— Dwa latka — odparł, marszcząc czoło.
A ja zrobiłam to samo, bo dwa lata to nie był krótki okres, ba, tyle rzeczy mogło stać się w ciągu tych dwóch lat, tylu nowych ludzi mógł poznać, tyle nowych relacji zawiązać, jak i przeżyć tyle nowych przygód.
A co dopiero w ciągu tych... siedmiu, sześciu lat, może nawet i większej ilości, podczas których się nie widzieliśmy. Słuch po prostu o nim zaginął, zapadł się pod ziemię i przepadł całkowicie.
Ale czy ja nie zrobiłam podobnie ze złotookim wtedy jeszcze chłopcem? Uśmiechnęłam się niezwykle gorzko pod nosem i wzięłam szybki łyk herbaty pomarańczowej, która tylko podbiła całą gorycz kryjącą się gdzieś w zakątkach ciała.
— I nie wiem, jak. — Skinęłam głową, bo w końcu kto z nas wiedział, jakim cudem wylądował właśnie tam, gdzie przebywał? W większości czysty przypadek, przysięgam. — Pierwsze lepsze, gdzie można było zamieszkać, to złapałem się, jak tonący brzytwy. Wiesz. Przydało się w końcu ustatkować, czy coś — oświadczył, parskając cichym, niezbyt wesołym śmiechem. — Serio, nic ciekawego. Taki wyjazd w ciemno i do tego dość sporo szczęścia... Na tyle, żeśmy wszyscy tu trafili summa summarum.
Podniosłam brewki, może i w małym szoku, oddalając wargi od krawędzi kubka.
— Wszyscy? — dopytałam się cicho, mrugając chaotycznie, szybko, w zdziwieniu i szoku.
Bo słowo wszyscy raczej nie ogarniało jedynie dwóch osób. Ogarniało trzy, cztery, ba, może i więcej. Ale na pewno nie tylko naszą dwójkę.
— Przysięgam, następnym razem założę kawiarnię lub sklep monopolowy, do tych przynajmniej chodzą nasi znajomi i może by raz na jakiś czas wtedy przypadkowo pojawili się w drzwiach — stwierdziłam, wzdychając ciężko. — A tak to wylądowałam z kwiaciarnią, gdzie spotykam się i plotkuję głównie ze starszymi paniami. Choć narzekać nie wolno, wiem dosyć dużo ciekawych rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz