Uśmiech był chłodny, przeszywający i wyjątkowo niebezpieczny. Oczy głębokie i, choć cieplejsze w odcieniu od moich, wydawały się pochłaniać, kraść wszystko, co tylko odważyło się w nie spojrzeć.
Drgnąłem nieznacznie, by chwilę później uśmiechnąć się trochę pewniej. Skinęliśmy sobie głową.
— Nic się nie stało, nic się nie stało — zapewnił mnie, po czym machnął dłonią w kierunku chłopaka, który zdążył prawie ukryć się za jego plecami, przy okazji uważnie obserwując, kim byłem, co robiłem i jakim cudem w ogóle się tutaj znalazłem.
Otoczony byłem oczami bystrymi, oceniającymi każdy krok.
A więc pozostało jedynie kontrolować się i nie potknąć w nieodpowiednim momencie.
— To jest Sam, przypadek beznadziejny — oświadczył starszy mężczyzna, a mi pozostawało uśmiechnąć się trochę szerzej. W końcu jeszcze żyłem w przekonaniu, że nawet z przypadków beznadziejnych coś dało się wyciągnąć. Jeszcze. — Chłopak bystry, konkursowy, ale jakby za swoje wyczyny fizyczne ręczył głową, to już byłby martwy. Został pan naszą ostatnią nadzieją przed jutrzejszym testem. Zadzwonilibyśmy na wcześniejszy termin, ale szanowna młodzież odwleka wszystko na ostatnią chwilę. — Skrzywiłem się nieznacznie, ale tylko odrobinę, gdy weszliśmy do uporządkowanego gabinetu prosto z filmów obyczajowych. Nie lubiłem pracować w pośpiechu, no ale cóż, pieniądze na ulicy nie leżą, może uratuję czyjąś klasyfikację, zresztą, wiedziałem, na co się piszę. Skinąłem głową. — Jakby cokolwiek było potrzebne, proszę zawołać. Sam jest nieco... trudny w obyciu, ale to dobre dziecko. Pyskate i zagubione, ale dobre.
Pokiwałem po raz kolejny głową, spoglądając na Sama i lustrując go wzrokiem, oparłszy się rękoma o oparcie jednego z krzeseł.
— Myślę, że damy radę — oświadczyłem, uśmiechając się i wzdychając. — Postaramy się choć odrobinę wyciągnąć się na ten test, później zobaczymy co dalej i w którą stronę to pociągnąć. Ale jeżeli jesteś bystry i konkursowy, to wydaje mi się, że tragedii być nie powinno — powiedziałem i wyprostowałem się, schowałem dłonie do kieszeni i przeniosłem wzrok na starszego mężczyznę, który nadal stał w drzwiach. Skinąłem mu głową. — W razie czego będę krzyczeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz