- Nie, czekałem na ciebie – odpowiedział, lustrując mnie wzrokiem od
góry do dołu.
- No to jestem – odparłam. Zerknęłam na Dymitra, który siedział w
bezruchu i definitywnie nad czymś myślał.
- Co tam jest ciekawego w tym oknie, że tak siedzisz i patrzysz? –
uniosłam brew i założyłam ręce pod piersiami.
- Nic, cały czas chodzą za mną problemy z pracy – odpowiedział i wstał.
Nałożył sobie na talerz kilka sajgonek, a ja idąc jego tropem zrobiłam to samo.
Zajrzałam jeszcze do lodówki i wyciągnęłam z niej słodki sos chili. Nie zastanawiając
się dłużej nałożyłam go sobie odrobinkę i zamoczyłam w niej jedną sajgonkę.
- Co wydarzyło się w pracy, że cię to gnębi? – zapytałam, biorąc kęs.
- Musiałem zwolnić kilka osób. Szukam cały czas kogoś kto by mógł mi
pomóc za barem – westchnął.
- Nie potrafię robić drinków więc raczej się nie przydam.
- Mogę cię wtajemniczyć w te przepisy, powiedziałem, że niejednego
mogę cię nauczyć – spojrzał na mnie. – Gdybyś potrzebowała pracy będę czekał na
twój odzew.
Zmieniłam temat rozmowy. Fakt faktem nagły przypływ gotówki nie byłby
zły, jednak nie chciałam pozwolić, by mężczyzna za bardzo kontrolował moje
życie. Skończyliśmy jeść, a ja zebrałam talerze i ruszyłam w stronę zlewu.
- Zostaw, ja to zrobię – powiedział, wstając. Wziął naczynia i włożył
je do zmywarki. Ściągnęłam ręcznik z głowy, a moje mokre loki opadły na
ramiona. Delikatnie przeczesałam dłonią włosy, a Dymitr stanął niebezpiecznie
blisko mnie. Złapał za loka, nawinął go sobie na palec i powąchał. Poczułam się
nieswojo; brak bielizny powodował, że byłam nieco przerażona. Kto wie, co
mężczyzna miał w głowie. Zaczęłam się wycofywać, jednakże stojący za mną blat
usilnie przeszkodził mi w tym. Przełknęłam ślinę.
- Znowu się mnie boisz; twoje włosy bardzo ładnie pachną. Powinnaś
częściej chodzić w moich koszulkach, masz zgrabne nogi i świetną figurę. Wyglądasz
bardzo sekowanie – powiedział, odsuwając się ode mnie. Nie wiedziałam za bardzo
co mam powiedzieć, stałam w bezruchu, dopóki mój telefon nie wydał z siebie
dźwięku przychodzącej wiadomości. Wzięłam go do ręki, odblokowałam i przeczytałam
wiadomość. Ze zdziwienia zatkało mnie i nie wiedziałam co powiedzieć.
- Są wyniki – zaczęłam, z niedowierzaniem patrząc na Dymitra. – Wygrałam.
Zgłosiłam bloga w ostatniej chwili i wygrałam. Boże, pieniądze są już na moim
koncie.
Ciężko mi było złapać oddech. Odłożyłam komórkę na bok.
- Czyli co – na twarzy mężczyzny pojawił się lekki uśmiech. – Jedziesz
ze mną?
- Nie mam pojęcia, czy maczałeś w tym palce – westchnęłam. – Ale skoro
taka była umowa to chyba nie mam wyjścia.
Przeczesałam dłonią loki. Nie dochodził do mnie fakt, że w ciągu
niecałego dnia mój majątek zwiększył się o jakieś pięćdziesiąt kafli. To
całkiem sporo, wystarczająco by rzucić poprzednie życie i wynająć sobie
niewielką kawalerkę gdzieś z dala od centrum, jednak nie mogłam tego zrobić.
Nie mogłam pozostawić swojego rodzeństwa zdanych na łaskę Adriusa czy też
rodziców. Tak czy tak, teraz dzieciaki były u dziadków, a ja mam lecieć gdzieś
na wakacje z obrzydliwie bogatym mężczyzną, którego znam od kilku dni. Co może
pójść nie tak?
- Podrzucę cię do domu i spakujesz najpotrzebniejsze rzeczy – zaczął Dymitr,
odkładając telefon. Chyba z kimś rozmawiał, ale tak się zamyśliłam, że tego nie
dostrzegłam. Zaczął iść w stronę garażu, a ja posłusznie podreptałam za nim i
wsiadłam do jego samochodu. Olałam już fakt, że dalej miałam na sobie tylko
jego koszulkę i swoje buty.
Po kilku minutach znaleźliśmy się pod moim domem. Planowo Adrius
powinien być teraz w pracy, więc nikt nie zobaczyłby mnie w takim stroju.
- Zaczekaj, za chwilę wrócę – powiedziałam, zerkając na Dymitra. Nie
chciałam, żeby wchodził do środka, nie uważałam, że byłby to najlepszy pomysł
by widział, jak mieszkam. Widać było, że chciał ze mną dyskutować, jednak
uniósł ręce do góry, a ja wysiadłam z samochodu. Starając się, by sąsiedzi mnie
nie zobaczyli z prędkością światła otworzyłam kluczem drzwi i zniknęłam za
nimi. Wydawało mi się, że powiew wiatru nieco podniósł koszulkę, ale nie
zwróciłam na to większej uwagi. Prędko weszłam po schodach na górę do swojego
pokoju i ubrałam na siebie bieliznę i spodnie. Zostawiłam na sobie koszulkę Dymitra,
jednak podwinęłam ją nieco do góry. Złapałam za torbę z siłowni i otworzyłam
szafę. Nie wiedziałam, co dokładnie mam pakować; mężczyzna nie powiedział mi
jaki jest cel naszej podróży. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć. Gdybym była
obrzydliwie bogatym facetem to gdzie zabrałabym jakąś laskę na wakacje? Góry
odpadały, jakieś oblodzone miejsce też. Postawiłam, że docelowo zabiera mnie nad
jakąś plażę. Spakowałam dwa stroje kąpielowe, krótkie koszulki i kilka par
spodenek. Oprócz tego wrzuciłam bieliznę, kosmetyki i ulubioną poduszkę.
Zadowolona zasunęłam torbę i zeszłam na dół, gdzie stał Dymitr.
- Mówiłam, że masz siedzieć w samochodzie – jęknęłam.
- Mieszkasz w całkiem fajnym domu – odparł, nie zwracając uwagę na to
co wcześniej powiedziałam. Cicho zaklęłam pod nosem. Wyciągnęłam z kieszeni
klucze i zabrzęczałam nimi, by dać do zrozumienia mężczyźnie, że chcę zamknąć
drzwi. Posłusznie odsunął się na bok i stojąc blisko mnie zerkał na to co
robię. Machnęłam włosami i stanęłam obok samochodu Dymitra. Bez słowa wsiadłam
do niego, a torbę położyłam pod nogami. On też wsiadł do pojazdu i chwilę później
znaleźliśmy się na drodze.
- Powiesz mi dokąd w ogóle się wybieramy? – spytałam.
Dymitr?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz