Strony

11 cze 2018

Od Davida cd. Rachel

Nie mogłem skupić się na nauce gitary. Byłem zbyt blisko, moja twarz przybrała buraczany kolor, na szczęście dziewczyna tego nie widziała. Po półgodzinnej bitwie toczonej ze swoim umysłem, Rachel wstała i z uśmiechem oznajmiła mi swój pomysł, który zabrzmiał niezwykle kusząco.
Oczywiście, bez domysłów moi mili.
- Dobra, nie potrafię grać na gitarze, ale mam propozycję! - uśmiechnęła się. - Skoro ty tak ładnie mnie ugościłeś, chcę pokazać, że ja również potrafię to zrobić. Idziemy do mnie!
Czyżby to rozkaz? Widzę, że zrobiła się pewna siebie, ale skoro tak jej zależy, to bardzo chętnie odwiedzę jej lokum.
- Tylko sobie nie wyobrażaj! - Dodała, aby zapewnić sobie grunt pod nogami.
- Ja? Ja bym sobie coś wyobrażał, phi.. To nie w moim stylu. - Rzekłem żartobliwie, po czym cicho zachichotałem.- No to w drogę!
Mój dzisiejszy dzień to jedno wielkie podróżowanie między domami, ale opłacało się. Miałem towarzyszkę, dzięki której mogłem się normalnie śmiać i dobrze bawić.
- Poczekaj, muszę zostawić mojej siostrze kartkę, że mnie nie będzie. Jeżeli bym tego nie zrobił, czekałaby jak pies na mój powrót i zastałbym ją martwą z wygłodzenia. - Zaśmiałem się, po czym dziewczyna zrobiła to samo.
Przy okazji stanąłem przed jednym z luster na korytarzu i zacząłem poprawiać swoją grzywkę. Rachel podeszła i pomogła ułożyć mi sterczący kosmyk.
- No chodź pięknisiu, zbierasz się dłużej niż ja. - Wybuchnęła śmiechem.
Wreszcie wyszliśmy z domu.
- To co, wsiadasz na motor? - Zaproponowałem.
Dziewczyna odrzuciła moją propozycję.
- To niedaleko stąd, przespacerujmy się.
Po krótkiej podróży wąską ścieżką dostaliśmy się do małego, drewnianego domku na obrzeżach miasta.
Dziewczyna zawahała się, ale po chwili otwarła drzwi.
- Witam w moich skromnych progach.
Dom był urokliwy, miał w sobie coś, co sprawiało, że chciałoby się tam zostać na długo. Wnętrze charakteryzowało się minimalistycznym i niezbyt skomplikowanym wystrojem.
Wszędzie było czysto. Bardzo zadbane miejsce.
- Rozgość się.- Dodała.
Usiadłem na sofie i spojrzałem na Rachel, która ściągała skórzaną kurtkę i kładła ją na wieszaku.
- To czym zamierzasz mnie ugościć? - Zapytałem z chytrym uśmieszkiem.
Dziewczyna usiadła obok mnie i na moment się zamyśliła.
Po chwili poszła do kuchni i wróciła z lodami w pucharkach.
Matko kochana, właśnie tego potrzebowałem do pełni szczęścia.
Spałaszowałem cały pucharek, po czym zerknąłem na dziewczynę z lekkim uśmiechem. Widziałem, że czuła się dużo swobodniej w swoim domu.
Naszą bajeczną chwilę przerwał dźwięk mojego telefonu.
- Wybacz na momencik.- Rzekłem i oddaliłem się o kilka kroków. - Halo?
- Halo, David? Kurna, znikasz codziennie, gdzie ty tyle jesteś idioto?
Zaśmiałem się tak głośno, że Rachel się wzdrygnęła, po czym sama zachichotała.
- Nie twoja sprawa, a co.. Głodna jesteś i sobie o mnie przypomniałaś? Nie będę jak sługus jeździł co drugi dzień na zakupy, bo masz jakieś zachcianki. Rusz swój szanowny zad do sklepu, jest kilkaset metrów od domu. - Rzekłem lekko zirytowany, po czym się rozłączyłem.
- Moja siostra nie poradziłaby sobie beze mnie.- Podrapałem się po głowie, słodko się uśmiechając.

<Rachel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz