Strony

2 lis 2020

Od Elizabeth CD Jasona

Wszystkie kolejne wydarzenia trwały przez dosłownie ułamki sekund. Nie do końca ogarniając co działo się dookoła patrzyłam na to jak Jason zerwał z Mią, następnie Jason pobił jednego kolegę z zespołu, a potem Jason wyszedł ze studia i skierował się w stronę wyjścia, a jeszcze później staliśmy przed drzwiami wyjściowymi, ja trzymałam Jasona za rękę, ten patrzył na mnie zabłąkanym wzrokiem, lecz po kilku chwilach widząc moją minę delikatnie się uśmiechnął. Na widok tego uśmiechu delikatnie zadrżałam i przełknęłam ślinę.

- Jest okej Beth, po prostu muszę ochłonąć - powiedział spokojnie. - Posłuchaj, jadę do domu, ale jak masz ochotę, możesz wpaść wieczorem. Przyznam, że spędzenie czasu w zajebistym towarzystwie by mi pomogło. Poza tym muszę jeszcze zadzwonić do Valerio.
Okropnie zdziwiona pokiwałam głową, a po chwili mój telefon wydał z siebie krótki dźwięk otrzymania wiadomości. Jason pożegnał się i ruszył w swoją stronę, a ja przez kolejne minuty stałam jak wryta w ziemię. Obiekt moich westchnień zaprosił mnie do siebie! Spojrzałam na wyświetlacz komórki i ze zgrozą stwierdziłam, że do wieczora nie zostało tak bardzo dużo czasu i powinnam się stąd ruszyć zanim zapuszczę korzenie w chodniku. Czując niesamowitą ekscytację w brzuchu wsiadłam do nieopodal stojącej taksówki i odjechałam w stronę swojego mieszkania. Potwornie się powstrzymywałam, by nie zacząć trajkotać kierowcy o czekającym na mnie wieczorze. Jeszcze nigdy nie byłam w mieszkaniu Jasona i to był kolejny pierwszy raz, który miałam z nim przeżyć. I w tej samej chwili dotarło do mnie, że na tym pierwszym razie nie powinna skończyć się lista pierwszych razy, które prawdopodobnie miałam przeżyć z Jasonem. Myśląc o tym czułam niesamowite ciepło rozpoczynające się w moim podbrzuszu roznoszące się w inne części ciała. I kiedy już naprawdę chciałam zapiszczeć i obwieścić światu tą niesamowitą nowinę taksówkarz oznajmił mi, że jesteśmy na miejscu i mam mu zapłacić. Z szerokim uśmiechem podałam mężczyźnie banknoty (oczywiście mówiąc mu, by zachował resztę) i po chwili znalazłam się w windzie. W tej malutkiej puszce ciągniętej w górę doszło do mnie, że mój zachwyt i wielka radość były nie do końca na miejscu. Przez bardzo długi czas nikogo nie odwiedzałam i nie miałam zielonego pojęcia jak powinnam się ubrać. Czy powinnam ubrać się w jakąś elegancką sukienkę i szpilki? A może po prostu zostanę przy klasyku, czyli spodnie i koszulka? Czy wypada, żebym przyniosła coś ze sobą? Jakiś upominek? A może wystarczy, że po prostu się pojawię? To miało być spotkanie tylko i wyłącznie na przyjacielskim podłożu, więc chyba nie musiałam się nie wiadomo jak pindrzyć. Starając się by stres nie pożarł mnie całkowicie niemalże na skrzydłach wpadłam do mieszkania i nie oglądając się na jakiekolwiek istoty znajdujące się dookoła mnie (oraz przy okazji prawie zaliczając glebę, kiedy niczym łania zaczęłam wskakiwać z zerową gracją po schodach) weszłam do drugiego pokoju służącego mi jako graciarnię i otworzyłam szafę. Starając się wybrać coś sensownego zastanawiałam się nad genezą niektórych szmatek. Niemożliwe bym z własnej nieprzymuszonej woli kupiła miniówkę w panterkę czy też potwornie różowy jednoczęściowy strój kąpielowy, który miał więcej dziur niż ja kończyn.
Po wielu rozterkach życiowych, debatach, głosowaniach i innych takich w końcu zdecydowałam się na ubranie najprostszego szarego swetra sięgającego mi do połowy ud. Tak jak w przypadku dyskryminowania osób niższych przez tworzenie uniwersalnych wysokich mebli do kuchni inni ludzie tworzą uniwersalne ubrania dla osób mających tak dziesięć, może dwadzieścia centymetrów więcej ode mnie, przez co rzecz dopasowana dla osoby mającej te metr siedemdziesiąt pięć jest dla osoby mającej metr pięćdziesiąt jeden i pół (w sensie, że ja) to ubranie magicznie zamienia się w sukienkę. Chociaż z drugiej strony dzięki temu miałam większą uniwersalność w tworzeniu kreacji. Gdyby na przykład znudziły mi się spodnie bez problemu mogłabym je ściągnąć i zapiąć pasek na swetrze i tadaaa, zupełnie inna kreacja. 
Wzięłam głęboki oddech i wciągnęłam na swój mało krągły tyłek ulubione spodnie. Obejrzałam się w lustrze zamontowanym na drzwiach szafy i po chwili stałam w łazience starając się doprowadzić swoje nieszczęsne włosy do ładu i składu. Jak to czasami się zdarzało, kiedy tylko chciałam zrobić z nimi porządek one sterczały na wszystkie strony i nie było szans by je ułożyć. Zrezygnowana rozczesałam je, wylałam na siebie litry perfumy i po kilku chwilach byłam w drodze na parking. Rozmyślanie nad kreacją na ten wieczór zajęła mi zadziwiająco sporo czasu, a ze względu na to, że chciałam wstąpić do sklepu, by dokupić odpowiedni prowiant musiałam się pośpieszyć.
***
Kilka minut po zaliczonych zakupach znalazłam się pod adresem, który kilka godzin wcześniej otrzymałam w wiadomości. Czując niesamowity ścisk w brzuchu zapukałam do drzwi, które moment później otworzył obiekt mych westchnień. Poddenerwowana weszłam do środka i postawiłam na stole reklamówkę z zakupami. Zasiedliśmy na kanapie, wspólnie wybraliśmy bezsensowny serial, a potem dyskutowaliśmy na jego temat. Pomimo tego, że myślami błądziłam wokół Jasona, udało mi się cokolwiek zapamiętać z fabuły i dzięki temu mogłam mu wyjaśnić jego obiekcje na temat zachowania bohaterów. Misja została zakończona pomyślnie, a mężczyzna po kilku chwilach milczenia ruszył do kuchni by przygotować kolację. Zaciekawiona zerkałam na niego, a czując się niezręcznie w takiej ciszy zagadałam go na temat sytuacji, która wydarzyła się w studiu.
W nieco lepszych nastrojach zjedliśmy naleśniki. Oprócz ogromnych motylków w moim brzuchu czułam ciepło rozpływające się na inne części ciała. Na szczęście na mojej twarzy (chyba) nie znajdowały się rumieńce, przez co Jason nie miał zielonego pojęcia o moim samopoczuciu. Może to i dobrze, nie chciałam by to spotkanie stało się niezręczne. Mieliśmy po prostu spędzić miło czas i tyle.
- Jeśli jeszcze czegoś potrzebujesz, bierz z lodówki. Czuj się jak u siebie Beth - powiedział po czasie Jason. Ciężko było mi stwierdzić, jak poczułam się po tych słowach. Ścisk w brzuchu powiększył się, a serce prawie wyskoczyło mi z klatki. Czemu, kurwa, musiałam się zakochać z kimś kto traktuje mnie tylko i wyłącznie jako przyjaciela?
Czując się jak jedna wielka bomba emocjonalna wyciągnęłam z lodówki schłodzony już alkohol. Szperając po wszystkich możliwych szafkach wyciągnęłam niewielkie szklanki i nalałam do niego trunku. Moment po stuknięciu wypiłam jednym haustem całą zawartość naczynia i lekko skrzywiłam się czując palący smak na języku. Od razu poczułam rozchodzące po całym ciele ciepło, a na mojej twarzy pojawiły się niewielkie rumieńce.
Po dłuższym czasie rozmawiania o wszystkim i o niczym, po wykończeniu niemalże całego alkoholu w mojej głowie zaczęło szumieć, a świat dookoła wirował. Wszystkie złe myśli odeszły w niepamięć, a dla mnie liczyła się tylko i wyłącznie obecność Jasona. Jak gdyby nigdy nic przysunęłam się do niego na kanapie i oparłam głowę o jego ramię, a moja dłoń ostrożnie powędrowała na jego udo.

Panie Hamilton?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz