróżniasz dobro od zła. Powinniśmy przestać uznawać, że wiemy, co można robić, a czego nie, tylko dzięki ingerencji tej instytucji, bo to kompletna bzdura. - powiedział Nivan - I uważaj jak chodzisz. - dodał.
Zrobiło mi się bardzo głupio, że w ten sposób przebiega nasze spotkanie, ale czułam się równocześnie szczęśliwa, że mogę porozmawiać z kimś inteligentym. To był nawet zaszczyt. Do tego jego głos był jakiś inny. Miękki, a jednocześnie z tą delikatną chrypą, która doprowadzała mnie do szaleństwa. Robiło się coraz chłodniej, a ja coraz bardziej owijałam się swoimi rękami. Wciągnęłam jeszcze do płuc tlen przez zęby. 
- Możemy iść do mnie? Robi się coraz zimniej, a ja jestem dość mocnym zmarźlakiem. - zaproponowałam. Chwilę zastanawiałam się czy na pewno to mówić, ale jeszcze chwila stania na tym pieprzonym wietrze i moje zdrowie straciłoby młodość.
- Dobrze. Tylko, czy przypadkiem ty nie mieszkasz sama? - słyszałam w jego głosie dość mocny sarkazm. Do tego ta jedna podniesiona brew. 
- Gared poszedł do znajomego na piwo. Nie wiem gdzie. Jakoś się nie za bardzo interesuję. 
- Skoro tak mówisz... - powiedział nagle, ale to nie był ton w żaden sposób zadowolony. To było coś w stylu ,,dobra, ale daj mi spokój''. Rozumiem go. Zmieniamy te lokalizacje jak debile. Do bloku nie było na szczęście daleko. Dotarliśmy tam w dobre kilka minut. Wchodząc po schodach słyszałam, jak strzykają mi wszystkie kości w nogach. Kolana ledwo co się prostowały, a kostki strzelały każdym możliwym stawem. Weszliśmy do mieszkania. W pośpiechu zabrałam tylko leżące na podłodze butelki po jakiejś marnej wódce i zaprowadziłam Nivana do stołu. 
- Poczekaj tu chwilkę, proszę. Pójdę tylko po wino. - powiedziałam i przebiegłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Pustki. Tylko pomidory nadające się już tylko do wywalenia. Zajrzałam do zamrażalki i wyjęłam kilka win. Dwa czerwone i trzy białe. I teraz które wybrać? Postawiłam na czerwone. Dobry rocznik i wydawało się wyglądać na drogie. Czego wtu więcej chcieć? Wyjęłam dwa kieliszki i nalewając zaczęłam po cichu śpiewać ,,Morganę''. Kilka chwil tak nuciłam i już miałam wyjść, ale zauważyłam w wejściu, opartego o futrynę Nivana.
Nivan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz