Strony

11 kwi 2020

Od Angeline CD. Archiego

Czułam się jak nie ja. W sensie… Dzień spędziłam typowo, w końcu nagrywałam filmiki dla Żelków. Jednak po poznaniu Archibalda byłam już jakby inna. Czułam do niego pewną niechęć, zresztą jak do większości mężczyzn. W pewien sposób bałam się też z nim rozmawiać, w końcu nie znałam ani jego myśli, ani planów, ani niczego. Przerażała mnie myśl, że zaraz nieoczekiwanie mnie złapie, dotknie, a ja, zamiast spokojnie zareagować, nagle krzyknę.
Ale im więcej czasu z nim spędzałam, tym zaczynałam się czuć bardziej swobodnie. Nie było to do mnie podobne i bardzo dobrze o tym wiedziałam. Aż za dobrze. Dlatego w końcu zaczęłam się stresować, że powiem lub zrobię coś nieodpowiedniego.
Zaskoczył mnie fakt, gdy wyraził chęć usłyszenia, jak śpiewam. Potem te jego komplementy! A nie, przepraszam, on mówił prawdę. Zawstydził mnie tym. No i jeszcze ta jego chęć odprowadzenia mnie do domu…
Zamiast coś powiedzieć, zgodzić się lub stanowczo zaprzeczyć, stałam wbita w ziemię z delikatnie rozwartą szczęką, czekając na zaproszenie do odpowiedzi.
- Angeline? - Dopiero moje imię wyrwało mnie z zadumy. Szybka decyzja, Ange. Zgodzić się czy nie?
- Może nie… I tak dużo czasu ci zabrałam… - spróbowałam pójść drogą pokojową, nie mówiąc mu wprost, że nie chcę.
- Jednak ja z chęcią cię odprowadzę – uśmiechnął się do mnie. Miał uroczy uśmiech, musiałam mu to przyznać. I wbrew pozorom z chęcią chciałabym się zająć jego „czupryną”. Jaka ja jestem dziwna.
- No dobrze… - Przegrałam.
Skierowaliśmy się ku wyjściu z parku. Wspomniałam chłopakowi adres, na którym mieszkałam, żeby mógł w głowie wyobrazić sobie ewentualną drogę do domu. W międzyczasie dostałam już SMS-a od Esmeraldy z pytaniem, gdzie jestem. Szybko jej odpisałam, że właśnie wracam do domu, bo byłam w parku nagrywać. Nie musi wiedzieć, co i z kim. Jestem pewna, że i tak potem obejrzy filmiki.
Za to między mną, a Archim nastała cisza. Jak ja tego nienawidzę! Myśl, Ange, myśl! Jakiś temat, żeby nie było tak dziwnie! Cokolwiek…
- Skoro masz klub bokserski… To prowadzisz jakieś treningi dla nowicjuszy? - BUM HEADSHOT. Jestem mistrzem w wymyślaniu tematów…
- Tak, czasem tak. A co, chcesz wpaść i się nauczyć? - …albo i nie. Byłoby to samo, co wcześniej, zdziwiona Angeline, ale w porę się ogarnęłam i postarałam o sensowną odpowiedź.
- Nie… Nie wiem. Może. Pytanie orientacyjne – Powinnam naprawdę dostać jakąś nagrodę, jeśli chodzi o odpowiedzi. Usłyszałam, jak rudowłosy się śmieje.
- Mogę ci potem napisać adres. Tylko daj znać, jak się zdecydujesz, bo nie zawsze tam przebywam i mam czas – powiedział. No i pięknie, kolejna propozycja, którą wstyd byłoby mi odmówić. Czemu życie mi to robi!
Teraz szłam z Archibaldem między kamienicami. Ulicą jechało dosyć sporo samochodów, za to na chodnikach były pustki. I dobrze, bo nie przepadałam za tłumami. Wbrew pozorom, łatwo udawało mi się w nich pogubić i kompletnie pomylić strony. Zwłaszcza, idąc z nosem w telefonie.
Mijaliśmy różne sklepy i kawiarnie i przy każdym zaglądałam przez okno lub na wystawę, aby się choć trochę zorientować, gdzie co jest. Moją uwagę przyciągnął sklep z gitarami i ukulele przywieszonymi za szybą. Małe wersje gitarek występowały w różnych kolorach i były bardzo urocze. Granatowe ukulele z motywem motyli aż za bardzo mnie zauroczyło.
- Ładny kolor – usłyszałam nad sobą męski głos i aż się wzdrygnęłam. Tylko resztkami sił opanowałam się przed wrzaskiem, przypominając sobie o Archim, który mnie odprowadzał.
- Tak, ładny… - zgodziłam się z nim, po czym ruszyłam do przodu. Aż za ładny.

Archibald?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz