- Oli? - zapytałem i próbowałem dojrzeć wśród psów czy wydawane odgłosy ciągnięcia nosem należą do niego.
- Nie mam tylu rąk, nie mam jak ich wszystkich głaskać! Brakuje mi rąk!-powiedział bardzo zdesperowanym głosem i pociągnął znów nosem. On płakał. Bo nie mógł głaskać psów?! O boże. Zaśmiałem się i położyłem talerz na stole.
- Chodź do mnie Bell. - powiedziałem do suki i uklęknąłem na dywanie chcąc głaskać sukę której akurat wtedy nie mógł głaskać Oli. - Widzisz już wszystkie są głaskane. - rzekłem do chłopaka, a ten szybko otarł łzy z policzków i znów wrócił do głaskania psów. Uśmiechnąłem się do chłopaka i zmierzchnąłem mu włosy wolną dłonią.
- Dziękuje. - powiedział i wyszczerzył się do mnie przez łzy, które nadal pojawiały się w kącikach jego oczu.
- Proszę. - odpowiedziałem i zaśmiałem się tylko kręcąc głową z niedowierzania.
- Jesteś niemożliwy. - rzekłem i podniosłem się z klęczek. - Na miejsce. - dodałem mówiąc do psów, a te od razu odsunęły się od chłopaka i pognały do siebie.
- Ej! Chciałem jeszcze z nimi posiedzieć. - powiedział oburzony chłopak i przyjął złą minę, która wychodziła mu bardzo pięknie. Pokręciłem głową i poprawiłem swoje włosy.
- Uwierz, że jeszcze moment i przybiegły by kolejne trzy, a wtedy nawet ja bym nie mógł ci pomóc. - odpowiedziałem na jego zdenerwowaną miną. W jego oczach ujrzałem cień zrozumienia jednak szybko to zastąpiło smutkiem.
- I nie mógłbym ich wygłaskać! A one tego chcą! - zaczął mówić chłopak, a ja patrzyłem na niego w szoku. Wielkim szoku i zdziwieniem.
- Oli, proszę Cię... nie płacz ja naprawdę nie wiem co robić w takich momentach. - powiedziałem bardzo, ale to bardzo zdenerwowany sytuacją, w której się znalazłem. Ja serio nie umiem w takich momentach się zachować. Po prostu nie wiem co robić. Oli wystawił w moją stronę ręce, mówiąc tym samym, że chce się przytulić. O cholera. Zasmarcze mi całą koszule! Eh... no dobrze. Podszedłem do chłopaka i przytuliłem się do niego. Chlipał w moją koszule wartą 800 avarów, a ja cierpiałem razem z nim. Głaskałem go po plecach, a Oli wtulił się w moje ramię już pijany.
- Już. Spokojnie. Kiedyś na pewno wygłaszczesz je wszystkie. - powiedziałem próbując go pocieszyć by uratować swoją koszulę. Proszę! Nie płacz już! Moja koszula cierpi! Mój portfel mówi nie!
- Ale obiecujesz? - zapytał Oli, który chlipał dalej i odsunął się trochę od mojego ubrania, które już było mokre od jego łez. Spojrzał mi w oczy, jego były całe załzawione i czerwony.
- Oczywiście. - powiedziałem z lekkim nieśmiałym uśmiechem, który chłopak odwzajemnił i pokiwał głową zadowolony z tego jak przebiegła sytuacja. Wytarł swoje nadal mokre policzki i pociągnął nosem.
- Gdzie masz łazienkę? - zapytał, a ja wskazałem mu drzwi prowadzące do wybranego pomieszczenia. Chłopak powoli wstał i ruszył do łazienki by pewnie się ogarnąć na spokojnie. Westchnąłem i spojrzałem na swoją koszulę, tak jak myślałem nadawała się do brudów. Ruszyłem do kuchni, przyniosłem stamtąd resztę jedzenia i przeniosłem to na stół w salonie. Kiedy Oli nadal nie wychodził z łazienki stwierdziłem, że pójdę się przebrać, a raczej zmienić koszulę. Obsmarkaną koszulę. Wszedłem powoli na górę i skierowałem się od razu do swojej garderoby. Wziąłem swoją ulubioną czarną zwykłą bluzkę bokserkę. Koszulę zdjąłem i rzuciłem do prania. Skierowałem się po schodach na dół przekręcając koszulkę z lewej na prawą stronę. Kiedy zszedłem na dół i wreszcie założyłem ubranie zauważyłem siedzącego Oliego na kanapie, który się we mnie wpatrywał. Zaśmiałem się z jego miny.
- Wolisz bym zdjął? - zapytał, a ten od razu zarumienił się. Burak, który padł na jego twarz był wielki. Jego oczy iskrzące się od alkoholu jeszcze bardziej to dopełniały. Uśmiechnąłem się widząc jego minę i skierowałem się w jego stronę. Wziąłem paczkę papierosów, które leżały na stoliku i włożyłem jednego do ust wziąć patrząc na czerwoną buzi Oliego. Zdecydowanie był zawstydzony. Bardzo zawstydzony. Usiadłem na sofie i odpaliłem papierosa. Włączyłem także telewizor i od razu uruchomiłem youtube włączając muzykę.
- Jeżeli chcesz to pal. Nie myśl już o moim pięknym ciele. - powiedziałem do niego, a ten o ile to w ogóle możliwe zrobił się jeszcze bardziej czerwony. Zaśmiałem się znów i zaciągnąłem się papierosem, kochałem onieśmielać ludzi, a powiedzmy szczerze. Widziałem, że Oli wolał chłopaków, a przecież ja dla wielu wyglądam idealnie. Ładne ciało, kości policzkowe, cudowne włosy... posiadałem wszystkie atrakcyjne cechy. Byłem także wysoki co wielu to podniecało, nie tylko dziewczyny, ale i chłopaków. Powiedzmy więc sobie teraz prawdę. Oli na pewno chciałby ze mną się przespać, albo mu się podobam. Jednak! Coś go trzymało. Nie wiem jednak co. Bardzo mnie to zastanawiało, wyrzuciłem niedopałek do popielniczki i wreszcie sięgnąłem po grzankę. Moje cudowne jedzenie! Jeju jak ja je kochałem! Przecież to jest cudowne. Kocham ten smak. Naprawdę... pamiętam jak Kat zrobiła mi je po raz pierwszy i byłem załamany, że dopiero wtedy je odkryłem. Tyle zmarnowanych lat bez tego cuda... jednak musiałem się z tym pogodzić. Wpadnięcie w depresje przez grzanki to raczej słaby pomysł. No ale cóż, jak kto woli. Niektórzy może i z tym mają problemy? Spojrzałem jak Oli sięga po paczkę papierosów i wyjmuje jednego.
- Spróbuj tych dobroci. Kocham je, więc to wiele znaczy, że chce się nimi z tobą podzielić. - powiedziałem do chłopaka z pełną buzią.
Oli? xD
+20 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz