- Muszę tu posprzątać zanim wyjdę - stwierdzam definitywnie i zsuwam się z łóżka, tym razem uważając, aby nie zostać uszczypniętą. To czasem silniejsze od niego, aby trzymać ręce przy sobie - Nie mogę zostawić mojego pokoju w tak opłakanym stanie - staję w wolnej od ubrań przestrzeni, gdzie przebywałam podczas wywalania tego wszystkiego. Zaczynam podnosić rzeczy i składać je w powietrzu. Może to mniej efektywne, ale nie mamy czasu.
Słyszę, jak Axel jęczy. Zerkam na niego kątem oka. Rozkłada się na łóżku i przeciera twarz dłońmi.
- A możesz okazać serce i się ubrać? - pyta, przekręcając głowę w moją stronę. Mimo udawanej frustracji, na jego twarzy błąka się zawadiacki uśmieszek.
Przewracam oczami, skupiając się na ubraniach.
- Normalny facet chciałby, żebym stała przed nim w samej bieliźnie, a ten prosi mnie, żebym się ubrała - zwracam się do samej siebie, ale oczekuję odpowiedzi. Nasz problem? Obydwoje nigdy nie pozwalamy dać sobie ostatniego słowa.
- Normalny facet rozebrałby cię do naga, ale żaden inny facet nie będzie cię rozbierał, czy ta dyskusja jest naprawdę potrzebna? - śmieję się z jego spostrzeżenia, bo wydaje się naprawdę nie chcieć wchodzić w konwersację na ten temat.
- Aż tak ci przeszkadza? - odwracam się ze skrzyżowanymi rękami na piersiach i uniesioną brwią.
- Ty w samej bieliźnie? Nie. Przeszkadza mi co innego - urywa i po chwili dodaje - Męska natura, złotko.
Przewracam oczami. Mężczyźni i ich wieczny problem w spodniach. Narzekają, ale obyć się bez tego nie mogą i się słuchają. Mają pokrętne myślenie.
- No dobrze, ubiorę się, ale poskładaj mi rzeczy i się odwróć - zakręciłam palcem w powietrzu, w tej samej chwili chwytając mój wybrany przez chłopaka outfit.
- Chyba sobie żartujesz - zakpił, zaczynając rechotać.
Czyżby?
- Nie, mówię całkiem poważnie. Odwróć się albo nici z zabawowego wieczorku, kochany. Muszę się ubrać - Axel otwiera usta, ale zaraz potem zamyka. Unoszę obie brwi w tym samym czasie i przez chwilę mierzymy się spojrzeniami z zabawnymi minami. Z innej perspektywy musi to komicznie wyglądać. I my po chwili wybuchamy śmiechem.
- Dobra, ale to jest nienormalne Izz - wstaje z łóżka. Mijamy się pomiędzy nim, kiedy on idzie do sterty ubrań, a ja do kąta, gdzie będę mogła się w spokoju ubrać.
- Nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna. Dziewczyny powiedzą ci to nawet bezpośrednio, że aż boli - zakładam przez głowę przydługawą bluzkę - Odwróć się, no przecież ci mówiłam - uśmiecham się, wciągając na swoje nogi spodnie.
Przewraca oczami i się odwraca.
- Może lubię patrzyć komuś w oczy, gdy rozmawiam? Szczególnie w takie ładne - mocuję się z nogawkami, słuchając jego wyznania.
- No nie wiem. Zazwyczaj odnoszę wrażenie, że lubisz obierać sobie punkty wokół i co jakiś czas sprawdzać reakcje drugiej osoby. Nie mam ci tego za złe, bo sama tak robię. I dziękuję, wiem, że mam ładne oczy - chichoczę, opadając na łóżko tyłkiem.
- Rozgryzłaś już całą mechanikę mojej psychiki, tak? - unosi kącik ust i spogląda przez ramię.
- Odwróć się - marszczy brwi - Nie mam jeszcze butów - wyjaśniam, zakładając skarpetki.
- No teraz to już robisz specjalnie - wzburza się i rzuca moją bluzę na szafkę. Gromię go spojrzeniem, by po chwili uśmiechnąć się niewinnie.
- Mój brat mówi, że uderzenie glanem boli. Nie wiem, czy to prawda. Chcesz sprawdzić? - prycha pod nosem i się odwraca. Wkładam buty, co wcale nie jest taki proste, bo zajmuje mi to sporą część czasu. Wstaję i podciągam spodnie, skacząc w miejscu.
Zmęczyłam się.
Uśmiecham się pod nosem, bo Axel od tamtej chwili się nie odwrócił. Mój mężczyzna nie ma w zwyczaju się obrażać, raczej przyjmuje taktykę "Miej odpowiedź na wszystko i wygraj". To ja zazwyczaj uchodzę za tą niecierpliwą.
Podchodzę szybkim krokiem i obejmuję go w pasie, przyklejając się policzkiem do jego pleców. Nic nie mówi, więc wiem, że to sygnał do tego, że mam przejąć inicjatywę. Nie odzywam się, stukając palcami o jego bok i wzdychając co jakiś czas. Ciągle składa tę samą bluzę.
No dobra.
Obchodzę go i tym razem przytulam od przodu, wbijając mu swoją brodę w pierś z uniesioną głową i spojrzeniem wbitym w jego oczy. Czekam, aż na mnie spojrzy, co wcale nie nadchodzi tak szybko. A gdy już łapię jego kontakt wzrokowy, uśmiecham się powoli. Kręci głową i nareszcie odwzajemnia gest.
- Gotowa? - pyta, wkładając kciuki w szlufki od moich jeansowych spodenek.
- Jeszcze tylko efekt końcowy - odrywam głowę i zwracam ją w kierunku wyjścia. Muszę iść do toalety, zanim Julia przejdzie do etapu wyganiania nas z pokoju siłą i słowem.
- Efekt końcowy będziesz miała po koncercie - porusza brwiami.
A ten jak zawsze swoje.
- Nie, bo to ty będziesz miał efekt końcowy - poprawiam go.
- Fakt, ale mi tam pasuje - wzrusza ramieniem. Śmieję się i klepię go w ramię. Krzywi się, zostawiając moje spodenki w spokoju.
Idę w stronę drzwi, czując, że Axel się mi przygląda, co wywołuje tylko na mojej twarzy jeszcze szerszy uśmiech. Wychodzę z pokoju, rzucając mu szybkie spojrzenie.
Ze schowanymi dłońmi w kieszeniach, pośród jeszcze nieposprzątanych ubrań, uśmiecha się, mając ten tajemniczy błysk w oku. Nie muszę być telepatką, żeby wiedzieć, o czym myśli.
- Tylko poczekaj na mnie - rzucam i idę do łazienki.
~*~
- Czy Candice wie która godzina? - mówi Julia z wyrzutem - Bo miałam ją widzieć dokładnie siedem minut i trzydzieści dwie sekundy temu - zakłada ręce na biodra, zaraz po tym, jak energicznie wygasiła telefon i schowała go do kieszeni.O matko, ona naprawdę to liczy.
- Spokojnie. Pewnie nie mogła się skupić przy ubieraniu - uśmiecham się sugestywnie. Julia przewraca oczami, jakby mówiła, że już gdzieś to widziała. To jeszcze bardziej mnie rozbawia.
- Mówiąc, że się nie wyrobi, mówiłem poważnie - wtrąca Axel - Trzeba było ją zmusić do przyjazdu z powrotem do mieszkania. Nie wierzę, żebyście we dwie nie dały rady tego osiągnąć - wiem co ma na myśli i moja przyjaciółka także wie, tyle że jest zajęta sprawdzaniem telefonu, czy przypadkiem nasz rudzielec nie postanowił odpisać. Ja na jej miejscu także bym nie odpisywała. Wkurzona Julia to nie gwałtowny huragan, ale jeszcze straszniejszy spokój przed.
- Nie nazywaj mnie wiedźmą - przewracam oczami.
- Nic podobnego nie powiedziałem - usprawiedliwia się, unosząc ręce w górę.
- Ale wiem, co miałeś na myśli - odpowiadam pewnie i celuję swoim palcem wskazującym w jego pierś. Próbuje go złapać, ale w ostatniej chwili go cofam i chowam całą rękę za sobą. Rozbawia go to.
- O nie, rozgryzanie mojej psychiki, wielki powrót - stęka.
- Od dzisiaj to moje ulubione zajęcie...
- No nareszcie - przerywa nam Julia, zakładając ręce na biodra. Jej idealnie dobrana stylówka na dzisiejszy koncert prezentuje się świetnie i trzeba przyznać, że praca projektantki wcale nie jest dla niej idealna tylko dlatego, że jej rodzina obraca się w tej sferze.
Candice uśmiecha się przepraszająco w stronę brunetki.
- Przepraszam, mieliśmy małe problemy - moją uwagę przyciąga reakcja Neala, który stoi niedaleko za rudowłosą, co powoduje, że wybucham śmiechem. Moja przyjaciółka gromi mnie spojrzeniem, a Julia wzdycha przeciągle.
- Małe "problemy" - robię w powietrzu cudzysłów i słyszę za sobą ciche parsknięcie Axela.
- Wy też mieliście małe problemy - rzuca Julia. Choć się nie uśmiecha, to potrafię już wyczuć, kiedy ma na to ochotę.
- Tak, ale ja się z tym przynajmniej nie kryję - mierzę spojrzeniem Candy i poruszam brwiami.
Dziewczyna otwiera szeroko oczy, które szybko mruży.
- Izzy, małpo jedna, cicho już - podnosi swój słodki głosik.
- Dobra, skończcie - przerywa Julia - Stoję tu wystarczająco długo, bolą mnie nogi, więc chodźmy już, zanim któreś z was zginie w tym tłumie, a to całkiem prawdopodobne - dobra, chyba znalazłam się jakiejś grze z ukrytymi sugestiami, bo co chwila ktoś takowe rzuca.
- Księżniczka nie lubi czekać - wiem, że Axel to powiedział specjalnie.
O nie, znowu się zaczyna.
Czasem miałam wrażenie, że wyjątkowo podoba mu się denerwowanie mojej przyjaciółki. Potrafił być złośliwy, ale jakimś trafem nigdy nikt mu nic za to nie robił.
- Owszem, nie lubi i ceni, gdy ktoś jest punktualny - dziewczyna odgryza się.
- Jak się masz? - rezygnuję z uciszania tej dwójki i zwracam się do Neala. Nadal chyba jest wobec nas ostrożny.
- W porządku - odpowiada i uśmiecha się niezauważalnie, raczej z czystej grzeczności. Zdążyłam zauważyć, że jest raczej zamknięty w sobie, a znając Candy i jej nadzwyczajną ciekawość, będzie próbowała z niego wszystko wyciągać, choć nie powie tego wprost. Myślę, że właśnie to ich do siebie przyciągnęło.
- Candy pewnie jak zwykle się guzdrała i dlatego się spóźniliście - rozmawiam niby z nim, ale nie spodziewam się niczego innego, jak reakcji ze strony rudzielca.
- Ja się nie guzdram. Powiedziała ta, co siedzi godzinę w łazience - dziewczyna przewraca oczami.
- Godzinę!? Gdyby tylko - wtrąca Axel, idący nieco przede mną. Wbijam spojrzenie w tył jego głowy, wiedząc, że się śmieje. Dołącza do niego Candice, a nawet słyszę ciche parsknięcie ze strony Julii.
Przewracam oczami i uśmiecham się sama do siebie.
Ludzi wokół jest już mnóstwo i spora część z nich trzyma już kubki z alkoholem w dłoniach. Do czasu aż udaje nam się wejść, zespół zdążył się rozłożyć na scenie, publika wiwatuje i jest głośno. Choć jestem przyzwyczajona do koncertów, a tym bardziej hałasu, potrzebuję czasu, żeby się przyzwyczaić. Zamierzam podejść jak najbliżej, choćby na chwilę, więc założenie butów odpornych na wiele, to był strzał w dziesiątkę. Nie daję sobie dużo czasu na przyzwyczajanie. Przyjechałam się tu bawić, a skoro jestem już na miejscu, to przechodzę do dzieła.
Drobnymi dłońmi łapię Axela za biceps i unoszę głowę, żeby coś powiedzieć.
- Idziemy po piciu - mówię z entuzjazmem, gdy chłopak pochyla głowę, by lepiej mnie słyszeć - Zapytaj resztę, czy nie chcą.
- Ty mały pijaku - kwituje i odwraca się do pozostałych. Całkowicie zapominam, że mam go zganić za słowo "mały", bo całkiem mnie to rozśmieszyło - Pójdą później. Chodźmy - chwyta mnie za dłoń i rusza pierwszy, żeby zrobić przejście między ludźmi. Może to i dobrze. Nie chciałabym zostać zgnieciona, zanim nie ukończę listy rzeczy do zrobienia na tym koncercie.
Podchodzimy do miejsca, gdzie sprzedawany był alkohol.
- Ja zamówię, a ty poczekaj - wyrywam się przed niego tak, aby nie miał możliwości zaprotestowania. Skinięciem głowy okazuje, że się zgadza.
Kolejka jest tak nieregularna, że mam ochotę jęknąć z niezadowolenia, ale spodziewałam się tego. Przygotowałam się psychicznie na wszystkie możliwości, dlatego nic mnie nie zniechęci. Nawet tłumy ludzi. Jednak jestem gotowa wszcząć kłótnię, jak tylko któryś spróbuje mi się wepchać przed. Już w głowie układam sobie potrzebne argumenty i zabójcze teksty w razie czego.
- Możesz wejść przede mnie - słyszę z boku i odwracam się zaskoczona w stronę przyćmionego przez muzykę głosu. Spoglądam na młodego chłopaka, uśmiecham się do niego serdecznie i z uniesioną brwią lustruję jego sylwetkę spojrzeniem. Chłopak jest naprawdę miły, a w dodatku całkiem niezły. Poza tym ma ładny uśmiech.
- I tak czekam na kogoś - nawet jeżeli to nie fair wobec innych czekających, nie zamierzam tracić takiej okazji.
- Dzięki. To miłe z twojej strony - zatrzymuję niepotrzebne uwagi dla siebie, które mam niemal na końcu języka. Nieznajomy uśmiecha się ponownie.
- Jak masz na imię? - pyta.
Tak, to ewidentnie próba utrzymania rozmowy i zaczęcie flirtu.
- Isabelle. Moje imię ci wystarczy - zaznaczam, zanim zdąży spytać o nazwisko - A ty?
- Trevor - odpowiada podobnie jak ja. Nie spodziewałam się niczego innego - Zazwyczaj dziewczyny stoją razem ze swoimi kumpelami.
Już mam zacząć wyjaśniać, gdy nagle ktoś szczypie mnie w tyłek. Piszczę z zaskoczenia. Axel otacza mnie ramieniem i przyciąga do siebie. Staram się nie chichotać, gdy uderzam o jego ciało tak, że muszę się go przytrzymać, choć wiem, że i tak bym nie upadła.
- Jest niezależna - odpowiada za mnie.
A więc podsłuchiwał.
Trevor kiwa głową na znak, że rozumie. Nie wygląda na speszonego, ale rezygnuje. Triumf dla Axela. Teraz wiem, że się będzie tym szczycił, jak pan i władca całego świata. Z drugiej strony, oglądanie walki kogutów nie należało do moich ulubionych rozrywek.
- Dlaczego się na niego patrzyłaś? - pyta szeptem z podejrzliwym spojrzeniem, gdy odwraca mnie tyłem do chłopaka i staje pomiędzy nim a mną. Najpierw chichoczę, a potem uśmiecham się niewinnie i wzruszam ramionami.
- Bo mam oczy? I lubię patrzyć na ładne rzeczy...
- Izzy - mówi ostrzegawczym tonem i szczypie mnie w bok. Uginam się delikatnie, bo mam łaskotki, a nie z powodu, że to bolało.
A przepraszam, kim ja niby jestem?
- Uśmiechałaś się do niego - kontynuuje. Zaraz westchnę i uniosę oczy w górę do Boga z pytaniem, dlaczego faceci są tak terytorialni.
- Owszem, bo był miły. A ty mnie szczypiesz. W tyłek - podkreślam z wyrzutem, choć nadal mnie do śmieszy.
Z poważnego wyrazu twarzy przechodzi na szeroki uśmiech.
- Lubię twój tyłeczek. Co też oznacza, że jest mój.
- Jesteś niesamowity i to wcale nie jest komplement - rozbawia go to, dlatego dostaję całusa w skroń.
- Wiem o swojej niepowtarzalności, słonko - puszcza do mnie oczko. Wcale nie zamierza zdjąć rąk z mojej talii i spodziewam się, że tak zostanie, dopóki nie odejdziemy na bezpieczną odległość od potencjalnego zagrożenia dla jego poczucia posiadania czegoś na wyłączność.
Po zakupieniu pierwszych drinków, czy co tam jeszcze sprzedawali, cała reszta wchodziła już gładko. Tego się właśnie spodziewałam. Koncert się rozkręcał. Muzyka jest głośna i dźwięczy mi w uszach przy pierwszych utworach. Pozwalam, żeby mnie wypełniła. Upaja jak tequila, więc aktualnie tonę. A tonę podwójnie, bo odkąd uwaga wszystkich skupia się na scenę, Axel nie potrafi się ode mnie oderwać. Nie ukrywam, że mi to schlebia, ale zdaję sobie sprawę, jak bardzo połączenie alkoholu i zapowiedzi planu co do czasu po koncercie, wybija nas z rytmu i skupienia. Nie zamierzam jednak spełniać jego fantazji przy iluś tysiącach ludzi. I tak zdążyliśmy się przez ten czas zbliżyć o krok od naruszenia umowy. Axel jest na tyle dyskretny i delikatny, że obecnie przybiera obraz tego małego diabełka na ramieniu, który kusi, ale nie zrobi pierwszego kroku, żeby nie przegrać.
W miarę trwania koncertu ludzie zaczynają się coraz lepiej bawić. Następna piosenka to powolna ballada. Wokalista zmienia gitarę na akustyczną. Trzeba mieć talent, aby poruszać ludzi. Większość piosenki słucham z zamkniętymi oczami, wsłuchując się w głos mężczyzny. Nie spodziewałam się, że pojawi się coś, co nie należy do repertuaru, ale ten utwór powoduje, że ściska mnie w żołądku. Jest bardzo osobisty, sam utwór jest smutny, a alkohol w mojej krwi powoduje, że muszę porządnie wsłuchać się w słowa. Opowiada o utracie czegoś ważnego, o pogrzebanej tęsknocie i bólu.
Czuję nagłą potrzebę kontaktu fizycznego, gdy wyczuwam, jak zaczynają szczypać mnie oczy. Nie zamierzam płakać na piosence, ale ona chwyta mnie za serce. Odbieram ją bardzo osobiście. Cofam się, uderzając o czyjeś ciało, ale gdy jego ręce opierają się o moje biodra, wiem, że nie muszę się wzbraniać. Powoli przesuwa palce aż na mój brzuch. Opuszkami kciuków leciutko dotyka moich piersi, a małymi palcami paska spodenek. Bluzka jest cienka, więc z łatwością może wyczuć, jak pod nią wyglądam. Opieram się o niego i pozwalam się trzymać. Palcami gładzę go po przedramionach.
Kładzie podbródek na mojej głowie i policzkiem dotyka włosów. Słyszę, jak wciąga powietrze przez nos, więc zamieram i opieram ręce na jego. Daję mu przyzwolenie. Pochyla się do mojego ucha i muska je nosem, by po chwili zniżyć się do mojej szyi. Opuszczam jedną rękę, a potem przenoszę ją na moje udo, w niedalekiej odległości od tyłka. Przechylam głowę na bok, ułatwiając mu dostęp. Przywiera do mnie. Odchylam się w jego stronę. Tak silne okazanie fizycznego pożądania przy tylu osobach powinno mnie zawstydzić, ale zbyt bardzo tego pragnę, żeby się tym przejmować. Poza tym jesteśmy stłoczeni, wszyscy skupiają się na scenie, nikt nie zauważy. Dotyka ustami mojej szyi, ale gdy przesuwa po niej językiem, jestem absolutnie pewna, że chcę więcej. Moje ciało zareagowało natychmiast. Ucieka ze mnie cichy jęk, gdy przygryzam wnętrze policzka.
- A co to było? - Axel odzywa się gładkim głosem przy moim policzku, chichocząc wyjątkowo nisko, nawet jak na swoją tonację. Czuję, jak rumieniec zalewa moje policzki.
To budzi mnie z otępienia i powoduje podjęcie może głupiej, ale potrzebnej według mnie decyzji. I tak zawsze twierdzę, że nie przegrywam, teraz zadzieje się tak samo, bo ja nie przegrywam.
Odwracam się do niego przodem z uśmiechem wieloletniej intrygantki.
- Pieprzyć tę umowę, ona mnie ogranicza, a ja nienawidzę, gdy cokolwiek to robi - rzucam zdenerwowana, zauważając szeroki uśmiech na jego twarzy.
Postanowione.
- W takim razie chodź - łapie mnie za dłoń. Natychmiast splatam z nim palce i daję się pociągnąć do przodu, lawirując pomiędzy ludźmi.
- A wrócimy tu? - pytam, starając trzymać się blisko, żeby przypadkiem na nikogo nie wpaść, nie puścić dłoni chłopaka i się zgubić. To ostatnia rzecz, jaką chcę.
- Nie wiem czy będę w stanie cię puścić - gorąco rozlewa się po moim ciele z każdą chwilą. Przygryzam wargę, żeby nie szczerzyć się jak głupia.
- Czekaj - zatrzymuję się gwałtownie i pociągam Axela w swoją stronę. Podchodzi bliżej, gdy widzi, że chcę coś powiedzieć - Mam pomysł. Odważny pomysł. Pójdę za to do piekła - szczerzy się szeroko, co podpowiada mi, że nawet nie muszę nic mówić, a on się na to zgadza.
- W takim razie pójdziemy tam razem - mruczy, pochylając się.
Moje kąciki ust idą w górę, gdy pozostawia mi wybór do tego, czy złączyć nasze wargi w pocałunku, czy nie. Postanawiam go jednak trochę przytrzymać. Jestem brutalna, ale doskonale wiem, czego chcę.
Wokół całego koncertu jest pełno różnych budynków. Oczywiste jest to, że wybieramy ten najbardziej oddalony. Wchodzimy do środka i idziemy pustym korytarzem do najdalszej toalety. Chodzenie już teraz sprawia nam duże problemy. Axel zanurza palce w moich włosach i przyciąga moją twarz do siebie, przywierając wargami do moich ust. Zabrakło mi oddechu, którego nawet nie zdążyłam zaczerpnąć. Chwytam go za ramiona, ale w następnej chwili przystosowuję się do niego i przenoszę ręce na jego szyję.
Popycha mnie na ścianę i napiera całym ciałem. Otacza dłońmi moją twarz, jakby bał się, że ją odwrócę, a ja z trudem próbuję walczyć o szybkie zaczerpnięcie powietrza. Odrywa się ode mnie na chwilę, by zaczerpnąć tchu i po chwili wracają do mnie jego ręce, nogi, usta, język. Momentalnie, gdy napiera na moje usta, otwieram je, by zaznać o wiele głębszego pocałunku. Są takie miękkie i po prostu niesamowite. W połączeniu ze sposobem, w jaki mnie całuje i sunącej ręce po mojej talii w górę, nie wytrzymuję i z moich ust wydobywa się cichy jęk. Kiedy to słyszy, przyciska mnie mocniej do ściany. Lewą ręką gładzi mój policzek, prawą zaciska na moim biodrze i przyciąga do siebie.
Seks uwalnia endorfiny, a one rozbudzają. Więc seks z Axelem przyda mi się przed etapem zmęczenia poalkoholowego.
Ciągnę go w kierunku toalety. Jeśli tam ze mną pójdzie, nie będę w stanie mu odmówić. Moje plecy ostatecznie odrywają się od ściany, aby uderzyć ponownie o następną. Kiedy słyszę cichy jęk z jego ust, przestaję się kontrolować, zanurzając palce w jego włosach, a on pokrywa pocałunkami moją szyję. Oblizuję wilgotne wargi, przyciskając jego głowę jeszcze mocniej. Przesuwa ręce znacznie niżej, wsuwając je pod moją bluzkę. Są chłodne i przyjemne, takie, aby wywołać u mnie dreszcz. Kolejny przeszedł po moim ciele, gdy oparł dłonie na moim biuście.
Zdaje się, że chwyciłam go za pośladki i przyciągnęłam do siebie, ale za bardzo mi wstyd, żeby przyznawać się do tego nawet przed samą sobą. Cóż, przyznając się pokrótce, to nigdy nie dostałam możliwości kierowania wszystkim. Zazwyczaj kontrolował wszystko facet, dziwnie czułam się, mogąc mieć wybór.
Zaciskam palce na jego koszuli, odchylając głowę jeszcze bardziej. Zdejmuje dłonie z moich piersi i łapie za uda, jednym, zdecydowanym ruchem unosząc mnie na wysokość swoich bioder. Owinęłam wokół nich swoje nogi, krzyżując ręce ponownie na jego karku. Opiera mnie o ścianę, aby trochę odciążyć swoje plecy i przywiera ustami do mojego ciała, obdarowując obojczyki zachłannymi pocałunkami.
- Och kotku - wzdycha, śmiejąc się. Czuję, jak jego plecy drżą - Już teraz to najlepszy seks w moim życiu, a jeszcze nawet w ciebie nie wszedłem - przygryzam wargę, sunąc palcami w górę jego ramion i po szyi.
- To na co czekasz? - oddycha chrapliwie, lustrując spojrzeniem moje usta układające się w ponętny uśmiech.
- To na co czekasz? - oddycha chrapliwie, lustrując spojrzeniem moje usta układające się w ponętny uśmiech.
Otworzył drzwi bez zastanowienia. Mimo całego napięcia przeszkadza mi to, bo ostatnią rzeczą, jaką chciałabym tu mieć, to niepotrzebnych gapiów.
To pierwsze tak spontaniczne przeżycie i jestem niemal pewna, że zapamiętam to na całą wieczność.
- Wiesz, co w tobie lubię? - pyta w chwili, gdy jego dłonie zjeżdżają po linii mojego ciała, aż do ud i krańca mojej sukienki. Kręcę głową, uśmiechając się jak głupia - To, że dzisiaj masz na sobie ten idealnie dopasowany strój - mruczy prosto do mojego ucha i podwija materiał do góry. Jestem pewna, że jest na tyle wysoko, by zahaczać o kraniec mojej bielizny, którą po chwili zagina. Przez chwilę mam ochotę zrobić mu na złość i cofnąć się, ale nie jestem w stanie tego dokonać, gdy drugą ręką powoli odpina zamek moich spodenek. Wiem, że jestem pomiędzy nim a ścianą, a jedyna droga ucieczki nie istnieje, ale czuję zarazem, że jak dłużej będę tak stała, to nie wytrzymam, wszystkie siły witalne ze mnie zejdą i osunę się z przyjemności. Axel chyba to wyczuwa, bo zsuwa ze mnie spodenki, które opadają na podłogę pod moimi stopami, potem obejmuje mnie w talii i naciskiem zmusza, abym z powrotem przylgnęła do ściany.
Czuję niesamowitą ulgę, gdy mogę swobodnie położyć głowę na jego ramieniu i na miarę możliwości rozluźnić swoje mięśnie.
Jego usta przesuwają się po mojej szyi.
- A wiesz, co ja w tobie lubię? - uśmiecham się, opierając dłonie na jego torsie - Że jesteś na tyle podstępny i prawdomówny, żeby doprowadzić do tej sytuacji po tym, jak powiedziałam w moim mieszkaniu, że do tego nie dopuszczę. I dopuściłam ze swojej własnej intencji - zaśmiał się demonicznie. Odpięciu uległ od razu guzik od jego spodni. - Ups - przygryzłam wargę, unosząc wzrok na jego oczy. Tym razem widziałam już wyraźnie pałające w nich pożądanie. Tak jak czułam to samo w swoim podbrzuszu - Miałam być delikatna - wzruszyłam ramieniem i jednym, zdecydowanym ruchem rozpięłam zamek - Chyba coś pękło, kochanie - uśmiechnęłam się szeroko na jego zawadiacki uśmiech, który zamienił się w skrzywienie, gdy złapałam go między nogami.
To pierwsze tak spontaniczne przeżycie i jestem niemal pewna, że zapamiętam to na całą wieczność.
- Wiesz, co w tobie lubię? - pyta w chwili, gdy jego dłonie zjeżdżają po linii mojego ciała, aż do ud i krańca mojej sukienki. Kręcę głową, uśmiechając się jak głupia - To, że dzisiaj masz na sobie ten idealnie dopasowany strój - mruczy prosto do mojego ucha i podwija materiał do góry. Jestem pewna, że jest na tyle wysoko, by zahaczać o kraniec mojej bielizny, którą po chwili zagina. Przez chwilę mam ochotę zrobić mu na złość i cofnąć się, ale nie jestem w stanie tego dokonać, gdy drugą ręką powoli odpina zamek moich spodenek. Wiem, że jestem pomiędzy nim a ścianą, a jedyna droga ucieczki nie istnieje, ale czuję zarazem, że jak dłużej będę tak stała, to nie wytrzymam, wszystkie siły witalne ze mnie zejdą i osunę się z przyjemności. Axel chyba to wyczuwa, bo zsuwa ze mnie spodenki, które opadają na podłogę pod moimi stopami, potem obejmuje mnie w talii i naciskiem zmusza, abym z powrotem przylgnęła do ściany.
Czuję niesamowitą ulgę, gdy mogę swobodnie położyć głowę na jego ramieniu i na miarę możliwości rozluźnić swoje mięśnie.
Jego usta przesuwają się po mojej szyi.
- A wiesz, co ja w tobie lubię? - uśmiecham się, opierając dłonie na jego torsie - Że jesteś na tyle podstępny i prawdomówny, żeby doprowadzić do tej sytuacji po tym, jak powiedziałam w moim mieszkaniu, że do tego nie dopuszczę. I dopuściłam ze swojej własnej intencji - zaśmiał się demonicznie. Odpięciu uległ od razu guzik od jego spodni. - Ups - przygryzłam wargę, unosząc wzrok na jego oczy. Tym razem widziałam już wyraźnie pałające w nich pożądanie. Tak jak czułam to samo w swoim podbrzuszu - Miałam być delikatna - wzruszyłam ramieniem i jednym, zdecydowanym ruchem rozpięłam zamek - Chyba coś pękło, kochanie - uśmiechnęłam się szeroko na jego zawadiacki uśmiech, który zamienił się w skrzywienie, gdy złapałam go między nogami.
Gdy ociera się biodrami o moje biodra, z moich ust wydobywa się jęk. Chwyta moją dolną wargę w zęby, aż czuję silne uszczypnięcie. Krzywię się, ale uczucie, które miało być bólem, zamieniło się w czystą przyjemność.
- Znęcasz się nade mną - nie poznaję własnego głosu, ale tak bardzo pragnę już spełnienia, że każda chwila doprowadza mnie do szaleństwa. A Axel nie wydaje się spieszyć, pochłania każdą chwilę, jakbyśmy byli w idealnym miejscu do tego. A nie jesteśmy. Dostanie więcej wieczorem.
- Odpłacam pięknym za nadobne - a niech go diabli. Chociaż lepiej nie, przestraszą się. Sama będę musiała go za to strzelić - Powiedz mi, czego pragniesz.
O cholera.
- Axel - brzmię niemal błagalnie - Proszę, chcę cię już poczuć - całuję go żarliwie, ściskając udami jego boki.
- Zdecydowanie - mówi, gdy przesuwa dłonią między moimi nogami i odsuwa materiał majtek na bok.
Zobaczymy, czy będzie taki pewny siebie, gdy pokażę mu wieczorem, że rolę potrafią się odwrócić.
Opadam na niego i wbijam mu paznokcie w plecy, czując, jak mnie wypełnia. Nie spodziewałam się po sobie aż takiej śmiałości i nie wiem, czy to wina alkoholu, czy powód jest całkiem inny, ale myślałam, że będę się czuć źle, tymczasem nic takiego nie następuje. Jestem zdecydowana - taka jaka zawsze chciałam być.
To oczywiste, że Julia zauważy. Pieprzona umowa. Nigdy nie zakładaj się z Axelem Taylorem, Isabelle. Nigdy.
Axel?
+30 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz