Moja dzisiejsza zmiana zakończyła się dość szybko, a wszystko dzięki dobremu humorowi jaki dopisywał właścicielce. Wypuściła mnie wcześniej, choć wiedziałam, że kiedyś to wypomni i będzie oczekiwać w zamian nadgodzin. Jednak nie miałam nic przeciwko, bo moje życie i tak nie jest zbyt ciekawe. Raczej spędzałam wieczory w domu, albo wychodziłam ćwiczyć. Nic specjalnego.
Mimo to, późnym popołudniem zdecydowałam, że wyjdę z domu i trochę się zabawię. Nie miałam a bardzo z kim iść, ale raczej nie sądziłam, że ktoś będzie chciał coś mi zrobić.
Zmieniałam zdanie jeszcze kilka razy, ale ostatecznie podjęłam decyzję, że wychodzę. Rozpoczęłam przygotowania, które nie trwały długo. Umycie włosów, lekki makijaż podkreślający urodę i wybranie prostej, ale podkreślającej figurę sukienki. Było zimno, więc czarny płaszcz okrył moje plecy. Twarz zasłoniłam szalem, kryjąc gardło przed mroźnym powietrzem. Pożegnałam Kruka, który wyglądał jakby miał ochotę wyśmiać mój dzisiejszy pomysł.
Na dworze było już ciemno, ale księżyc w pełni oświetlał przyjemnie okolicę. Dzięki temu nie musiałam bać się o ujawnienie niezdarności i mogłam iść jak przystało na człowieka.
Kiedy stanęłam pod drzwiami klubu poczułam nieprzyjemną woń i zobaczyłam ile tak naprawdę siedzi w środku ludzi. Natychmiast zawróciłam, przeklinając moje pomysły.
Nagle poczułam jak ktoś mocno wbija się w moje ramię. Odruchowo krzyknęłam, łapiąc się za bolące miejsce.
- Uważaj trochę. – syknęłam, poddenerwowana sytuacją. Choć bardziej chyba wkurzał mnie fakt, że w ogóle wyszłam z domu.
- To ty na mnie wpadłaś. – usłyszałam w odpowiedzi niemal warknięcie.
Przewróciłam oczami, choć oprawczyni nie mogła tego zobaczyć. Była mojego wzrostu lub nieco wyższa. W ciemności wyglądała zbyt zwyczajnie żeby coś przykuło moją uwagę.
- Może przeprosisz? – zapytała, kiedy miałam zamiar odejść.
- Za co? Jesteś równie winna jak ja. – zmarszczyłam gniewnie czoło, coraz mocniej się irytując.
Dziewczyna wystawiła mi środkowy palec, który został świetnie podkreślony przez nocne światło. Zaśmiałam się na o jedynie, patrząc jak odmaszerowuje. Kiedy miałam się odwrócić zauważyłam, że coś leży na ziemi, a po chwili okazało się, że marudzie wypadły klucze.
Nie była jeszcze daleko, a ja nie należałam do złych ludzi, więc ruszyłam za nią. Mogłabym śmiać się z jej nieszczęścia, ale liczyłam, że kiedyś ktoś również w takiej sytuacji by mi pomógł.
Niestety okazało się, że kobieta weszła do klubu, z którego jeszcze przed chwilą uciekłam. Postanowiłam oddać klucze do rąk własnych, więc odważnie wkroczyłam do tego przeklętego budynku. Będąc w środku całkowicie zgubiłam orientację i tył nieznajomej. Gdzieniegdzie widziałam obściskujące się pary, o ile nie zwykłych napaleńców. Niektórzy tańczyli, a inni po prostu głośno rozmawiali. Wtedy udało mi się dostrzec tego kogo szukam, więc kroczyłam w tamtym kierunku.
- Zgubiłaś coś. – powiedziałam, podchodząc do niej i wyciągając dłoń ze znajdą.
Byli z nią inni ludzie, którzy najwyraźniej należeli do jednej grupki przyjaciół. Czułam się dziwnie, kiedy wzrok wszystkich padł na mnie, a jedyne na co się wysiliłam to westchnięcie.
Prudence?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz