Problemy lubiły zwalać mi się na
głowę. Zaborcza Mia, problemy z Valerio a do t ego mój przyjaciel, który
sprzedawał moje piosenki konkurencji, bo według niego, nie zarabiał godnej
kwoty. Nie wytrzymałem, a moja pięść zderzyła się z twarzą bruneta. Ten
poleciał do tyłu, aby następnie rzucić się w moim kierunku. Byłem wdzięczny
mojemu bratu za to, że od zawsze uczył mnie jak się bić.
- Kurwa mać! Chłopaki spokój! Hamilton, co się dzieje?
- Zapytaj jego, już wiem skąd „Skeleton”, miał nasze piosenki. Widać, nawet własnemu przyjacielowi nie można ufać. Nie wiem jak wy, ja nie mam ochoty na dyskusję. Zadzwońcie, jak coś wymyślicie. Nie będę grał z tym człowiekiem. Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem ze studia, doskonale wiedziałem, że za mną podążyła Beth. Złapała mnie za rękę w momencie, kiedy chciałem wyjść z budynku. Odwróciłem się w jej stronę, wyraz mojej twarzy widocznie nieco ją przeraził. Widziałem szok oraz zdezorientowanie w jej oczach. Nic nie mówiła, trzymała mnie jedynie za rękę, a ja dosłownie czułem, jak całe moje zdenerwowanie powoli znika. Uśmiechnąłem się delikatnie do dziewczyny.
- Jest okej Beth, po prostu muszę ochłonąć. Posłuchaj, jadę do domu, ale jak masz ochotę, możesz wpaść wieczorem. Przyznam, że spędzenie czasu w zajebistym towarzystwie by mi pomogło. Poza tym muszę jeszcze zadzwonić do Valerio.
Beth uśmiechnęła się i pokiwała głową. Niemal natychmiast podesłałem jej swój adres w SMS, aby nie zapomniała, po czym po prostu ruszyłem do domu. Kiedy znalazłem się pod blokiem, gdzie spędziłem prawie dwie godziny na rozmowie z bratem. Valerio jak zawsze nie wiedział, kiedy przestać pierdolić o głupotach, jednak mimo wszystko, cieszyłem się, że ponownie odnowiłem z nim kontakt.
Od zawsze uciekałem od przeszłości, a w momencie kiedy V zaczął zajmować się gangsterką, nie byłem z tego zadowolony. Nie wyobrażałem sobie, że mój własny brat może robić ludziom krzywdę, aby przeżyć. A teraz, cóż, powoli sam dawałem się wciągać w jego gierki. Ale nie mogłem go zostawić. Mimo wszystko zawsze byliśmy połączeni więzami krwi.
Resztę dnia spędziłem w domu, ubrany w stare, znoszone już dresy z kilkoma dziurami i białą koszulkę, która nie nadawała się już na wyjście do ludzi. Miałem jeszcze dwie godziny do przyjazdu Beth, od której dostałem już wiadomość, że mam liczyć się z tym, że o godzinie dwudziestej będzie stała pod moimi drzwiami. Moja ukochana kotka leżała mi na kolanach, kiedy ja popijałem piwo, oglądając jakiś głupi serial. Nigdy nie wiedziałem, co ludzie widzieli w telenowelach. To nie ma sensu, a w każdym odcinku ktoś kogoś zdradza, a przyjaciele okazują się wrogami. Bez sensu.
W pewnym momencie poczułem, jak moja kotka wbija mi pazury w nogę. A po chwili zeskoczyła z kolan i miaucząc, usiadła na ziemi i wpatrywała się we mnie z wyczekiwaniem. Czasami miałem wrażenie, że ten zwierzak rozumiał więcej, niż myślałem, bo zawsze pilnowała moich spotkań. Wywróciłem oczami, po czym ruszyłem do pokoju, a następnie do łazienki. Stojąc pod prysznicem, wróciło do mnie zdenerwowanie, które ogarnęło mnie w studiu. Momentalnie się spiąłem, nie mogłem zrozumieć, dlaczego mój przyjaciel zrobił mi coś takiego.
Po chwili jednak stwierdziłem, że nie chcę, aby Beth musiała patrzyć na mnie, jak wkurwiam się na cały świat, więc wyszedłem spod prysznica i przebrałem się w czarną koszulkę i tego samego koloru joggery. Nie lubiłem chodzić po domu w jeansach, zostawiałem je jednie na wyjścia do ludzi. Włosy zostawiłem w nieładzie, po czym wróciłem na kanapę, czując oceniające spojrzenie mojego kota.
- To głupie, dlaczego ona po raz kolejny ryczy, jak nic jej się nie stało?
- Było wyjaśnione! To przez Pablo, szmaciarz zdradził ją z jej siostrą! – Beth żywo gestykulowała, próbując wyjaśnić mi sens tej sceny.
- Ale przecież oni nie są już razem, powiedział jej, że to koniec. – Wywróciłem oczami.
- Ale to nie daje mu prawda do obracania jakiejś szmaty zaraz po tym,
Nie chciałem się kłócić, jednak już po chwili zostawiłem Beth przed telewizorem i ruszyłem do kuchni. Zabrałem się do robienia kolacji – na co dziś składały się naleśniki. Nie miałem kompletnie ochoty na nic innego. Poza tym i tak musiałem zarwać noc, aby na jutro mieć zarys kolejnej piosenki. Na moje szczęście, z tego co wiedziałem, mój drogi przyjaciel został wydalony z zespołu.
- Co tam? Dalej przeżywasz tę sytuację ze studia? Dowiem się w końcu, co takiego się stało? Wyglądałeś naprawdę kiepsko…
- Sprzedawał piosenki. Zgrywał je z dysku w studio, potem zanosił do konkurencji. Zbijał z tego niezłą kasę. – Wzruszyłem ramionami, przerzucając naleśniki na patelni.
- Szczerze, nie wiem co ci powiedzieć. Zachował się jak kretyn i tyle.
- Daj spokój, wywaliliśmy go. Mamy zamiar zgarnąć na jego miejsce mojego starego znajomego, graliśmy razem w kosza w czasach liceum. Nie zapomnę, jak kiedyś podciągnął się do tego stopnia, że usiadł w koszu. Na szczęście, był strasznie szczupły i lekki. Ostatnio wrócił do miasta, może uda się go zwerbować do ekipy.
- Tak po prostu go zastąpicie? Fani tego nie odczują?
- Pewnie, że odczują, ale mamy zamiar nagrać sprostowanie. Poza tym on sam nie ma do nas pretensji o to, że go wyrzuciliśmy. Mówił, że sam chciał odejść. Ale i tak, to nie zmienia faktu, że nie mam zamiaru mu tego wybaczyć.
Resztę czasu, spędziliśmy w milczeniu. A moja kotka widocznie upodobała sobie Beth, jako poduszkę i drapak. Kiedy naleśniki znalazły się na talerzu, postawiłem je przed telewizorem.
- Jeśli jeszcze czegoś potrzebujesz, bierz z lodówki. Czuj się jak u siebie Beth.
- Kurwa mać! Chłopaki spokój! Hamilton, co się dzieje?
- Zapytaj jego, już wiem skąd „Skeleton”, miał nasze piosenki. Widać, nawet własnemu przyjacielowi nie można ufać. Nie wiem jak wy, ja nie mam ochoty na dyskusję. Zadzwońcie, jak coś wymyślicie. Nie będę grał z tym człowiekiem. Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem ze studia, doskonale wiedziałem, że za mną podążyła Beth. Złapała mnie za rękę w momencie, kiedy chciałem wyjść z budynku. Odwróciłem się w jej stronę, wyraz mojej twarzy widocznie nieco ją przeraził. Widziałem szok oraz zdezorientowanie w jej oczach. Nic nie mówiła, trzymała mnie jedynie za rękę, a ja dosłownie czułem, jak całe moje zdenerwowanie powoli znika. Uśmiechnąłem się delikatnie do dziewczyny.
- Jest okej Beth, po prostu muszę ochłonąć. Posłuchaj, jadę do domu, ale jak masz ochotę, możesz wpaść wieczorem. Przyznam, że spędzenie czasu w zajebistym towarzystwie by mi pomogło. Poza tym muszę jeszcze zadzwonić do Valerio.
Beth uśmiechnęła się i pokiwała głową. Niemal natychmiast podesłałem jej swój adres w SMS, aby nie zapomniała, po czym po prostu ruszyłem do domu. Kiedy znalazłem się pod blokiem, gdzie spędziłem prawie dwie godziny na rozmowie z bratem. Valerio jak zawsze nie wiedział, kiedy przestać pierdolić o głupotach, jednak mimo wszystko, cieszyłem się, że ponownie odnowiłem z nim kontakt.
Od zawsze uciekałem od przeszłości, a w momencie kiedy V zaczął zajmować się gangsterką, nie byłem z tego zadowolony. Nie wyobrażałem sobie, że mój własny brat może robić ludziom krzywdę, aby przeżyć. A teraz, cóż, powoli sam dawałem się wciągać w jego gierki. Ale nie mogłem go zostawić. Mimo wszystko zawsze byliśmy połączeni więzami krwi.
Resztę dnia spędziłem w domu, ubrany w stare, znoszone już dresy z kilkoma dziurami i białą koszulkę, która nie nadawała się już na wyjście do ludzi. Miałem jeszcze dwie godziny do przyjazdu Beth, od której dostałem już wiadomość, że mam liczyć się z tym, że o godzinie dwudziestej będzie stała pod moimi drzwiami. Moja ukochana kotka leżała mi na kolanach, kiedy ja popijałem piwo, oglądając jakiś głupi serial. Nigdy nie wiedziałem, co ludzie widzieli w telenowelach. To nie ma sensu, a w każdym odcinku ktoś kogoś zdradza, a przyjaciele okazują się wrogami. Bez sensu.
W pewnym momencie poczułem, jak moja kotka wbija mi pazury w nogę. A po chwili zeskoczyła z kolan i miaucząc, usiadła na ziemi i wpatrywała się we mnie z wyczekiwaniem. Czasami miałem wrażenie, że ten zwierzak rozumiał więcej, niż myślałem, bo zawsze pilnowała moich spotkań. Wywróciłem oczami, po czym ruszyłem do pokoju, a następnie do łazienki. Stojąc pod prysznicem, wróciło do mnie zdenerwowanie, które ogarnęło mnie w studiu. Momentalnie się spiąłem, nie mogłem zrozumieć, dlaczego mój przyjaciel zrobił mi coś takiego.
Po chwili jednak stwierdziłem, że nie chcę, aby Beth musiała patrzyć na mnie, jak wkurwiam się na cały świat, więc wyszedłem spod prysznica i przebrałem się w czarną koszulkę i tego samego koloru joggery. Nie lubiłem chodzić po domu w jeansach, zostawiałem je jednie na wyjścia do ludzi. Włosy zostawiłem w nieładzie, po czym wróciłem na kanapę, czując oceniające spojrzenie mojego kota.
***
Beth przyjechała niedługo, potem kiedy otworzyłem jej drzwi, przyznaję, że sam jej widok poprawił mi nastrój.
Kiedy oboje zasiedliśmy na kanapie, oraz skończyliśmy kłócić się o to, który z
głupawych seriali będziemy oglądać, zgodnie ocenialiśmy brak sensu w tym, co
oglądaliśmy.- To głupie, dlaczego ona po raz kolejny ryczy, jak nic jej się nie stało?
- Było wyjaśnione! To przez Pablo, szmaciarz zdradził ją z jej siostrą! – Beth żywo gestykulowała, próbując wyjaśnić mi sens tej sceny.
- Ale przecież oni nie są już razem, powiedział jej, że to koniec. – Wywróciłem oczami.
- Ale to nie daje mu prawda do obracania jakiejś szmaty zaraz po tym,
Nie chciałem się kłócić, jednak już po chwili zostawiłem Beth przed telewizorem i ruszyłem do kuchni. Zabrałem się do robienia kolacji – na co dziś składały się naleśniki. Nie miałem kompletnie ochoty na nic innego. Poza tym i tak musiałem zarwać noc, aby na jutro mieć zarys kolejnej piosenki. Na moje szczęście, z tego co wiedziałem, mój drogi przyjaciel został wydalony z zespołu.
- Co tam? Dalej przeżywasz tę sytuację ze studia? Dowiem się w końcu, co takiego się stało? Wyglądałeś naprawdę kiepsko…
- Sprzedawał piosenki. Zgrywał je z dysku w studio, potem zanosił do konkurencji. Zbijał z tego niezłą kasę. – Wzruszyłem ramionami, przerzucając naleśniki na patelni.
- Szczerze, nie wiem co ci powiedzieć. Zachował się jak kretyn i tyle.
- Daj spokój, wywaliliśmy go. Mamy zamiar zgarnąć na jego miejsce mojego starego znajomego, graliśmy razem w kosza w czasach liceum. Nie zapomnę, jak kiedyś podciągnął się do tego stopnia, że usiadł w koszu. Na szczęście, był strasznie szczupły i lekki. Ostatnio wrócił do miasta, może uda się go zwerbować do ekipy.
- Tak po prostu go zastąpicie? Fani tego nie odczują?
- Pewnie, że odczują, ale mamy zamiar nagrać sprostowanie. Poza tym on sam nie ma do nas pretensji o to, że go wyrzuciliśmy. Mówił, że sam chciał odejść. Ale i tak, to nie zmienia faktu, że nie mam zamiaru mu tego wybaczyć.
Resztę czasu, spędziliśmy w milczeniu. A moja kotka widocznie upodobała sobie Beth, jako poduszkę i drapak. Kiedy naleśniki znalazły się na talerzu, postawiłem je przed telewizorem.
- Jeśli jeszcze czegoś potrzebujesz, bierz z lodówki. Czuj się jak u siebie Beth.
Pani Fotograf?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz