- Dzwonię ze zleceniem.
- Jakim ?
- Porozmawiajmy w cztery oczy, najlepiej u Ciebie, będę za chwilę.
- Dobra
Andre przez telefon wydawał się bardzo podekscytowany, to musiała być fajna robota. Zobaczyłem jak, mężczyzna w garniturze idzie w stronę moich drzwi. Poszedłem więc je otworzyć.
- Dobrze się trzymasz. - stwierdziłem, patrząc na kolesia grubo po siedemdziesiątce.
- Póki jest robota i nie siedzę na emeryturze, to się człowiek tak szybko nie starzeje.
Przeliśmy do salony, wzięłam dwie szklanki, postawiłem na stoliku razem z kilkoma rodzajami whisky, do wyboru. Męczyna wyjął dwa cygara i poczęstował mnie, po czym napełnił swoją szklankę.
- To, co masz takiego dla mnie ?
- Śliczna dziewczyna, zamknięta w domu swoich rodziców, nawet tobie by się spodobała, jednak mój klient chce ją dla siebie. Ma zostać przetransportowana trzy tysiące kilometrów stąd.
- Co to za facet ?
- To Bogaty władca, ma osiem żon, niestety już mu się znudziły. Młody około trzydziestu lat chce, aby dziewczyna była przyuczona. Proponuje za nią tyle kasy, że postawisz sobie tutaj własny zamek.
- Czyli mam ją porwać, uwieść, przystosować, a potem przetransportować do klienta ?
- Tak dokładnie. Tutaj masz jej zdjęcie-mężczyzna podał mi fotografie.
Spojrzałem na dziewczynę, widniejącą na zdjęciu, na odwrocie był skrawki informacji. Imię, nazwisko, wiek, oraz adres.
- Myślę, że da się to załatwić. - uśmiechnąłem się sam do siebie. Chociaż przyznam, dziewczyna ze zdjęcia była wyjątkowo atrakcyjna, wolałbym zachować ją dla siebie, niż wysyłać ja w daleką podróż dla obcego faceta.
- Wierze w Ciebie, wiem, że inni mogliby mnie wykiwać, ale nie ty Dymitrze, ty byś mnie nie zdradził synu prawda.
-Oczywiście, że nie. Ile mam na to czasu ?
- Za sto dni ma siedzieć jako, żona naszego klienta.
- Czemu aż tyle czasu mi dajecie ?
- Ma być perfekcyjnie przystosowana do nowego życia. Jasne ?
- Jasne. - odłożyłem fotografie na stół i upiłem kolejny łyk ze szklanki.
Gdy starzec opróżnił naczynie i dopalił cygaro, wstał i skierowała swoje kroki do wyjścia. Zamknąłem za nim drzwi. Jeszcze raz sięgnąłem po fotografię i dokładnie przyjrzałem się postaci.
Nazajutrz nadszedł czas, aby wcielić swój ostrożny plan w życie. Podjechałem autem pod jej adres, zaparkowałem kawałek dalej, obserwowałem dokładnie okolice, rytm dnia jej rodziny oraz ją. Po tygodniu dokładnego i regularnego obserwowania jej wiedziałem, gdzie pracuje, o których godzinach zajmuje się psami, kiedy chodzi na boks. Z tym było łatwo, gdyż zacząłem nawet chodzić na te samą siłownię co ona, jako że trenowałem boks, nie wzbudzało to podejrzeń, iż mnie tam widywała. Czasami jadałem obiady w restauracji, w której pracowała, nawet kilka razy zamieniłem z nią jakieś zdanie. Gdy tego wieczoru wracała z pracy, wszystko było przygotowane. Siedziałem w samochodzie, a dwóch moich kupli wybiegło zza rogu, aby napaść dziewczynę. Szybko wcisnąłem gaz, wysiadłem z auta i stanąłem w jej obronie, ujawniając swoją obecność. Obaj faceci dostali solidnie po mordzie, na co byli przygotowani i zrezygnowali z dalszego szarpania dziewczyny.
- Nic Ci nie zrobili ? - spytałem lekko zaniepokojony.
- Nie chyba wszystko w porządku. Dziękuję za ratunek.
- Daleko mieszkasz ?
- Nie, zazwyczaj jeżdżę autem, ale akurat jest u mechanika.
- Podwiozę Cie-oznajmiłem.
- Nie znam Cię ...
- Uratowałem Cię, raczej nie miałbym wobec Ciebie złych zamiarów-uśmiechnąłem się łobuzersko i puściłem jej oczko.
- No dobra.
Dziewczyna wsiadła do mojego auta, podała mi adres i ruszyliśmy.
- Mam na imię Dymitr-uznałem, że to dobry moment, aby się przedstawić.
- Hermione
- Bardzo ładne imię-stwierdziłem.
- Lubisz imprezować ?
- Czemu pytasz ?
- Jestem właścicielem klubu Lux, gdybyś chciała, możesz tam kiedyś przyjść...Postanowiłem, że trzeba z nią złapać kontakt, uśpić czujność, zaprzyjaźnić się, poznać, udawać, że mi się podoba, uwieść i rozkochać w sobie do szaleństwa, zdobyć jej zaufanie, uwieść, dopiero potem pokazać oblicze. To był mój plan i musiałem się go trzymać.
Hermione?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz