Strony

14 wrz 2020

Od Conrada cd Sharon

Wlepiłem wzrok w odchodzącą dziewczynę i breloczek w dłoni Daphne. Złota kobieta, naprawdę. Podniosłem się i złapałem dziewczynkę za ramię.
-Słonko, ta Pani dała ci coś ładnego, cennego. Myślisz, że powinniśmy jej za to jakoś podziękować?- Spytałem z nadzieją w głosie. Mała zrobiła wielkie oczy i pokiwała głową. Usadziłem dziewczynkę i poprosiłem obsługę na spojrzenie na nią przy wolnej chwili, żeby gdzieś nie polazła i wyszedłem szybko z lokalu. Wiatr przyjemnie zawiał mi w twarz. Odetchnąłem i złapałem się lekko za kark. Dzisiejszy dzień był już zdecydowanie za długi. Podszedłem do bliskiej o parę kroków kwiaciarni i kupiłem kwiatka w doniczce. Jakiś ładny, prosty kwiatek. Zapłaciłem za dodatkową kokardkę i wyszedłem, ściskając zawiniątko pod pachą. Dawno nie kupowałem kwiatów. Ostatnio? Chyba jak byłem jeszcze z mamą małej. Moje życie towarzyskie zmarło w momencie pojawienia się dziecka. Czy żałowałem? Może? Nie. Zdecydowanie nie. Daphne mnie zmieniła, w stu procentach. Ale nie bym dał za dzień bez trosk? Bez dziecka na karku? Chyba dopiero jak młoda pójdzie na studia. A i kto mnie wie? Otworzyłem drzwi kawiarni i wpuściłem ze sobą powiew jesiennego wiatru. Podszedłem do lady i kupiłem paczkę ciastek. Moje ulubione, Orzechowo czekoladowe. Wsadziłem w kwiatka i podszedłem do stolika. Mała podskakiwała na krześle i wyraźnie walczyła ze swoim nadpobudliwym usposobieniem. Kiedy mnie zobaczyła, wyskoczyła z krzesła i złapała mnie za rękę.
-Zdejmę płacz i pójdziemy podziękować, dobrze?- Uśmiechnąłem się do małej i pogłaskałem ją po dłoni.
-Tak! Ta Pani się nie spodzieje!
-Spodziewa się.
- Spodziewa- Poprawiła się i złapała kwiatek z mojej dłoni. Obejrzała go z każdej strony i zagryzła usta, patrząc na ciastka.
-Zjadłaś już swoje?- Spytałem odwracając uwagę Daph od zakazanego owocu. Pokiwała głową i złapała mnie za rękę. Ruszyliśmy ku stolikowi, przy którym siedziała dziewczyna.
-Przepraszam? Sharon?- Odwróciłem jej uwagę od telefonu.
-Tak?- Odwróciła się i zmarszczyła lekko brew. Pchnąłem Daphne w jej kierunku, mała wepchnęła jej w ręce prezent i nagle była za moimi nogami. Westchnąłem i uśmiechnąłem się odrobinę sztucznie.
-Daphne chciała ci bardzo podziękować za prezent i obiecuje, że nie będzie już nikomu kradła kluczy. Prawda?- Spojrzałem na chowającą się za mną dziewczynkę. Pokiwała entuzjastycznie głową i wychyliła się, obdarzając Sharon uśmiechem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak młoda musiała być Sharon. Przy niej z moim zmęczeniu musiałem wyglądać jak starszy pan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz