Strony

13 lis 2020

Od Renegeusza cd. Oliego

Miałem przedziwny sen, że jakaś ośmiornica mnie obejmowała i nie chciała puścić, nawet gdy jej wydłubałem oczy. Kiedy się obudziłem, ktoś na prawdę mnie przytulał. Oli objął mnie, jakbym był pluszakiem albo jego mężem. Przycisnął twarz do mojego ramienia. Zmarszczyłem brwi. Dziwnie się poczułem, to był tylko przelotny seks, a on wygląda, jakbym miał zostać w tym łóżku z nim już na zawsze. Dźgnąłem go w żebro, na co się wzdrygnął i przebudził.
- Czemu się do mnie przytulasz? - zapytał słabym głosem. 
- Ja się do ciebie nie przytulam - odparłem. Chłopak nie zareagował jakoś konkretnie, wyglądał, jakby dalej był we śnie. - To ty się do mnie przytulasz - uniosłem ręce do góry. Zdecydowanie to on obejmował mnie całego i jeszcze złączył za drugim ramieniem ręce, żebym nie uciekł.
- Nie prawda. 
- Dalej to robisz - westchnąłem tracąc cierpliwość.
- No i? - poprawił się, wbił twarz w mój bok i dalej przytulał. Wiedząc, że mnie nie puści, pchnąłem go, przez co spadł z łóżka. Wylądował na ziemi z głuchym łoskotem. O tyle dobrze, że zostawił mi kołdrę, którą po chwili się szczelnie okryłem i odwróciłem się twarzą do ściany.
- Teraz to moje łóżko - oznajmiłem surowo. - Jest oznaczone mną - słysząc, jak Oli podnosi się z ziemi, odwróciłem na moment głowę. Z posępną miną pokazał mi środkowy palec, po czym wyszedł z pokoju i zamknął się w łazience. Kontynuowałem spokojny sen.
Obudził mnie pyszny zapach śniadanie, na pewno to było jajko i smażone mięso. Nie czekając na zaproszenie, wstałem, ubrałem wczorajsze ubrania, które leżały przy krześle i poszedłem do kuchni. Jak na zawołanie Oli postawił na stole drugi talerz ze smażonymi jajkami, boczkiem i tostami. Popatrzyłem na niego trochę zdziwiony, ale nie ukrywałem zadowolenia. Rzadko kiedy się trafia ktoś tak o dobrym serduszku, żeby mi jedzenie zrobił. 
- Za takie śniadanie mogę ci oddać łóżko - oznajmiłem.
- Łóżko, które było moje? - odkładając patelnie do zlewu, podał mi sok.
- Twoje? Ja nic nie wiem, ale jakieś stoi w sypialni. Jak chcesz, wezmę je sobie.
- Nic za darmo - nachylił się i dał mi długiego buziaka. Uśmiechnąłem się.
- Dzisiaj też potrzebujesz alkoholu? 
- Zobaczymy - uśmiechnął się zawadiacko, po czym usiadł przy swoim posiłku. Po chwili usłyszałem, jak coś drapie w drzwi. Chłopak poszedł do sprawdzić, okazało się, że jego kotka wróciła. 
- Jak się wabi? - Oli popatrzył na mnie, potem na białego kota i znowu na mnie. W końcu wzruszył ramionami.
- Jakoś miała, ale zapomniałem - dając jej karmę, wrócił do swojego jedzenia. To było trochę dziwne, mieć zwierzaka i nie pamiętać jak się go nazwało.
Po zjedzonym śniadaniu spojrzałem na telefon i cicho przekląłem.
- Lecę, miałem zapłacić wczoraj za czynsz i zapomniałem - wstałem od stołu i podszedłem do niego. - Ale przyjdę na obiad - nachyliłem się do jego ucha. - I na deser - odsunąłem się i skierowałem do drzwi. - Tylko wynieś tego kota. I nie pal w domu.
Musiało to dziwnie wyglądać, aczkolwiek postanowiłem skorzystać z jego kulinarnych zdolności i w końcu zjeść coś normalnego, a nie tylko kanapki i "coś na szybko". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz