Zaparkowałam na pustym parkingu i zgasiłam silnik. Van zakasłał i ucichł. Odetchnęłam i otworzyłam drzwi samochodu. Wywiesiłam nogi i oparłam o szarą nawierzchnię. Było już ciemno. Kolejne miasto do zwiedzenia? Prychnęłam do siebie. Zwiedzam najciekawsze zakątki! Niczym dziecko ulicy jestem tam, gdzie nie powinnam być i szukam zarobku. Wysiadłam z samochodu i rozprostowałam kości. Coś strzeliło mi w karku. Potarłam lekko brzuch, słysząc, jak uciążliwie domaga się posiłku. Ostatnie dni były słabe. Nie miałam za co kupić jedzenia, w samochodzie tliły się resztki paliwa, a ja szukałam czegokolwiek. Rozejrzałam się i cofnęłam do drzwi auta. Wyciągnęłam bardziej wyjściowe ubrania i jakieś resztki makijażu. Dzisiaj muszę zarobić. Ubrałam się, nałożyłam makijaż, oglądając się w kawałku stłuczonego lustra, które przyczepiłam do drzwi auta. Lepsze takie niż lusterka. Ubrana i wymalowana ruszyłam w kierunku żywej części miasta. Śmiech ludzi, muzyka, zapach tytoniu. Boże jak ja nienawidzę zapachu szlugów. Skrzywiłam się i wypuściłam powietrze ustami. Nie pomagało. Do tytoniu doszedł zapach trawy. Jeszcze gorzej. Obrzydlistwo. Krzywiąc się, szłam dalej. Ktoś na mnie zagwizdał. Odwróciłam się i zmierzyłam twarzą w twarz z pijanym chłopakiem, który ledwo trzymał się na nogach.
-Hej maleńka! Może wrócisz ze mną do domu...
-Nie stać cię na mnie... maleńki- Syknęłam i już mnie nie było. Tacy nigdy nie płacili, liczyli na swoje zdolności w łóżku i to, że wynagrodzą jakiekolwiek koszty. Ta, usypiali po dwóch pchnięciach i mieli tendencje do chrapania. Nawet się nie mogłam wyspać. Dotarłam do drogo wygalającego klubu. Ochroniarz zmierzył mnie wzrokiem.
-Dwadzieścia za wejście- Wystawił dłoń. Uniosłam brew. Nie miałam pieniędzy, gdybym miała, to by mnie tu nie było.
-Przyciągnę ci klientów swoją obecnością- Obiecała i starałam się wyminąć mięśniaka. Zatrzymał mnie i utrzymując kontakt wzrokowy, znów zażądał pieniędzy. Patrzyłam na niego z góry. Był trochę niższy, ale zdecydowanie lepiej odżywiony. Pewno opychał się na co dzień ryżem i kurczakiem, a potem zapijał shakiem proteinowym. Ile ja bym dała za kawałek kurczaka w tej chwili?
-Zapłacę za tę panią- Odezwał się głos za moimi plecami. Wysoki, ale chudy facet objął mnie w pasie i wsadził ochroniarzowi pieniądze w łapę. Patrzyłam z irytacją, jak ten chowa je do kieszeni i nas wpuszcza, mogłabym za nie dobrze się najeść. No dobrze to pojęcie względne, ale obiad i kolacja by były syte. Chłopak, bo nie mógł mieć więcej niż 20 lat, zaprowadził mnie na parkiet. Westchnęłam i wymusiłam uśmiech. Miał drogi zegarek na nadgarstku a we włosy wtartą zabójczą ilość żelu.
-200 za noc, ale to będzie najlepsza noc w twoim życiu- Wyszeptałam mu do ucha i lekko je przygryzłam. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się obrzydliwie. Bingo. Mieszkał niedaleko. Duże ładne mieszkanie, widać, że miał hajs. Podał mi kieliszek z jakimś alkoholem i sam upił łyka ze swojego. Spojrzałam na żółtawy trunek w szklance i uśmiechnęłam się sztucznie. Chyba nie umiałam inaczej. Kiedy nie patrzył, wylałam zawartość do kwiatka.
-Na kolana- Zażądał i zaczął rozpinać spodnie. Uklęknęłam i zsunęłam lekko ramiączko sukienki na bok.
***** ***
Po wszystkim padł. Spał jak dziecko. Dał mi owszem pieniądze, ale chyba był w takim stanie, że miał w nosie, co dalej ze sobą zrobię. Postanowiłam wykorzystać sytuacje. Kleiłam się od potu i jego śliny. Skrzywiłam się i znalazłam łazienkę. Prysznic. Moje marzenie. Potem udało mi się też znaleźć kuchnie. Miał dużo jedzenia. Raczej nie zauważy, jak mu coś zniknie. Wyciągnęłam też z jego portfela pozostałą gotówkę. Miałam teraz koło 500 ajwarów. Mogę zatankować i mieć chwilę spokoju. Zapakowałam do papierowej torby trochę jedzenia i wyszłam z mieszkania. Droga do vana była długa. Szczególnie że nocą bywało ciężej odnaleźć odpowiedni kierunek. Jednak kiedy dotarłam, twardy materac i gruba, ale stara kołdra ugościły mnie tak jak zawsze. Zamknęłam samochód i skuliłam się, czekając, aż zacznie mi być ciepło. Ten świat ssie, pomyślałam chwilę przed zaśnięciem. Obudziło mnie pukanie w drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz